Wszystko dobrze?

1.3K 62 7
                                    

-Dzień dobry ojcze.

Po wypowiedzeniu tych słów brązowowłosy znieruchomiał.

-Zabrakło ci języka w gębie?

-Zamknij się smarkulo.

-Bo co mi zrobisz?-spytałam chamsko. Nagle poczułam ból. Uderzył mnie.

-Zawsze taki byłeś. Najpierw robiłeś potem myślałeś.-podeszłam do niego z wielkim psychopatycznym uśmiechem na twarzy.

-To cię zgubi.-wyszeptałam.

-No to teraz inaczej porozmawiamy.-powiedziałam i podsunełam kartke z długopisem.

-Pisz odpowiedzi.-powiedziałam. Patrzył się na mnie z cwaniackim uśmiechem.

-A jak nie napisze to co? Pobijesz mnie?-spytał. Uderzyłam go prosto w nos.

-Mówiłeś coś?-spytałam i uśmiechnełam się psychopatycznie. Napisał: Pierdol się smarkulo.

-Widze że nie umiesz się wysławiać.

-Spierdalaj smarkulo.

-Co ty masz z tą smarkulą? Nawet gdy byłam dzieckiem tak na mnie mówiłeś.

-Nadal tak będe na ciebie mówił. Nic nie warta szmato.

-Język tato.

-Zamknij się.

-Wiesz co? Nudzisz mnie już.-powiedziałam i złapałam go za ręke. Wygiełam jego palec w nienaturalny sposób. Już po chwili usłyszałam odgłos łamanej kości. Zawył głośno.

-Popierdoliło cię?!

-Już dawno. Piszesz czy nie?-spytałam. Nawet się nie ruszył.

-Widze że mało ci wrażeń. Pewnie chcesz więcej.-powiedziałam i połamałam mu drugi palec. Krzyknął.

-Nie drzyj się tak. Ten pokój nie jest dźwiękoszczelny.-powiedziałam. Ten usłyszawszy tą informacje krzyknął.

-Pomocy! Ona to jakaś wariatka!

-Jak możesz tak kłamać? Nie wstyd ci?-spytałam i połamałam mu kolejny palec. I kolejny, i kolejny. Dopuki nie połamałam mu wszystkich palców u prawej ręki. Chciałam mu połamać kciuk u lewej ręki ale przeszkodził mi.

-Prosze przestań! Napisze wszystko tylko przestań.-krzyknął płaczliwie.

-Błagaj mnie.

-Błagam cię!

-Rozważe twoją prośbe ale najpierw musze coś zrobić.-wyznałam i połamałam mu kciuk.

-Teraz pisz.-powiedziałam i odsunełam się od niego. Po kilku minutach spojrzałam na kartke. Napisał wszystkie odpowiedzi.

-Cudownie.-wyznałam i zbliżyłam suę do niego. W jego zielonych oczach dostrzegłam strach.

-Boisz się mnie? Jak miło.

-Prosze nie rób mi krzywdy. Błagam cię. Córuś.

-Teraz córuś wcześniej smarkulo. Skąd taka nagła zmiana? Aaaa! Już wiem! Boisz się mnie! Ale wiesz co? Nie przestane. Będe łamać ci te palce dopuki nie połamie ci wszystkich.-oznajmiłam i połamałam mu kolejny palec. Krzyknął.

-Tak! Krzycz! Błagaj mnie o litość!

-Jesteś chora!

-Być może.-odpowiedziałam. Wziełam kartke i długopis.

-Pamiętaj że koszmary nie odchodzą tak prędko.-wyszeptałam mu do ucha.

-Do zobaczenia.-powiedziałam chłodno i wyszłam. Weszłam do windy i kliknełam przycisk. Ręce mi drżały a uśmiech nie schodził z twarzy. W dodatku mój tik się obudził. Co chwile moja głowa przechylała się w nienaturalny sposób. Winda zatrzymała się. W tak krótkim czasie nie zdąże się uspokoić więc pozostało jedno wyjście. Iść tam i dać im tą przeklętą kartke. Wyszłam. Kartke i długopis położyłam na stole w salonie. Poczułam czyjąś ręke na ramieniu.

-Jennifer? Wszystko dobrze?-spytał zmartwiony Steve.

-Tak-k-k. Ws-szystko w po-orządku.-jąkałam się a mój głos drżał. Odwróciłam się do niego przodem a on przeżył szok.

-Jennifer? Co tam się stało?

-Nic ważnego.

Połamanie 7 palców to nic ważnego. Naprawde.

-Napewno?

-Tak. Nie. Musze iść.-powiedziałam szybko i pobiegłam do pokoju. Zamknełam się i zaczełam chichotać...

What Is Love?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz