2.27

912 43 0
                                    

Spojrzałam na zegar. Czas się zbierać do Artura. Do torebki wrzuciłam bieliznę na zmianę i kosmetyki.

-Nie bierz zbyt dużo. Nie zostaniesz tam na całe życie

Obyś się nie zdziwił

-Nie będę 2 dni chodzić w tych samych majtkach

-Nie podnoś na mnie głos

-Mogłam jednak zostać u Zayna. On sobie nie ubzdurał by mnie bić. Naprawdę chcesz mnie stracić?

-Nie chcę

-Więc zachowuj się jak należy

-Zaynowi na tobie nie zależy

-Przestań. Wiem, że wyrzuciłeś bukiet róż, które mi wysłał, spaliłeś listy, które pisał łącznie z urzędowym pismem. Przez ciebie mam problemy

Tak naprawdę Zayn nie wysłał żadnych listów urzędowych. Tego co mówił o piśmie o odebraniu praw rodzicielskich nawet nie wysłał. Rozmawiałam z nim potem przez telefon. Powiedział, że to tylko by Robert wrazie czego mnie puścił. Powiedział, że jak będzie robił mi problemy to mam dać mu znać a on zrobi z tym porządek. Powiedział też, że zawsze mogę wrócić do zamku.

-Tam był list urzędowy?

-Był

-A skąd ty masz samochód? Od Zayna?

-Nie. Pożyczyłam pieniądze od jego znajomego

W pewnym sensie go nie okłamałam. Pożyczyłam pieniądze od Nialla i oddałam za samochód Zaynowi

-Jak Ci nie pasuje mój samochód jedź swoim

Wrzuciłam torebkę na tylnie siedzenie i wsiadłam do pojazdu. Robert usiadł na siedzeniu obok. Zaparkowałam auto przed zamkiem. Zayn już czekał tam.

-Cześć-z niechęcią spojrzał na Roberta-Jak by coś się działo to dzwoń. Kilku żołnierzy zostaje w zamku. Zrób Arturowi kolacje bo powiedział, że chce aby mama mu zrobiła

-Jasne. Myślę, że w spokoju będziesz przeczesywał las ale jak coś się stanie zadzwonię

-Dobrze. To do zobaczenia rano

Minął Roberta bez słowa jednak Robert powiedział mu, że należę do niego na co Zayn mu odpowiedział jeszcze się okaże i razem z żołnierzami ruszył w stronę lasu. Weszliśmy do zamku.

-Mama!

ukochana wampiraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz