Grzeczne dzieci

327 18 0
                                    

Poszłam za Sylią. Weszłam do budynku i usiadłam na kanapie. Uniosłam prawą rękę i trzymałam prosto. Przynajmniej próbowałam, bo efekt był taki, że ręka mi się trzęsła. Zacisnęłam ją w pięść i znowu wyprostowałam. Efekt był taki sam. Podwinęłam rękaw bluzy. Moje żyły były czarne.

-Jennifer?-spytał Peter. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.

-Tak słońce?

-Dobrze się czujesz?

-Tak.

-Nie okłamujesz mnie?-spytał podejrzliwie i usiadł obok mnie.

-Oczywiście, że nie. Dobrze się czuje. Nic mnie nie boli.

-Pokaż brzuch.-powiedział. Wstałam podwinęła bluzę i pokazałam brzuch. Nie było tam żadnej rany.

-Teraz mi wierzysz?-spytałam.

-Tak. Ja przepraszam, że Cię tak wypytuje, ale martwię się.-powiedział i odwrócił wzrok. Poprawiłam bluzę i usiadłam obok niego.

-Wiem Peter, wiem. Nie mam Ci tego za złe.-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.

-Dobra. Co robimy?-spytał Chris.

-Wysłałem wiadomość do pirata, ale nie wiem za ile będzie. Trzeba będzie wziąć pod uwagę opcje, że zostaniemy tu na noc.-powiedział Tony.

-Rozejrzałem się po pokojach. Widziałem trzy dwuosobowe łóżka i Dwa materace były w piwnicy i pięć kocy.-powiedział Pietro.

-My mamy jakieś jedzenie i trzy koce.-powiedziała Miranda.

-My z Visionem na strychu znaleźliśmy cztery poduszki i jedną kołdrę.-dodała Wanda. Nagle mnie olśniło. Wstałam z kanapy i poszłam do piwnicy. Słyszałam jak ktoś mnie woła, ale zignorowałam to. Podeszłam do ściany i pchnęłam ją.

-Jen? Co ty robisz?-spytał Mark.

-Zobaczysz.-mruknęłam. Pchnęłam ścianę jeszcze raz i dykta spadła. Odsunęłam ją i weszłam do pomieszczenia. Betonowe ściany powitały mnie swoim chłodem, a stół na końcu swoimi narzędziami. Śmierdziało tu krwią, zwłokami i stęchlizną. Podeszłam do stołu i spojrzałam co na nim leżało. Łom, młotek, obcęgi, tasak, ciężki młot i siekiera. Chwiciłam łom i powąchałam go. Pachniał fiołkami, lawendom, ciastkami i metalem. Trochę zdziwiłam się takim zapachem.

-Co to jest?-spytał trochę przestraszony Mark.

-Łom.-odpowiedziałam. Powąchałam jeszcze raz narzędzie. Odłożyłam je i podeszłam do kąta. Wzięłam poduszkę i spojrzałam na nią. Była cała we krwi.

-Kogo to krew?-spytał. Już miałam mu odpowiedzieć, ale ugryzłam się w język.

Po prostu będzie mu lepiej spać bez tej informacji.

Odłożyłam ją i chwyciłam ciemno niebieski koc. Był na całe szczęście czysty.

-Chodź.-mruknęłam. Wyszłam z pomieszczenia i poszłam do salonu nie czekając na Marka.

-Odpowiedź mi!-wykrzyczał i podbiegł do mnie.

-Mniej wiesz lepiej śpisz.-wyszeptałam do niego.-Mam koc.-powiedziałam do reszty.

-Jen proszę.-ciągnął dalej Mark.

-To dobrze. Połóż go na stole.-powiedział Chris. Zrobiłam tak jak kazał i stanęłam obok niego.

-Nie starczy miejsc do spania.-powiedział Fabio.

-Brawo Sherlocku. Jak to odkryłeś?-spytał kąśliwie Chris.

-Spierdalaj.-odpowiedział mu Fabio i pokazał mu język.

-Krowa ma dłuższy i się nie chwali.-dowalił mu Chris.

-Może i ma dłuższy, ale ja umiem robić bardziej skomplikowane rzeczy językiem od niej.

-No na pewno. Nic nie umiesz zrobić porządnie.-powiedział i podszedł do niego.

-No na pewno lepiej od Ciebie.

-Odszczekaj to!

-Ani mi się śni.-powiedział Fabio i się uśmiechnął.

-Chłopaki spokój.-powiedziała Sylia.

-Powtórz to jeszcze raz zjebie.-wysyczał Chris, a jego oczy zabłyszczały na złoto.

-Chłopaki.-powiedziała Sylia.

-Głuchy jesteś? Oj staruszek nie dosłyszał.-powiedział Fabio i się zaśmiał. Chris zacisnął rękę w pięść i chciał mu przywalić. Weszłam pomiędzy nich i złapałam lecącą rękę Chrisa.

-Jen odsuń się.-powiedział Chris.

-Po to żebyś go uderzył?

-Tak.-powiedział i chciał wyrwać swoją dłoń z mojego uścisku, ale wzmocniłam go.

-Puść mnie suko!-wykrzyczał. Poczułam złość i smutek.

-Powtórz.-powiedziałam. Chris popatrzył na mnie że strachem i zrozumiał co powiedział.

-Japierdole. Przepraszam Cię Jennifer ja nie chciałem.

-Powtórz.-powiedziałam.

-Puść mnie suko.-wyszeptał. Puściłam jego rękę i przywaliłam mu z liścia. Chris się przewrócił i złapał za bolący policzek. Podeszłam do niego i złapałam za podbródek.

-Jeszcze raz mnie tak nazwiesz, a dostaniesz dwadzieścia razy w twarz.
Zrozumiałeś swój błąd?

-Tak. Przepraszam Cię.-powiedział. Wyciągnęłam rękę w jego stronę. Chris złapał ją i się podniósł.

-Przeprosiny przyjęte.-powiedziałam, a Chris przytulił mnie.

-Jeszcze raz Cię przepraszam. Nie powinienem Cię tak nazwać, nie zasłużyłaś na to.

-No dobrze już dobrze. Nic się nie stało.-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. Chris puścił mnie a Fabio zaczął się śmiać.

-Nazwałeś królową suką? Jesteś zajebisty.-powiedział przez śmiech.

-Fabio?-spytałam i podeszłam do niego.-Chcesz podzielić los Chrisa?

-Nie, nie. Przepraszam.-powiedział i przestał się śmiać.

-Cudownie. A teraz macie się pogodzić i sobie nie dogryzać. Zrozumiano?

-Tak.-powiedzieli obydwoje i podali sobie ręce mamrotając coś pod nosem.

-Cudownie. A teraz będziecie grzeczni i aktywni w rozmowie, bo nie chcecie mi zrobić przykrości prawda?

-Tak.-powiedzieli.

-Moje grzecznie dzieciaczki.-powiedziałam, uśmiechnęłam się do niech i stanęłam obok Armina.

-Możemy już rozmawiać.-poinformowałam resztę.

What Is Love?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz