Rozdział 21

3K 99 2
                                    

-Napewno mi to nie zaszkodzi?-zapytałam gdy siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy jakiś film o barbarzyńcy

-Trochę może cię przysłodzić

-Tyle? Nic więcej?

-Nic

-Dobra to daj łyka

Zayn podał mi szklankę z czerwoną cieszą. Upiłam z niej łyk i myślałam, że zwymiotuje. To było słodsze niż 4 likiery razem wzięte. Oddałam mu szklanke i pobiegłam do kuchni napić się czystej wody. Zayn przyszedł chwilę za mną

-Mówiłem, że cię przysłodzi

-Nie sądziłam że to jest aż tak słodkie. Jak możesz to pić?

-Normalnie. Nie czuję tej słodyczy aż tak. Jak byłem jeszcze człowiekiem i wujek dał mi się napić sztucznej krwi to też mnie przysłodziło. Tylko że ja wtedy zwymiotowałem

-Była wtedy sztuczna krew?

-Tak ale nie była tak dostępna jak teraz. Na Arace krwi nie było więc wujek przywiózł swoją

-Dawno to było?

-Jakiś tydzień przed tym jak zostałem wampirem

-A kiedy ty nim zostałeś?

-W dzień swoich urodzin. Fajny prezent na urodziny. Nie śmiertelność za łyk krwi

-Mogę jutro iść do szkoły?

-Możesz. Tylko o branzoletce nie zapomnij

-Nie zapomnę. Głodna jestem. Zjemy coś?

-Ja zjem. Ciebie

-A tak na serio?

-Zrób coś a ja idę do aptaki. Wezmę z apteki leki dla ciebie. Miałem je wziąść tydzień temu ale babka powiedziała, żebym przyszedł za tydzień tak dla pewności że ludzi nie ma

-Przemiana wszystkich ludzi wam nie wyszła

-Pogadamy na ten temat za kilka lat. Zrób coś do jedzenia a ja idę. Będę za jakieś 40 minut

Ciekawe co pomyśli sobie babka w aptece gdy zażąda wydania wszystkich leków. Zrobiłam coś do jedzenia. Położyłam talerze z posiłkiem na stole gdy do domu weszło dwóch mężczyzn

-No patrz a mówili, że ludzi już nie ma

-Będziemy mieć przepyszną kolacje

-Gdzie wy tu widzicie ludzi?-zapytałam zakładając branzoletkę

-Właśnie z jednym rozmawiamy-uśmiechneli się pokazując rząd ludzkich zebów

-Wolisz szybkie wyssanie z ciebie krwi czy mamy powoli się delektować?

ukochana wampiraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz