Rozdział 27. Osie gniazdo

166 11 3
                                    

A więc powróciłam po tym tygodniu wygnania... :) I wrzucam poniedziałkowy rozdział. Miłego czytanka! ;)

PERCY

Właśnie wyszedł spod prysznica, gdy usłyszał jak ktoś wali kołatką do drzwi. Westchnął ciężko i nałożył na siebie szlafrok. Po drodze sprawdził ile czasu zajęła mu siłownia. Dwie godziny. Uśmiechnął się lekko. Wstał dziś o szóstej aby poćwiczyć, co robił zresztą codziennie. Po czterech tygodniach od przybycia, powoli było widać efekty. Bardziej robił to jednak dla przyjemności, niż dla innych. Odkrył, że go to odpręża i uwalnia głowę od natłoku myśli, który ostatnio coraz częściej nawiedzał jego głowę. Moros i Fanes zapewniali, że ma to związek z ich obecnością w jego głowie - myśli i wspomnienia dwójki tych bogów czasami przedostawały się do jego sfery, robiąc niemały bałagan.

Owinął się dokładniej szlafrokiem i zszedł na dół. Zerkając przez judasza, rozpoznał jednego z posłańców od Christiana. Uchylił drzwi, a chłopak skłonił się lekko.

- Przynoszę wiadomość od Wielkiego Dowódcy - oznajmił, wyciągając rękę z białą kopertą.

Wziął ją i obejrzał dokładnie.

- Dziękuję - skinął głową.

Chłopak niemal natychmiast się ulotnił, jakby Percy zarażał, a on zamknął drzwi i opadł na sofę. Sięgnął po scyzoryk do otwierania listów, który leżał na szklanym stoliku kawowym i jednym, płynnym ruchem otworzył kopertę. Wyciągnął kremową kartkę, z ładnymi, ozdobnymi literami, zapraszającymi na bal, organizowany przez Christiana z rodu Węża. Przeleciał szybko wzorkiem tekst, wyławiając najważniejsze informacje. Godzina dwudziesta, za dwa dni czyli trzydziestego pierwszego lipca. Można było przyjść z osobą towarzyszącą. Westchnął głęboko, odkładając zaproszenie koło siebie. Od razu rzuciło się na niego pytanie z kim mógłby pójść?

Możesz przebierać do woli - zakpił w jego głowie głos Fanesa. - Doprawdy, masz wybór.

Skrzywił się.

- I co w związku z tym? Mam iść z tymi panienkami, które tak na prawdę poszły by ze mną tylko i wyłącznie dlatego, że jestem interesujący?

Mądry chłopak - mruknął z zadowoleniem Moros. - Widzisz, Fanesie? Bierz przykład.

Bardzo zabawne.

Właśnie to mówię...

-Dobrze już - westchnął. - Wystarczy.

Nie przejdziesz się z tą piękną, czarnowłosą? Sam bym poszedł - stwierdził bóg gwałtownej śmierci.

Pójdziesz, baranie.

Nie na swoich własnych nogach.

Ale Percy ci użyczy swoich. On jest miły, a nie tak jak ty.

Od kiedy się zrobiłeś taki oschły?

Nie jestem oschły - burknął  Fanes. - Po prostu zbyt dużo czasu spędzam w twoim towarzystwie, słuchając jęków umierających.

Nie martw się. Jak dobrze pójdzie Percy'emu na balu z Larysą, to usłyszysz inny rodzaj pojękiwania.

- Pogrzało was obu?! - zerwał się na równe nogi. - Co z wami nie tak?

Co się burzysz? - zainteresował się Fanes. - Chyba Moros trafił w czuły punkt.

- Eksperci od związków międzyludzkich! - warknął. - Znaleźli się jeden z drugim.

Percy Jackson - Miecz Damoklesa : Ambasador (Przed korektą)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz