Tabletki

746 44 5
                                    

-Jennifer. Skąd te blizny?-spytał zmartwiony Peter.

-Ciełam się.-odpowiedziałam bez namysłu.

-Jennifer.-powiedział i przytulił się do mnie bardziej.

-Dlaczego?

-Robiąc to jestem pewna że nie jestem maszyną. Że coś jeszcze czuje. Zagłuszam myśli. Chce zastąpić ból psychiczy bólem fizyczym.-wyjaśniłam. Wstałam i poprawiłam bluzke.

-Zrobić ci kakao?-spytałam.

-Jakbyś mogła.

-Oczywiście że moge słońce.-powiedziałam pocałowałam go w czoło i wyszłam. Poszłam do salonu. Zrobiłam kakao Peterowi a sobie kawy. Gdy wróciłam do pokoju Peter spał. Usiadłam obok niego.

-Nie śpie.-powiedział. Podniósł się do zsiadu i ziewnął. Wziął odemnie kakao i zaczął pić.

-Słońce. Jak się czujesz? Jak w szkole?

-Wyznałem jej o swoich uczuciach. Wyśmiała mnie. Powiedziała że takich jak ja ma na pęczki.-powiedział smutny.

-Słońce. Ona nie była ciebie warta.-powiedziałam i pocałowałam go w czoło. Peter dopił cacao i wlazł mi na kolana. Zarzucił ręce na mój kark.

-Dziękuje że jesteś.-powiedział, pocałował mnie w policzek i położył głowe na moim ramieniu. Zasnął po chwili. Położyłam go na łóżko, przykryłam kołdrą i pocałowałam go w czoło.

-Miłych snów słońce.-wyszeptałam i wyszłam z pokoju. Poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie. Przysiadł się do mnie Bucky.

-Jak się czujesz Jennifer?

-Nijak.-odpowiedziałam a do salonu wszedł jakiś facet. Elegancko ubrany.

-Wiedzą może państwo gdzie zastane Jennifer Williams?-spytał.

-To ja.-wstałam i podeszłam do niego.

-Możemy porozmawiać w cztery oczy?-spytał. Bucky wyszedł.

-Jesteś siostrą Marka. Prawda?

-Tak.

-Otóż twój brat zapożyczył się u nas.

-Mam go spłacać? Nigdy w życiu.

-Miałem na myśli co innego.-powiedział wyciągnął pistolet i przystawił mi do głowy.

-Biore ciebie i oczekuje że twój brat zapłaci.-powiedział. Zaśmiałam się.

-Nie da za mnie złamanego grosza.

-On nie da to ty dasz.

-Nie mam zamiaru spłacać jego długów.-powiedziałam. Kopnełam go w krocze i wyrwałam pistolet.

-Tak się bawisz? No dobra. Jim! Przyprowadź chłopaka.-powiedział a do salonu wszedł jakiś facet z związanym Peterem.

-Oddajcie moje słońce.-wysyczałam.

-Oddamy chłopaka jak weźmiesz tabletki.

-Jakie tabletki?

-Bierzesz czy nie?-warknął. Popatrzyłam na zapłakanego Petera.

-Biore.-odpowiedziałam. Facet dał mi 3 tabletki.

-Tylko bez żadnych numerów.-warknął. Szybko połknełam je. Zakręciło mi się w głowie.

-Świetnie. Jim. Idziemy.-powiedział zabrał mi broń i wyszedł. Drugi puścił moje słońce i wyszedł. Szybko podbiegłam do Petera.

-Jak się czujesz? Co ci zrobił? Zabije go!

-Wstrzyknął mi coś i mnie związał. Nie moge się ruszyć.-powiedział a po jego twarzy spłyneło kilka łez.

-Zabije go! Ale później.-powiedziałam i rozwiązałam Petera.

-Jarvis! Sprowadź do salonu Bruca! Szybko!

-Oczywiście panienko Williams.

-Peter. Słoneczko ty moje. Nie płacz.  Bruce ci pomoże.-powiedziałam i pocałowałam go w czoło. Zakręciło mi się w głowie. Usiadłam na podłodze.

-Jennifer. Co się dzieje?

-Nie wiem słońce.-powiedziałam i zaśmiałam się. Przed oczami zrobiło mi się ciemno. Zemdlałam.

What Is Love?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz