74 rozdział

793 37 21
                                    

Pięć dni później

Ryan

- Kocham Cię - Odparłem.

- Ja Ciebie też.

Przechadzałem się lasem z moją nową dziewczyną-Martą. Miała podłużną twarz i piękne ciemno zielone oczy. Blond włosy sięgające jej do mostka swobodnie falowały na wietrze. Ubrana była w przewiewną sukienkę. Nie mogłem od niej oderwać wzroku. Jako szesnastolatka była śliczna.

- Ryan, tak w ogóle, to gdzie jest Roon? - Zapytała. - Od tych kilku lat nadal nie ufa nikomu oprócz Tobie... Może czas, by go przekonać?...

- Zawołam go. - Odparłem. - ROON! - Smok szybko pojawił się obok mnie. Wsiadłem na niego razem z Martą i polecieliśmy do portu. Koszmar był lekko zestresowany powody Marty na plecach. Jako tako rozumiem smoczy i dowiedziałem się, że smoki zarówno jak i ludzie wyrządzili mu dużo złego.

Na horyzoncie zauważyłem Straszliwca. Miał do nóżki przywiązany list. Szybko rozwiązałem zwitek i zacząłem czytać. Treść dotyczyła zaproszenia mnie i mojej mamy na ślub Czkawki i Rachel za tydzień. Od razu pobiegłem do swojego domu. Roon za mną. Sprawnie omijał ludzi. Moja dziewczyna za mną.

- Mama, mama!

- Co, Ryan... - Odparła patrząc na mojego sześcioletniego brata.

- Dostaliśmy zaproszenie od Czkawki i jego przyjaciół! - I dałem jej list.

- To co? Mówimy wodzu, że lecimy? - Zapytałem.

- Jasne... Marta, lecisz z nami? - Skierowała do mojej narzeczonej (Tak. Narzeczonej~Dop. Autorki). - Najwyżej ja nie polecę i polecisz z Ryanem na Lunie...

- Mogę polecieć z wami. - Szybko odparła. Wskoczyłem do swojego pokoju i zacząłem się pakować. Nie mogłem doczekać się spotkania z Mieszkańcami Wyspy Cierni! To dzięki Czkawce jestem jedynym jeźdźcem nie licząc mamy. Złapałem trzy koszulki, kilka par spodni i jedzenie. Ubrałem możliwe najładniejszy strój i wyszedłem. Mama od razu za mną z mały dobytek. Miała też jakąś paczuszkę.

- A no tak! Prezent! - Strzeliłem sobie w twarz i pobiegłem z powrotem do pokoju i zacząłem szukać czegoś, co może nadać się dla młodego małżeństwa. Znalazłem stare, ale dobre sztylety. Strzepałem warstwę kurzu i zbiegiem na dół. Wsiadłem na Roona i szybko na niego wsiadłem. Marta natomiast wyskoczyła na Lunę. Zamieniliśmy parę słów z wodzem i już nas nie było. Mojego brata zostawiliśmy u ciotki.

Tym czasem na Herring

Jessica

Przechadzałam się plażą z Blaisem. Szarooki skakał wokoło mnie i szybko przebierał nóżkami. Nie mogłam się na niego napatrzeć. Mój mały Blaise...

- Co tam, Skarbie? - Zapytał chłopca. Malec wskazał na Straszliwca na horyzoncie. Miał list, który po chwili trzymałam w dłoniach.

- Cio to, Mamusiu? - Zapytał mój synek.

- List od wujka Czkawki - Poczochrałam go po włosach. - Zaprasza nas wszystkich na swój ślub.

- Od wujka Ckawki? Ale on ma śmiesne imię! - Krzyknął chłopczyk. - Wrescie go sobacze! - Uśmiechnął się i mnie przytulił. Jak dobrze, że trzy lata temu odzyskałam wzrok. Nie wiem jak mogłabym nie patrzeć na tą radosną buzię kropka w kropkę podobną do ojca. - To kiedy lecimy?

- Musimy wszystkim powiedzieć... Wylecimy za dwie lub trzy godziny.

- Tak! - Czym prędzej poszłam do męża. Przywitał mnie pocałunkiem w czoło. - Tom, Czkawka zaprosił nas na ślub. Żebyśmy zdążyli musimy lecieć.

- A kto zajmie się wyspą? - Zapytał.

- Może twój ojciec?

Pokiwał głową i udał się oznajmić nowinę Selenie, Artemowi oraz swojemu ojcu. Zaczęłam pakować nasze rzeczy. Co chwilę Blaise zasypywał mnie pytaniami o Czkawkę. Nie miał jeszcze okazji go zobaczyć. Jak i całej reszty.

- A jaki jest ten Ckawka? On ma smoka tak jak ty, mama? Nocna Furia jest dobla?

Takie pytania skończyły się, kiedy oświadczyłam, że możemy lecieć odwiedzić przyjaciół. Wskoczył na Nalę, czekając na resztę. Schowałam do kosza prezent dla przyszłego małżeństwa i czekałam na drugą parę. Po chwili podeszła do nas trójka osób. Szatynka o zielonych oczach, niebiekooki brunet, oraz mała dziewczynka o czarnych włosach i szaro-niebieskich oczach. Mała rodzinka. Za nimi szły trzy smoki. Dwa dorosłe i jeden mały. Wandersmok, Ostrykieł oraz malutka Nocna Furia. Miała prawe oko zielone, a lewe niebieskie.

- No więc?... Lecimy? - Zapytał Artem.

- Jak wszyscy gotowi... - Selena podsadziła córeczkę i Nocną Furię na Lily i wznieśliśmy się do góry.

Na Wyspie Cierni

Czkawka

Minęło pięć dni od wysłania wiadomości. Nasz nowy dom był gotowy i wnosiłem meble oraz nasze rzeczy. Rachel towarzyszyła mi doprowadzając mnie zwrokiem. Przeglądała książkę o sukienkach.

- Jak myślisz, która jest odpowiednia?

- Wszystkie będą dobrze leżeć. - Mruknąłem, kiedy wszystko było skończone. - No... nareszcie. Pomysł, za dwa dni...

- Nasz ślub...

- Tak. - Na tą myśl uśmiechnąłem się. Ciekawe jak tam na Herring. Dawno ich nie odwiedziliśmy.

Nie zdążyłem za długo się namyśleś, ponieważ poczułem na sobie trzy czarne masy.

- Szczerbatek!... - Dwie inne Furie jak do tej pory nie miały imion i tym bardziej jeźdźców, więc zawołałem tylko swojego. Mordka mruknął i odszedł, uderzając mnie w potylicę.

~~~

JA WAS PRZEPRASZAM! Rozdział miał być pięć godzin temu! Ale moja wena zrobiła sobie urlop... 😭😭😭 Postaram się na jutro coś dużego napisać! A tak wracając... W poprzednim rozdziale był głos na dziewczynkę, i głos na bliźniaki, więc postanowiłam, że będzie dziewczynka 😊😊😊

Propozycje na imiona ---------》

PS Rozdział nie sprawdzany.

Do kolejnego!

Co Serce Pokochało Rozum Nigdy Nie Wymaże~JWS ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz