76 rozdział

786 39 70
                                    

Czkawka

Szybko wstałem z łóżka, kiedy zasnęła Rachel. Dorwałem się do szafki i wyjąłem najładniejszy obrus. Przykryłem nim blat stołu i jak najciszej zacząłem po szafkach szukać świeczek. Znalazłem dwie i szybkim ruchem postawiłem na stół. Wskrzesiłem płomień i zacząłem dalej przygotowywać coś do żarcia.

No jak to lubią dziewczyny...

Z składników znalezionych w szufaldach zrobiłem carpaccio z buraka oraz pomidora z bazylią i mozarellą. Nie powiem... Jak na mnie wyszło świetnie. Ostatnie szczegóły i gotowe. Romantyczna atmosfera dosłownie kipiała. Poszedłem na górę i zacząłem budzić żonę.

- Co chcesz, Czkawka... Daj mi się wyspać na poprawiny... - Odparła zaspana. Nie odpuściłem łatwo. Pykałem ją i pykałem i na reszcie wstała. - Co jest tak ważnego?

- A chociażby noc poślubna. - Szeroko uśmiechnąłem się i wyciągnąłem szelmowsko dłoń. - No to jak będzie? Idziesz, mam Cię wziąć na ręce czy jednak mam pożreć jedzonko sam? - Zgodziła się. Powoli zszedłem z nią na dół i zobaczyłem Szczerbatka kręcącego się przy kolacji.

- A precz ty kanalio jedna! - Zażartowałem i pogoniłem przyjaciela. - Leć do Błyskawicy.

Smok pobiegł, a ja odstawiłem żonę na krzesło i dosunąłem.

- I co ty tu zrobiłeś nam o pierwszej w nocy, Czkawka? - Zapytała z uśmieszkiem.

- Same pyszności. - Odparłem krótko. Kolacja zaczęła się. Najpierw były pojedyncze zdania, ale rozmowa nabrała tempa. I dobrze. Już miałem po raz piąty włożyć do ust sałatę, ale zacząłem się śmiać.

- Chcesz soku? - Zapytałem wiedząc, że Haddock nie może alkoholu.

- Jeśli łaska, to tak. - Wstałem i nalałem do kubka pomarańczową ciecz. Zaczęła sączyć powoli napój nie odwracając ode mnie wzroku.

- Aż taki piękny jestem? - Zażartowałem, ale o dziwo odpowiedziała:

- Oj tak.

- Idziemy na górę? - Zapytałem.

- Już idę, kochanie... - Szybko odłożyła talerz na suszarkę i złapała mnie za rękę ciągnąc na górę.

I tu już trochę prywatności dla Haddocków 😂😂😂

Rano, poprawiny

Czkawka

Ubrałem lekką koszulę i wyszedłem razem z żoną do Wielkiej Sali. Byli już tam wszyscy. Dosiadłem się do kolegów i zaczęliśmy gadać popijając słowo kieliszkiem.

- I jak się czujesz będąc pod rządami kobiety, Czkawka? - Zapytał Jack biorąc łyk whisky.

- A powiem Ci, że całkiem nieźle... - I zacząłem wspominać poprzednią noc. Byli jak w bajce... A to mało powiedziane.

- Aż tak gorzko było wczoraj? - Ponownie zapytał odkładając pusty kieliszek i nalewając sobie bimbru.

- A co? Zazdrościsz? - Przekąsem zapytałem i nalałem trunku do naczynia.

- No wiesz... Gdyby Rachel nie była moja siostrą to... - Przysunął się bliżej, by nikt go nie usłyszał. - Brałbym.

Co Serce Pokochało Rozum Nigdy Nie Wymaże~JWS ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz