3.13

954 43 4
                                    

Perspektywa Zayna

Spojrzałem na zegar wiszący na ścianie lotniska. Wskazówki wskazywały 10:30. Jess pewnie już zawiozła Artura do przedszkola a sama się martwi gdzie jestem. Jebana Lili. Uderzyła mnie czymś w głowę gdy jej powiedziałem, że nie zostawię Jessici dla niej. Tym razem nie złamie przysięgi małżeńskiej. Biegiem udałem się do zamku. Weszłem do sypialni i zastałem Jess oraz Artura, dowudce straży na balkonie. Przytulał ją.

-Spokojnie pani. Zayna nie jest tak łatwo się pokonać. Napewno nie długo przyjdzie

-A co jeśli mu się znudziłam. Nie wziął ciuchów i telefonu bym myślała, że został porwany?

-Napewno nie

-Skąd wiesz!

Artur odwrócił głowę w moją stronę

-Wybacz pani. Muszę wrócić do swoich obowiązków

Jesy oparła się o balustradę stojąc cały czas tyłem do mnie. Podeszłam do niej i objąłem w pasie.

-Nigdy mi się nie znudzisz pani moje serca

-Wróciłeś. Gdzie ty w ogóle byłeś?

-Lili chciała ze mną rozmawiać. Dokładnie przekonać bym cie zostawił dla niej. A gdy jej odmówiłem uderzyła mnie w głowę i na chwilę straciłem przytomność. Gdy ją odzyskałem to znajdowałem się w jakieś fabryce. Ręce miałem zakute w kajdanki

-Lili była tu wczoraj. Powiedziała, że jestem szmatą więc Jason zamknął ją w lochu

-To dobrze. Przepraszam, że mnie tak długo nie było. Mogłem się wcześniej mu wyrwać

-Cieszę się, że jesteś-Jesy wtuliła się w moją klatkę piersiową-Bardzo się cieszę, że jesteś

-Kochanie. Chodźmy do sypialni. Muszę wprowadzić kilka rzeczy do aplikacji szpiegowskiej

-Co takiego?

-Dane Roberta. Jak  wyśle jeszcze jeden list do ciebie to wyleci w powietrze i nikt nie będzie wiedział, kto to zrobił

-Czasami się ciebie boje

Jesy akurat siedziała na łóżku gdy do niej podeszłem. Usiadłem na niej delikatnie a ona położyła się na plecach.

-Bać się powinaś gdy byłaś człowiekiem. Teraz nic ci nie zrobię dopóki nie urodzisz

-Dopóki?

-Tak. Dopóki

-A to co mi zrobisz?

Położyłem się obok niej i musnąłem jej szyję

-Pomyśl księżniczko

-Jak dobrze, że wampiry mogą rodzić co dwa lata a nie co roku

-Dla ciebie tak dla mnie nie

-Weś potworku. Ile ty chcesz mieć dzieci?

-Nie wiem. Dużo. Bardzo dużo

-Oszalałeś?

-Już dawno na twoim punkcie

-Wprowadź sobie dane o Robercie a ja zadzwonię do Jaydena

-Do wujka? Po co?

-Dzwoniłam do niego czy wie gdzie jesteś tak samo jak do chłopaków. Jayden rozesłał swoich ludzi by cie znaleźli

-A to zadzwoń by się nie martwił

Usiadłem wygodnie na łóżku, wziąłem laptopa a Jesy rozmawiała z Jaydenem

-Ej

-Poczekaj chwilę. Co chciałeś?

-Ja ci dam kochanie. Osób przypadkiem nie pomyliłaś?

-Dobra. Zayn się zazdrosny zrobił.

-Ja zazdrosny? No może trochu. Dbam o nasze małżeństwo a ty mnie zdradzasz z moim wujkiem. Nie ładnie tak

Jesy skończyła rozmawiać

-Gdybym nie była w ciąży to bym cie pokazała jak bardzo cie zdradzam

-Nie kuś

-A właśnie, że będę

🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾
Nie wiem kiedy dodam kolejny rozdział bo kończę szkołe i muszę przygotować się do egzaminów

ukochana wampiraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz