65 rozdział

818 48 46
                                    

Czkawka

Parę dni temu zostawiliśmy zaręczonych Jessice i Toma na ich wyspie. Razem z nim został Artem i Selena. Ewa i James zostali razem z nami. Wróciliśmy do domu składem podstawowym. Takim z przed lat.

Było tak... smutno bez tamtej czwórki. Ale cóż. Stajemy się dorośli i każdy musi zająć się sobą. Co niektórzy zakładają w takim wieku rodziny, inni dopiero zaczynają stawać się dojrzalsi. Jess i Tom są już na wysokim poziomie życia i teraz potrzebują siebie nawzajem.

Po przybyciu każdy zrozumiał, że trzeba od siebie odpocząć. Podkreślił nam to ojciec Jacka i Rachel.

- Ludzie, jesteście już dorośli! Ja rozumiem wszystko, przyjaciele forever i w ogóle, ale ja czekam na wnuczki!...- Powiedział w Wielkej Sali podczas kolacji. Zamurowało mnie, ale nie odezwałem się, tylko mocniej zacisnąłem kciuki na kubku z miodem. Moja narzeczona natomiast zrobiła oczy w słup.

- Tato!- Krzyknęła zawstydzona. Spusciła wzrok, bawiąc się palcami.

- Ale w jakimś stopniu wódz ma rację...- Odezwał się James.- Wiecie o co mi chodzi. Byśmy się normalnie spotykali, czy coś, ale... No...- Niedokończył czekając na naszą reakcję. Co niektórzy pokiwali głowami, a inni mruknęli coś na tak. Skończyliśmy posiłek i pożegnaliśmy wymianą paru słów.

- I tato pamiętaj, masz jeszcze Jacka.- Mruknęła do ojca i odeszła, a ja wraz nią. Zagłębiem się w myślach.

Czyli czeka nas dużo pracy. Trzeba dobudować kilka domów... Dwa miesiące pracy. Na razie musimy dalej kisić się w jednej chacie. Zauważyłem mamę, która wyleciała z Chmuroskokiem na lot. Minęło trochę, a ja za dużo z nią nie rozmawiałem. Muszę porozmawiać z moja rodzicielką. Ale nie teraz.

- Jak myślisz, to co powiedział twój tata, to dobre rozwiązanie?- Zapytałem głaszcząc Szczerbatka. Nocna Furia szybko obiegła nas parę razy i razem z Błyskawicą zniknęli.

- Trochę w tym racji jest...- Splotła palce i spusciła wzrok.- Ale są tego plusy, co nie? Będziemy więcej mieć czasu dla siebie...

- Na pewno. Chodź spać, bo już jest grubo po północy.

- Skoro tak chcesz...- Wzięliśmy się za ręce i poszliśmy do domu. Było niezwykle zimno jak na tą porę i przytuliłem ją jak najmocniej w  łóżku. Po jej skórze przeszły dreszcze, ale po czasie przestały. Mocniej otuliłem ją wokół siebie i zasnęliśmy. To znaczy... Ona zasnęła... Ja myślałem nad Chuliganami.

Oni znają moją tożsamość. Wiedzą kim jestem. Ciekawe, czy ich jeszcze kiedyś zobaczę...

Zamknąłem oczy, zapamiętując twarz ukochanej.

Następnego dnia

Jeszcze przed świtem wstałem i wyszedłem na dwór. Poranna mżawka omyła moja twarz i włosy. Rozciągłem się, wytarłem mroczki i zrobiłem parę ćwiczeń. Mordka po chwili, jak na zawołanie pojawił się obok mnie, czekając na jedzenie i lot.

- Masz ty, moja mała kanalio.- Smoczysko obraziło się. Za nim pojawiły się dwa inne smoki.

- Cześć drogie Panie... chcecie coś na ząb?- Nocne Furie pokiwały łbami. Podsunąłem kosz z rybami i zaczęły jeść. Poczułem na karku oddech. Była to nijaka Biała Furia.- Ty też Błyskawica, życzysz sobie rybki?- Dałem im wszyskim dwa kosze ryb i odeszłem, by smoki mnie nie zjadły.

Na horyzoncie zauważyłem kilka punktów. Wyjąłem lornetkę i moim oczom ukazały się...

- Statki Berk.

Co oni tu robią? Jedne było pewne. Nie przypłynęli na ciasteczko. Ich statki łamały się z pod ciężaru broni. Co ich opętało?

Musieliśmy czym prędzej odeprzeć atak.

Pobiegłem do domu wszyskich budzić.

- LUDZIE WSTAWAĆ!- Wrzasnąłem Jackowi do ucha.

- Co ty... O tej porze?...- Przykrył się poduszką by zatkać uszy.- Nie masz co z siostrą robić...- Walnąłem go lekko i znów krzyknąłem:

- JACK, NA WYSPĘ PŁYNĄ CHULIGANI, A ICH ŁODZIE PO BRZEGI NAPAKOWANE SĄ BRONIĄ!- Szybko ogarnął się i wstał.

- Było od razu mówić!- Uderzyłem się otwartą dłonią w twarz i pobiegłem budzić innych.

Pół godziny później cała wioska była na nogach. Mama wylądowała i szybko zeskoczyła z Chmuroskoka.

- Co jest, Czkawka?...- Zapytała. Wręczyłem jej lunetę. Znieruchomiała.- Co tu robi Stoik?...

- Nie wiem. Ale z tego co widzę, to tamta Angela, Astrid i Heathera są przeciwne.- Ciekaw jestem, czy blondynka nadal była we mnie zakochana... Co na to Sven? Czy on przeżył po tym jak go pobiłem? Może jest poważnie ranny?...

Nie wiem. Nie obchodziło mnie to za bardzo.

- Czkawka, leć ich tam zastraszyć z powietrza!- Krzyknął wódz, Alan. Za mną od razu na Białą Furię wskakiwała Rachel. Niestety ojciec ją powstrzymał.

- Nie, ty kochana nie lecisz. Poczekasz tutaj.

- Ale dlaczego!?...

- Czkawka poradzi sobie w powietrzu. Nie pamiętasz ile razy dawał sobie sam radę?...- Mruknął Alan.- Ty, możesz sobie nie poradzić. Rachel, ja się o Ciebie martwię...

- Ale...

- Słońce, Alan ma rację. Ja dam sobie radę. A nie mógłbym sobie wybaczyć, gdyby Cię zestrzelili...- Zsiadłem z Mordki i przytuliłem ją na oczach wioski.

- No dobrze... Ale wracaj szybko...- Wskoczyłem na Szczerbatka i poleciałem, patrząc na zmartwioną dziewczynę.

Wyszedłem na przeciw Chuliganom. O dziwo Astrid i Heathera nie miały ze sobą smoków. Ciekawe dlaczego?...

Strzeliłem parę razy w kadłub przypadkowej łodzi. Drzazgi sypały się. Miałem pikować, ale usłyszałem głos. Mroczy, zimny głos.

- I znów się spotykamy...- Nie zdążyłem zareagować, ponieważ zamgliło mi przed oczami. Widziałem tylko czarne tęczówki i czarne niczym heban włosy.

- Ty...

- Ja.- Po czym zwrócił się do ludzi.- Brać Nocną Furię! Ona nie może sama latać! I już nie sądzę, że kiedykolwiek wyruszy w jaki kolwiek lot...- Uśmiechnął się sarkastycznie.

- Nie!... Szczerbatek!...- Cisza. Stałem się dziwnie lekki.

Co się stało? Gdzie jestem? Co zrobili Szczerbatkowi? Muszę wybudzić się z tego przymusowego snu...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jest rozdział! Dzisiaj tak późno, bo nie wyrobiłam! 😂😂😂 Jak u was z strajkiem? I jak dzień mija?😁

Do kolejnego!

Co Serce Pokochało Rozum Nigdy Nie Wymaże~JWS ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz