19 rozdział

2.4K 120 54
                                    

Astrid

Obudziłam się razem ze wschodem słońca. Wszelkie rany na moim ciele zagoiły się. Jedynym wyjątkiem był znak Łupieżców. Zasłoniłam go podartą bluzką i nie zaprzątałam sobie dalej myśli. Wstałam szybko i jak najciszej wyszłam z pomieszczenia. Wyszłam na zewnątrz. Na tej wyspie było pięknie! Wprost bajkowo! Takiego widoku jeszcze nigdy nie widziałam. Za długo jednak stała i tak podziwałam ten krajobraz za długo. Wikingowie patrzyli na mnie ze zdziwieniem i... politowaniem?... No nie wiem... Ale w sumie, nie dziwię im się. Nie na codzień widzi się obcą dziewięcionastolatkę w podartych ciuchach i z bliznami na ciele.

Przede mną wylądowały dwa smoki, które widziałam dzień wcześniej. Nocna Furia i Biała. Zapewne jest to podgatunek Nocnej i w przeszłości musiało dojść do krzyżówek smoków. Zaraz obok wylądował Koszmar Ponocnik, Gronkiel, Wandersmok, Śmiernik Zębacz, Burzochlast i Zbiczastrzał. Jeden z jeźdźców miał maskę.

- Mówiłam, żebyś sama nie chodziła po wyspie... - powiedziała z irytacją blondynka.

- Dobra tam, Ewa... Czasu nie cofniesz. Wyszła już na zewnątrz to wyszła... - odparł umięśniony brunet. Był... przystojny. Ledwo na niego spojrzałam, a do jego ramienia, przylepiła się ruda kobieta. Z drugiej strony stali blondyn, trochę styłu, brązowooka dziewczyna o ciepłym spojrzeniu, trochę dalej była jakąś dziewczyna ma smoku, o ładnych oczach i w końcu szatynka o zielonych oczach.

- No ale mimo to, Viggo! - zwróciła się do niego Ewa.

- Zachowujecie się całkiem jak małe dzieci... A podobno to ja jestem ten najmłodszy i najbardziej dziecinny... - uderzył się w twarz blondyn.

- Dobra, dobra, dobra! Koniec maskarady ludzie! - przekrzyczał tłum zamaskowany mężczyzna. Nie widziałam nic, oprócz głębokich jak las oczu. Nawet z tej odległości widziałam te tańczace iskierki w jego tęczówkach. Zszedł ze smoka. To samo zrobiła jeźdźczyni Białej Furii. Podeszli i przez chwilę przypatrywali. Odezwał się zielonooki:

- Nazywasz się?... - zapytał cicho, oczekując odpowiedzi.

- Astrid Hofferson... A ty?...

- Harry. To Viggo, Marianne, Jack, Ewa, Rachel, Tris i Selena. Jakim cudem byłaś u Łupieżców?... - zapytał nie owijając w bawełnę. Odpowiedziałam ogólną historię, nie zapominając wspomnieć o Smarku.

- Dobrze wiedzieć... W każdym razie będąc tutaj, będziesz spać na arenie, bo u nas nie ma wolnego łóżka. Niedługo napiszę list na Berk...

- Nie! - spojrzeli na mnie jak niezrównoważoną psychicznie. - Nie pisz do nich... Ja stamtąd uciekłam... Nie pasowałam tam. Uważali mnie za rzecz, nie za wikinga. Poza tym, przekonałam się, że ze smokami da się żyć w zgodzie i nie potrzeba ich zabijać... A oni... nadal to robią. Głównie dlatego, że Stoik mści się za syna, ale też tradycja każe zabijać te stworzenia... Jego syna zamordowała kiedyś, ponad dziewięć lat nie Nocna Furia...

Czkawka

Słuchałem uważnie Astrid. Potwierdziły się moje podejrzenia. Ona uciekła z Berk podobnie jak ja, tylko że na łodzi! No wow... Jak na tak płytką kobietę to duże osiągnięcie... .

A oni... nadal to robią. Głównie dlatego, że Stoik mści się za syna...

Astrid z lekkim obrzydzeniem na twarzy spojrzała na Szczerbatka. Poklepałem to i uspokoiłem, by przypadkiem jej nie zaatakował. Mnie jednak zdziwiła jedna rzecz. Ojciec mści się ZA MNIE? Nie przypadkiem za mamę? To on uważa mnie za syna? Kocham w ojcowski sposób? Nie wydaje mi się. I tak nienawidzę ich i zrobię wszystko, by się pozbyć przeszłości. Spojrzałem w piękne oczy Rachel, czekając na którąkolwiek reakcę. Na mojej spiętej twarzy wstąpił nieśmiały uśmiech.

- Ugh... No dobra... Ale jeśli coś się stanie to pisze list na Berk...

- A tak w ogóle to skąd wiesz, że tam mieszkam? A raczej mieszkałam...

Nie miałem bladego pojęcia co powiedzieć. Musiałem coś na szybko wymyśleć. Czkawka, myśl!

- No... wkońcu Stoik Ważki znany na całym archipelagu, nie tylko na Berk. Czasem będąc na innych wyspach, opowiada o swoich podwładnych, między innymi o tobie... A teraz na arenę! - ale bym się wkopał... Ale wszyscy posłuchali i poszliśmy we wskazane miejsce. Rozpaliłem ognisko i dałem ryby zgromadzonym ludziom. Ponownie otaczamy mnie Selena i Rachel. Jakoś specjalnie mnie to nie przeszkadzało.

- Czkawka, uważaj na nią! - krzyknęła cicho Rachel. - Ona próbuje cię zbajerować! Proszę, nie daj się temu! Wiem, pewnie męskie pragnienie przyciąga cię do niej, ale...

- Nie masz się co martwić. W twojej obecności na pewno tego nie zrobi. Taka piękna dziewczyna w porównaniu z tobą... No daj spokój. Jesteś dla mnie ważniejsza i bardziej wartościowa od niej. - podniosłem klapkę maski i pocałowałem w policzek, który natychmiast się zarumienił. Również się zarumieniłem, ale na całe szczęście nikt tego nie widział przez maskę. Rzuciłem Furii łososia, by nie okazywać oczu dziewczynie. Potrafiła każdego człowieka przejrzeć po oczach i sprawdzić jego zamiary.

Viggo, Tris i Astrid jeszcze o czymś rozmawiali, a reszta z ,,ciekawością" słuchała. Późno w nocy każdy podniósł się z koców i poszliśmy do domu, zostawiając Wandalkę samą z jedzeniem i kocami na arenie. Czym prędzej zdjąłem maskę, zmierzwiłem włosy i dałem całusa dziewczynie. Ująłem jej dłoń i zwolniłem kroku. Nie odtrąciła mnie, a mocniej ścisnęła dłoń. Jack zagwizdał i już miał coś powiedzieć, ale Mari popchnęłam go do przodu. Zostaliśmy sami.

- Piękna ta pełnia, co nie? - powiedziała nieśmiało, patrząc mi głęboko w oczy.

- Tak piękna jak ty, ale i tak jesteś piękniejsza. Jesteś panią mojego serca.

Uśmiechnęła się. Miała odejść, lecz złapałem ją w talii i obkręciłem ku sobie. Nasze twarze dzieliły doswywnie milimetry. Przysunąłem ją bliżej sobie. Czułem jej piękne ciało. Jej piersi, które dotykamy mój tors. Czułem jej bicie serca, które biło szybko i niespokojnie. Przysunąłem się bliżej i zetknąłem nasze usta w pocałunku. Bałem się, że mnie odrzuci. Dlatego nie naciskałem i czekałem na jej reakcję. Może y osły pomysł. Może mnie odrzuci? Czułem że lekko drżała. No ale musiałem to zrobić. Odwzajemniła pocałunek i pogłaskała mnie po włosach. Staliśmy tak jeszcze parę minut. Kiedy skończyliśmy, spojrzaliśmy sobie w oczy i oboje się uśmiechnęliśmy. Wzięliśmy się za ręce i udaliśmy do domu w blasku księżyca. Mój humor w tym momencie poprawił się diametralnie, a wręcz byłem w niebie.

~~~

Rozdział napisany specjalnie dla tych, którzy czekali na parę Czkawki i Rachel. Mam nadzieję, że się podobał. Początek był nudny, bo nie miałam pojęcia co mogłaby Astrid robić razem z paczką Czkawki. Ale kiedyś, jeśli sie jej pozbyją (mam pomysł, ale na razie nic nie powiem) to akcja się rozkręci! Do kolejnego rozdziału!

Dynka

Co Serce Pokochało Rozum Nigdy Nie Wymaże~JWS ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz