Wyczarowałam sztylet i wyjęłam pistolet z torby.
-Dlaczego to coś znało moje nazwisko?-spytał wkurzony Chris.
-Mają tu wszystkie informacje o ludziach, którzy mogli by im pomóc albo zagrozić. Ty najwidoczniej należysz do jednej z grup.-powiedział Mark.
-Co im powiedziałeś?-spytałam.
-Trochę o tobie, avengersach, paru kolesia chyba z Tarczy.
-Zajebiście.-powiedział Rey.-Wiesz na co wszystkich naraziłeś?
-Tak.
-Dobra nie ma czasu się kłócić. Teraz te zjeby idą nas zabić.-powiedziała Miranda i wskazała na dużą grupę agentów, którzy biegli na nas.
-Chris schowaj pendriva i walcz.-poleciłam.
-Nie zabijecie mnie za to że to wszystko im powiedziałem?-spytał Mark.
-Nie wiem.-powiedziałam i ruszyłam na agentów. Zabiłam paru po czym usłyszałam ryk.
-Hulk.-powiedziała Natasha. Do pomieszczenia wbiegł Armin z woreczkami krwi.
-Mam!-krzyknął radośnie. Agent Hydry strzelił w woreczki i w Armina.
-Ty kurwiu!-wykrzyczał Armin i podszedł do niego. Agent wystraszył się i strzelał non stop w Armina. Pociski mu nic nie robiły.
-Wiesz jak ja to długo zbierałem?!-wykrzyczał zły i ryrwał mu serce.-Co za zjeb!-wykrzyczał. Peter zakrył sobie usta.
-Chyba będę wymiotował.-wyszeptał.
-Armin! Zrobiłeś to na oczach dziecka!? Pojebało Cię?!-spytała zła Sylia.
-Wkurzył mnie.-powiedział spokojnie.
-Okej, ale nie wyrywaj serc na oczach dzieci! Rób to gdzieś na uboczu.-powiedziała zła Sylia.
-Gorzej niż dzieci.-skomentował Tony.
-Ja Ci dam gorzej niż dzieci.-powiedziała Sylia. Podeszłam do Petera.
-Lepiej Ci?-spytałam i pogłaskałam go po policzku przez maskę.
-Tak.
-Dasz rade walczyć dalej?
-Tak. Dam rade.-odpowiedział. Usłyszałam kroki niedaleko Steva. Podbiegłam do nich i zabiłam agenta.
-Dzięki.-powiedział Steve. Pietro podbiegł do mnie.
-Muszę Ci coś pokazać.-powiedział i pociągnął mnie za rękę. Zaczął biec.
-Poczekaj chwile. Nie mogę zmienić się w ducha. Nie mam siły.-powiedziałam. Pietro wziął mnie na ręce i zaczął biec. Po chwili postawił mnie na ziemi i otworzył jakieś drzwi. Przed mną ukazały się góry jakiś dokumentów i bomba z odliczaniem.
-To akta. Wszystkich osób, które są w Hydrze, zagrażają jej, chcą wcielić, zabić, pomagają im.
-Spakujmy to.
-Gdzie niby?
-Do torby.-powiedziałam. Zdjęłam torbę z ramienia i zaczęłam chować wszystkie akta.
-Jest więcej takich pomieszczeń.
-Jak my to spakujemy?-spytałam.
-Chowańce.
-Że co?
-Chowańce. Duchy, które zbierają informacje, przechowują coś, znają tajemnice. To bardzo porządne dusze. Nie zdradzom nikomu żadnego sekretu.
-Weź ich tu zwołał. Pokaż im pomieszczenia gdzie są te papiery i niech zbiorą największą ilość tego. Tylko po cichu. Lucyfer nic nie wie o tej akcji.
-Okej. A co z bombą? Ładunki wybuchowe są umieszczone w wszystkich budynkach. Do wybuchu zostało osiem minut i pięćdziesiąt jeden sekund. Pięćdziesiąt, czterdzieści dziewięć.
-Powiemy reszcie.-powiedziałam. Piętro wziął mnie na ręce i już po chwili byliśmy obok Avengersów.
-W budynku jest bomba.-powiedziałam. Pietro zniknął.
-Co?-spytał Sam.
-Mamy niecałe dziewięć minut.-powiedziałam.
-Nie ruszać się!-wykrzyczał jakiś facet. Spojrzałam ma niego. Trzymał Petera a do jego głowy przyciskał pistolet.
-Ty.-powiedział i wskazał na mnie.-Wyjmiesz wszystkie dokumenty z torby. A wy schowajcie broń.
-Jennifer.-wyszeptał Peter.-Nie rób tego.
CZYTASZ
What Is Love?
FanfictionJennifer Williams. To 15-latka z wieloma problemami. Lecz... Pewnego dnia spotyka Avengersów. Czy dowie się co to miłość? Uwaga! W tym opowiadaniu występują: -wulgaryzmy -przemoc -różnica wieku -duchy -piekło Informacje o duchach nie muszą być zgodn...