43 rozdział

1.1K 69 54
                                    

Kolejnego dnia

Astrid

Jak szybko mogłam, wyszłam z domu niepostrzeżona przez rodziców. W biegu wsiadłam na Wichurę i pozwoliłam jej lecieć gdzie ją skrzydła uniosą.

Na wysokości chmur robiłyśmy sztuczki typu korkociąg i inne zwariowane akrobacje. Nasze najlepsze jak na razie, to wcześniej wspomniany korkociąg. W powietrzu jednak nie byłyśmy same. Po chwili zauważyłam oliwkowooką szatynkę.

Podleciała do nas i zaczęliśmy rozmowę.

Na Wyspie Łupieżców

Narrator

O samym świcie spotkało się dwóch mężczyzn. Tych samych. Jak zawsze o tej samej godzinie. W tym samym celu. Z tym samym zamiarem.

Podali sobie ręce w geście szacunku i wymienili parę zdań o niczym istotnym. Jeden z nich-muskularny, wysoki brunet o takich samych oczach patrzył nic nie pokazującym wzrokiem. Takim... bez uczuć.

Drugi-rudy o oliwkowych oczach, był przeciwieństwem bruneta. Pąnąć żywy, z chęcią działania w oczach, równie muskularny z tatuażami.

- Otwierać! - Krzyknął Dagur. Stojąc przed zamkniętymi wrotami, twardo patrzyli w drzwi, które prowadziły na arenę. Łupieżca przekręcił masywne pokrętło i im oczom pokazała się arena. Nie była pusta, jak jeszcze rok temu. Przy każdej ścianie okrągłego pomieszczenia znajdowały się smoki. Śmiertniki, Ponocniki, Gronkle, Burzochlast, Krwioplij, Wrzeniec i dwie Nocne Furie. Na widok ostatnich byli najbardziej podnieceni. Czarne gady jednak miały inne wyznania. Przestraszonym wzrokiem pełnym bólu i nienawiści do ludzkiej rasy homo sapiens, odsuwały się do samego końca ognioodpornej klatki. Z kagańcami na łbie, mruczały nieprzyjaźnie. Dało w nich usłyszeć się pełno bólu i strachu. Inne smoki również przyłączyły się do obu Furii. Z żalem ryczały w kierunku wyjścia.

Mężczyźni podeszli do klatek i zaczęli przyglądać się zmasakrowanym smokom. Miały kagańce i wiele blizn, których nie miały przed niewolą. Ich oczy dosłownie pokazywały, że wiele przeżyły przez tych dwoje i, że już nie zaufają homo sapiens. Oni jednak nie zwracali uwagi na stworzenia. Nie mając sumienia, bili je i zmuszali do posłuszeństwa. Gady jednak nie ulegały i nie dały zrobić z siebie maskotek wykorzystywanych do walk pomiędzy ludźmi.

Zamiary ludzi i tym razem nie były dobre. Otworzyli potężne zawiasy puszczając jednego Śmiertnika. Skrzeknął parę razy wyrażając tym ból i nienawiść. Oni nic z tego sobie nie robili...

Z toporem w ręku i głosem niczym moc samego Thora, zmuszali Zębacza do oswojenia się. Smok nie dawał za wygraną. Pazurem i swoim ogonem drasnął Dagura, tym samym na ramieniu zostawiając mu kolejną bliznę do kolekcji. Rudowłosy odwdzięczył mu sięuderzając go z całej siły toporem. Inne smoki patrzyły na tą sytuację ze strachem o swojego kolegę, który być może teraz walczył na śmierć i życie...

Pół godzinna walka zakończyła się wygraną ludzi. Smok wykrwawiający się na śmierć wydał z siebie ostatni ryk. Oczy szeroko otwarte stały się mgliste i zapatrzone w punkt przed sobą. Punktem był Gadur oblizujący smoczą krew z palca. Wyglądał jak szaleniec, którym zresztą był.

Na drugi ogień poszedł Koszmar Ponocnik. Dwa razy większy od poprzednika, zapalił się. Z mordem w oczach próbował zabić ludzi, ale oni znali swój fach. Powtórzył się los Śmiertnika...

W tej kilko godzinnej walce zmarły tylko te dwa smoki. Reszta była tylko torturowana. W końcu przyszedł czas na...

- To teraz Nocne Furie... - Mruknął mieszkaniec wyspy. Na środek wpuścił fioletowooką samicę. Smok nie był zmaltrerowany jak cała reszta. Mimo płci żeńskiej był silny i małe spłaszczone ciało, dorównywało sile trzech Śmiertników Zębaczy. Zawzięcie walczyła i ostatecznie skończyło się tylko na paru zadrapaniach. Nie pozwoliła się wytresować. Nocne Furie miały niebywałą silną wolę w porównaniu z innymi smokami. Potrafią przeciwstawić się nawet samej Alfie smoków...

- Szlag! Kiedy ty w końcu odpuścisz!? - Dagur nie wytrzymał i biczem uderzył smoka w brzuch. Furia cicho ryknęła, ale nie wczynała kolejnej walki. Jej koleżanka zielonooka, która wyglądała jak Szczerbatek z wyjątkiem sztucznej lotki, poszła na przeciw ludzi. Walczyla i podzieliła los swojej koleżanki.

Mężczyźni w końcu odpuścili obiecując smokom kolejne walki.

- Jeszcze zobaczycie! Wytresujemy was! To ludzie żądzą światem, a nie smoki! - Wrzasnął oliwkowooki, zamykając wrota areny. Jego spocona twarz umazana krwią smoków, była usiana nowymi bliznami. To samo mężczyzna obok. Nijaki Viggo Czarciousty...

~~~

Kolejny rozdzialik! Podoba się? 😊🤔 I czy ktoś już wcześniej zorientował się, że owy brunet, to Viggo Czarciousty?🤔 Jakie macie emocje po tym rozdziale?🤔 Chcecie mnie zabić lub uderzyć patelnią, po tym jak napisałam, że torturowano smoki w tym Nocne Furie? 🤔 Pewnie tak...

Do kolejnego!

Co Serce Pokochało Rozum Nigdy Nie Wymaże~JWS ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz