-Ale jak? Dlaczego?
-Są łatwym celem. Inne duchy je zabijają aby posilić się, a duszę zabitą nie wyślesz nigdzie. Znika z powierzchni na zawsze.
-To straszne.
-Taka jest brutalna rzeczywistość. Dusz średnich jest najwięcej i jest z nimi najwięcej problemów. Lekkich jest bardzo mało, a ciężki sporo.
-Duchy posilają się?
-Zależy. Na ogół nie, ale jeśli jest pustakiem, duchem ciężkim lub demonem to tak. Demony jedzą rzadko i wystarcza im to na długi czas, a pustaki dla zabawy. Duchy ciężkie tylko, które mają jakieś moce lub chodzą na misję.
-A co z jedzeniem takim normalnym? Takim jak na Ziemi?
-Nic. Nie są nam potrzebne. Możemy je jeść, ale to raczej dla własnej przyjemności. Są sklepy z jedzeniem i niektóre są bardzo popularne. Na przykład Cukiernia u Babci Jadzi albo Restauracja "Pod latarnią" lub Bar "Smaczna przystań".-powiedział. Szliśmy jeszcze kawałek po czym Armin stanął przed ciemnymi, brązowymi drzwiami dużego domu. Zapukał dwa razy po czym odczekał chwilkę. Drzwi otworzył postawny blondyn w czarnej koszuli z zielonym fartuszkiem na sobie.
-Armin! Cześć!-przywitał się i odsunął w drzwiach.-Wejdźcie.
Armin wszedł, a ja za nim.
-Jestem Billy. A ty Złotko?-spytał.
-Jennifer Williams.-powiedziałam i uścisnęłam rękę, którą wyciągnął w moją stronę. Spojrzałam na jego twarz. Posiadał jedno zielone oko i jedno niebieskie, a kości policzkowe miał wystające.
Przypomina mi trochę z wyglądu Steva.
-Pachniesz człowiekiem.-mruknął.
-Bo jestem człowiekiem.-powiedziałam.
-To jest królowa dusz.-oznajmił Armin. Billy przeskanował mnie wzrokiem i uśmiechnął się.
-Fajnie, ale czy ty przypadkiem nie jesteś za młoda?-spytał.
-Nie wiem. Może i tak.-odpowiedziałam.
-I Lucek mi tego nie powiedział? Muszę go odwiedzić i opierdolić.
-To kiedy indziej Billy. Możesz pożyczyć książki? No wiesz... Piekło, duchy i takie tam.-spytał Armin.
-Jasne! Poczekajcie chwileczkę kochani.-powiedział i zrzucił z siebie fartuch.
-Zack! Sam sobie gotuj tą zupę! Ja tu gości mam!-wykrzyczał i podszedł do kominka. Dotknął jedną cegłę, która po chwili zaświeciła się na fioletowo.
-Ale ty chciałeś gotować! Mi nie pozwoliłeś!-odkrzyczał głośno Zack.
-Teraz pozwalam! Rusz tyłek i dokończ tą zupę!-wykrzyczał Szatan i zniknął.
-Wal się.-powiedział Zack. Podeszłam do garnka i podniosłam pokrywkę.
Pachnie dobrze.
Odłożyłam torbę i zaczęłam szperać po szafkach. Znalazłam szufladę z czystymi sztućcami i wzięłam czystą łyżkę. Nabrałam trochę zupy na łyżkę i posmakowałam.
-Dobra. Trzeba tylko doprawić.-mruknęłam do siebie. Poszukałam potrzebnych składników i zaczęłam dodawać do zupy. Po dłuższej chwili znowu spróbowałam zupy i uśmiechnęłam się.
Teraz jest idealna.
-Mam! Proszę was bardzo. Jakbyście chcieli jeszcze coś to mówcie.-powiedział Billy. Włożyłam łyżkę do zlewu i wzięłam torbę. Podeszłam do stoliczka, na którym położył książki i spakowałam wszystkie.
-Dzięki za książki. Musimy jeszcze iść do chowańców i odebrać pewne papiery.-powiedział Armin.
-Drobiazg. To idźcie. Nie będę was zatrzymywać.-powiedział i spróbował trochę zupy.-Ej? Kto przyprawiał?
-Ja. Wiem, że to trochę niegrzeczne szperać komuś w szafkach...-urwałam.
-Cicho. Jest dobrze. Umiesz doprawiać.-przerwał mi. Uśmiechnęłam się na jego słowa.
-Zack! Widzisz?! Jennifer Cię wyręczyła, a tobie nawet nie chce się ruszyć dupy by jej podziękować! Burak!-wykrzyczał.
-Dzięki Ci!-odkrzyczał.
-Nie ma problemu.-powiedziałam i podeszłam do Armina. Przepuścił mnie w drzwiach na co uśmiechnęłam się.
-To gdzie teraz?-spytałam.
-Poczekaj chwilę.-powiedział. Wyszeptał coś i po chwili przed nami stała kobieta z papierami. Armin podszedł do niej, wziął dokumenty i ukłonił się. Ona ukłoniła się po chwili i znikła.
-Aha.-powiedziałam nie rozumiejąc sytuacji.
-Nie są za rozmowne. Chodź. Odstawie Cię do wieży.-powiedział i wyczarował portal. Weszłam w niego i po chwili byłam w swoim pokoju w wieży.
-Dziękuję. Za wszystko.-powiedziałam. Armin położył dokumenty na biurku i spojrzał na mnie.
-Nie ma za co. A! Bym zapomniał. Pendrive.-powiedział, wyciągnął z kieszeni rzecz i położył na dokumentach.
-Trzymaj się.-powiedział i zniknął. Zdjęłam z ramienia torbę i podeszłam do szafy. Chwyciłam czyste ciuchy i ręcznik.
Ogarnę się trochę przed powrotem Avengersów.
CZYTASZ
What Is Love?
FanfictionJennifer Williams. To 15-latka z wieloma problemami. Lecz... Pewnego dnia spotyka Avengersów. Czy dowie się co to miłość? Uwaga! W tym opowiadaniu występują: -wulgaryzmy -przemoc -różnica wieku -duchy -piekło Informacje o duchach nie muszą być zgodn...