Potwór i białe oczy

430 36 7
                                    

Perspektywa Marka

-Zawsze jest tu tak nudno?-spytałem samego siebie.

Może chociaż zobaczę jak Jennifer się ma.

Poczłapałem do pokoju Jennifer. Zapukałem kilka razy. Nikt nie odpowiedział.

A może jest w toalecie i nie słyszy?

Wzruszyłem ramionami po czym wszedłem po pokoju. Jennifer leżała na podłodze i się nie ruszała. Jej skóra była szara, żyły czarne a wokół niej była czerwona poświata, która wydobywają się z korony.

-O kurwa! Jennifer?! Jen?! Perełko?!-wykrzyczałem po czym szybko kucnąłęm obok niej. Popatrzyłem na jej klatkę piersiową. Nie ruszała się.

-Jennifer!-krzyknąłem. Wziąłem ją na pannę młodą oraz jej koronę i wybiegłem z pokoju.

-Kurwa! Gdzie są wszyscy?!

-W salonie panie Williams.-odpowiedział mi mechaniczny głos. Ruszyłem do salonu. Biegłem jak najszybciej.

-Pomóżcie!-wykrzyczałem gdy wybiegłem do salonu. Wszyscy popatrzyła na mnie potem na Jen.-Proszę was.-powiedziałem. Gość w okularach podszedł do mnie.

-Połóż ją na podłodze.-powiedział. Zrobiłem jak kazał.

Niech jej pomoże.

Perspektywa Jennifer

Znalazłam się w ogrodzie. Na samym środku stała ławka a na niej siedziała przezroczysto czerwona kobieta.

-Usiądź obok mnie.-powiedziała. Bez słowa wykonałam jej polecenie.-Nie bój się mnie dziecko.-powiedziała, złapała moją rękę i uśmiechnęła się do mnie. Miała ciepły i kojący głos.

-Kim jesteś?

-Jestem drugim kamieniem dusz. Na swojej głowie nosisz korone, w której jest właśnie kamień dusz.

-Czyli przebrała postać kobiety by porozmawiać ze mną?-spytałam.-Jestem trochę zdezorientowana.

-Tak. Kamień przybrał postać kobiety by porozmawiać z tobą. Jesteś królową dusz i swoich barkach nosisz ogromny ciężar, lecz wiem, że sobie poradzisz z nim. Chodzi o twoją drugą stronę. Musisz ją okiełznać. Jeśli jej nie okiełznasz to będziesz siać strach i spustoszenie. Uważaj na nią.

-Ale jak ją okiełznać? Nie chce skrzywdzić nikogo.

-Napewno znajdziesz jakiś sposób. A jeśli będziesz mieć kłopoty zawsze Ci pomogę.-powiedziała i wstała.-Okiełznaj drugą stronę i pamiętaj, że zawsze będę nad tobą czuwać.-powiedziała. Wszystko znikło i pojawiła się ciemność.

Perspektywa Marka

-Dlaczego ona nadal nie oddycha?!-spytałem.

-Robie co w mojej mocy.-powiedział koleś w okularach.

-No wątpię.-mruknąłem.

-Bruce? Dlaczego ona ma szarą skórę?-zapytała Natasha.

-Nie wiem.-odpowiedział i odsunął się od Jen.-Możecie mnie przestać pytać?-powiedział podniesionym głosem. Usłyszałem kaszlenie. Popatrzyłem na Jen. Usiadła na podłodze i złapała się za szyję. Jej oczy były całe białe.

-O kurwa.-wyszeptałem.

Perspektywa Jennifer

Otworzyłam oczy. Zakaszlałam, usiadłam i złapałam się za szyję.

-O kurwa.-wyszeptał Mark. Popatrzyłam na wszystkich. Byli przestraszeni i zaskoczeni.

-Masz białe oczy.-powiedział Mark. Popatrzyłam mu w oczy. Widziałam siebie jak wyglądam i co myśli. Spojrzałam na ręce. Nadal były szare. Popatrzyłam na wszystkich.

-Jestem potworem.-wyszeptałam i rozpłakałam się. Steve podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.

-Nie dotykaj mnie. Nie chce Ci zrobić krzywdy.-powiedziałam. Steve zignorował moje słowa i przytulił mnie. Wtuliłam się w niego i zaczęłam mocniej płakać.

-Nie jesteś potworem Jennifer.-wyszeptał. Przez łzy spojrzałam na niego.-Nie jesteś potworem.-wyszeptał i otarł moje łzy. Zarzuciłam mu ręce na kark. Steve złapał mnie za uda i podniósł do góry. Usiadł ze mną na kanapie.

-Nie jesteś potworem i nie zrobisz nikomu krzywdy.-powiedział. Siedziałam mu tak na kolanach dopóki się nie uspokoiłam.

-Dziękuję.-powiedziałam i zeszłam mu z kolan. Mark usiadł obok mnie i złapał za rękę.

-Jak się czujesz?

-Trochę boli mnie głowa.-odpowiedziałam i popatrzyłam na ręce.-Dlaczego to nie schodzi?

-Kolejna zagadka do rozwiązania. Masz jeszcze jakąś?-spytał Tony.

-Rozmawiałam z kamieniem dusz.

What Is Love?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz