Im dłużej się zastanawiam tym bardziej się gubie.
Im dłużej się zastanawiam tym nabierają więcej podejrzeń.
Pierdolić takie życie.
-Tak.-odpowiedziałam i zaczełam chodzić po pomieszczeniu.
Musze coś robić bo zaraz mnie rozniesie.
-Coś jeszcze ukrywasz?-spytał Stark. Zatrzymałam się i spojrzałam na niego.
-Mam być szczera?
-Szczera do bólu.
-Okej. Sami chcieliście...
-Codziennie śni mi się babcia i jak ją zabijam, tne się, myśle o trzecim samobójstwie, widze postać z czarnej mgły, popadam w paranoje... Coś jeszcze chcecie wiedzieć?
-Kto cie tak zniszczył dziewczyno?-spytał Bucky.
-Brat, ojciec, matka, szkoła, samotność. Życie...-odpowiedziałam ze łzami w oczach. Uśmiechnęłam się smutno oraz psychopatycznie.
-To jest takie głupie. Ludzie przeżywają gorsze rzeczy a ja użalam się nad sobą z takich głupich powodów.-powiedziałam i zaśmiałam się szaleńczo.
-To nie są głupie powody.-wtrącił Clint.
-Masz prawo do załamania się.-stwierdził Bruce.
-Nikt nie jest z stali. Każdy ma uczucia. Ty też masz. Może troche mało ale masz. Też jesteś człowiekiem.-powiedział Steve i mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk i uśmiechnełam się.
-Dziękuje wam.-wyszeptałam.
-Nie ma za co.-powiedział Steve i odkeił się odemnie.
-A teraz idziemy jeść lody.-dodał Clint i wyciągnął z zamrarzarki lody. Wziął również jakieś ciastka, czekolade, orzeszki, żelki i coś tam jeszcze. Położył to na stole. Potem poszedł gdzieś i wrócił z kocykami. Nie mam zielonego pojęcia skąd wziął te puchate kocyki. Serduszka, tęcze, jednorożce, kotki, pączki.
Matko moja. Tyle różowego to ja jeszcze w życiu nie widziałam.
Koce rozłożył na kanapie wziął lody, ciastka po czym włączył jakiś film.
-A wy co tak stoicie? Siadajcie i bierzcie.-powiedział Clint. Zabrałam lody, orzeszki i czekolade mleczną bąbelkową. Usiadłam między Buckym a Stevem. Wziełam kocyk w tęcze i okryłam się nim. Otworzyłam lody i zaczełam je pochłaniać. Na filmie wogule się nie skupiałam. Ciągle myślałam.
Zareagowali dość... Pozytywnie?
To dobrze czy źle?
Gdy skończyłam jeść lody przytuliłam się do kocyka. Oczy mi się kleiły. Nie walczyłam z tym. Pozwoliłam się oddać do krainy snu...
Obudziłam się w swoim łóżku. Nie wnikałam kto mnie tu zaniósł. Z kieszeni wyciągnełam telefon i spojrzałam na godzine 4:57.
Łał. Nowy rekord. Spałam 5 godzin i 57 minut. Cud. Zapisać to w kalendarzu?
Wstałam i chciałam włączyć światło lecz nie mogłam znaleść włącznika. W dodatku widziałam tą czarną mgłę, która idzie w moim kierunku. Nie mogłam znaleść włącznika więc szybko wyszłam z pokoju.
Co to za mgła do jasnej cholery? Może duch? Tak wierze w duchy. Ale nic mie zrobiłam temu duchowi.
Ten strach przed uciekaniem nie pomagał mi. Gdy mgła kapneła się że wybiegłam z pokoju krzykneła przeraźliwie na całe piętro.
-Jarvis? Obudź wszystkich. Szybko. Powiedz im że mają iść do salonu.
-Tak jest panienko Williams.-odpowiedział maszynicznym głosem a ja biegłam z prędkością światła do salonu. Mgła leciała tuż za mną.
Japierdole! Już nigdy nie będe spać sama!
-Jennifer! Co się dzieje?-spytał przerażony i zaspany Steve.
-Uciekaj!
-Dlaczego?-spytał. Chciałam mu odpowiedzieć ale to coś złapało mnie za gardło.
-G..i..e.. On!?-wycharczała głośno mgła.
-Jarvis! Zapal światło!-wydał rozkaz Steve. Nagle stała się jasność. Steve gdy mnie zobaczył cały pobladł na twarzy. Chwile po przybyli inni.
-No dobra? A teraz przyznać się kto bawił się tabliczką ouija?
CZYTASZ
What Is Love?
ספרות חובביםJennifer Williams. To 15-latka z wieloma problemami. Lecz... Pewnego dnia spotyka Avengersów. Czy dowie się co to miłość? Uwaga! W tym opowiadaniu występują: -wulgaryzmy -przemoc -różnica wieku -duchy -piekło Informacje o duchach nie muszą być zgodn...