35 rozdział

1.4K 70 47
                                    

Czkawka

- Przykro mi... Pewnie to okropne uczucie nic nie widzieć...

- No, ale cóż... Było to było. Czasu się nie cofnie i tym bardziej mojego wzroku...- Mruknęła cicho Jessica wstając i zgłaszając i tak już ledwo palące się ognisko.

Nie wiedziałem co powiedzieć. Ostatni raz w swoim życiu zobaczyć największego wroga... Okropne. Gdybym ja miał zobaczyć jako ostatniego ojca to... Na Thora...

Zbliżał się wieczór i atmosfera powoli opadała. Wszyscy rozmawialiśmy i śmieliśmy się. Przy ognisku opowiadaliśmy o różnych rzeczach i ogólnie było bardzo fajnie. Szkoda, że nie ma przy nas Jacka i Viggo...

Postanowiłem zapytać czy wiedzą co kolwiek o Nocnych Furiach.

- Ej! Tom, a wy wiecie coś o Nocnych Furiach? Mówiłeś wcześniej, że znacie smoki z opowiadań...

- No tak. Jest taka legenda, że daleko na samym krańcu świata znajduje się wyspa, na której żyją głównie Nocne Furie... Są tam podobnie też te plujące czarną mazią... Wiele żeglarzy próbowało znaleźć tą wyspę, ale nikomu się nie udało. Nie wielu wraca żywych. Podobno jak tam znajdą się w pobliżu ludzie, to smoki od razu je zabijają.

Zaciekawiła mnie ta historia. Wyspa Nocnych Furii... to by było coś... Szczerbatek też był zainteresowany. No w końcu znalazł by sobie przyjaciół swojego gatunku!

Jeszcze przed wschodem słońca, cała czwórka poszła do wioski, a my poszliśmy spać. Nie musiałem się wysilać. Byłem zmęczony...

U Viggo i Jacka

Narrator

Viggo z Jackiem chodzili po lesie. Smoki razem z nimi.

- Jak myślisz Viggo, znajdziemy?... - On jednak nie pozwolił mu dokończyć.

- Tak. Prędzej czy później. Skup się na chodzeniu, bo za chwilę wpadniesz na coś... - Jak powiedział brunet, tak się stało. Jack wpadł prosto na drzewo i miał porządnego guza i kolejną bliznę.

- Ugh! I kolejna blizna... do kolekcji... - Z wyrzutami powiedział do siebie i masując obolałe miejsce.

- Nie przejmuj się... przynajmniej masz swoją lewą nogę. - Blondyn wiedząc o co chodzi wybuchnął śmiechem.

- No w tym masz rację, Viggo .- Otarł łzę szczęścia i dalej zagłębiał w las z przyjacielem.

U Ryana w domu

Ryan

Siedziałem w swoim pokoju i czytałem księgę smoków. Tak jakoś kiedy Ci nieznajomy przylecieli, to zainteresowały mnie gady. Za dużo to nie było napisane w księdze, ale już coś.

Było opisanych parę gatunków smoków. Gronkiel, Śmiertnik Zębacz, Zębiróg Zamkogłowy, Koszmar Ponocnik i... Nocna Furia. Nigdy nie zwróciłem na to uwagi. Ale i tu nikt się nie rozpisał. Parę słów o tym, że nie warto z nią walczyć i jeżeli już ją widzisz to zapewne chwilę później nie żyjesz.

Usłyszałem w dole głos mojej mamy.

- Ryan! Chodź na kolację! - Zamknąłem książkę i szybkim krokiem zbiegłem na dół.

Posiłek zjedliśmy w ciszy. Mama odeszła od stołu i z koszykiem w ręku wyszła. Ja za nią.

- Gdzie idziesz, mamo?

- Do lasu, synku. Twój brat jest chory i muszę zapatrzyć ziół...

O nie... A co jeżeli spotka jeźdźców smoków? Nie mogę na to pozwolić...

Co Serce Pokochało Rozum Nigdy Nie Wymaże~JWS ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz