2

2.4K 96 12
                                    


Przedostatnia ławka pod oknem. Najlepsze miejsce w klasie. Nie siedzisz w ostatnich ławkach, więc nauczyciele nie zwracają aż tak uwagi na ciebie jak na ostatnie, ale też nie siedzisz blisko biurka. Za mną często siadają dziewczyny, które mają bardzo podobny plan lekcji do mojego. Niezbyt są lubiane, a powodem tego jest to, że cały czas trzymają się razem i nie rozmawiają z nikim innym. Co prawda w trójkę czasem się pośmiejemy, jednak jest to bardzo płytka znajomość. Są ''samowystarczalne'', a ja nie chcę im wchodzić w paradę.

Kendall, anorektyczka, która choć ma dobrą duszyczkę, dobija mnie tekstami, że jest gruba. Jest chora, zdaję sobie z tego sprawę, ale gdy od dwa razy drobniejszej od siebie osoby, usłyszysz, że jest gruba to... jak ty możesz się czuć?

Courtney, dziewczyna niczym Mae Whitman w filmie ''The Duff''. W sumie to wszędzie jej pełno, ale nikt tak naprawdę jej nie zauważa. Niska, drobna, zabawna, energiczna.

Stojąc przy nich czuję się fatalnie. Moje szerokie ramiona, moje szerokie biodra, moje sto siedemdziesiąt trzy centymetry wzrostu... wyglądam przy nich jak słoń... ta myśl mnie zawsze dobija.

Chciałabym mieć prawdziwą przyjaciółkę, a nawet paczkę znajomych. Oglądając filmiki i zdjęcia na Instagramie ze spotkań moich dawnych znajomych... czuję się okropnie samotnie. Tracę prawdopodobnie najlepsze chwilę mojego życia, bo nie bawię się, nie imprezuję, nie mam przyjaciół i nie mam w ogóle chęci do wstawania codziennie rano i ubierania się do szkoły, walczenia z jedzeniem, by się nie obżerać, a potem nie głodzić. Męczy mnie samo myślenie o tym.

- Hannah! – wzdrygam się, gdy ktoś krzyczy moje imię, kojarzy mi się z zupełnie inną osobą. Nie lubię jak ktoś wymawia moje pełne imię, nawet jeśli robi to z takim entuzjazmem jak Courtney.

Już postaram się zignorować moje zdziwienie, że do mnie podeszła i chce gadać... a może nie chce? Może po prostu ma jakąś sprawę, poprosi mnie o pomoc, może chce coś ode mnie? Jejku, zdecydowanie za dużo myślę...

- Twój brat robi imprezę, czyli dziś będziesz się bawić?

- A nie w piątek? – zapytałam z wymuszonym uśmiechem.

- No... dziś jest piątek. Gdzie ty masz łeb? – zaśmiała się.

Tak, wiem. Głupia.

Również się zaśmiałam, ale moje mroczniejsze ja nie da mi dziś spokoju, bo nawet dni tygodnia już nie umiem określić. To zniszczy dzień, ktoś sobie jedynie zażartował, ale ty już się zamykasz w sobie, najchętniej zwinąłbyś się w żałosny kłębek swoich wad i wmawiał sobie, jak wielką pomyłką jesteś.

Tak, witajcie w moim świecie.

- Luke zaprosił praktycznie cały jego rocznik. Wiedziałam, że masz dużą chatę, ale nie że aż tak!

Poczułam się przez to źle. To nawet nie jest już mój dom, a Luke'a.

- A wy... przychodzicie? – zapytałam nie do końca pewna czy w ogóle chcę, by przyszły, ponieważ nie mam zamiaru wychodzić z pokoju podczas tej imprezy, a głupio będzie, jeśli Courtney i Kendall będą. Będę musiała się nimi ''zająć''.

- Nie dostałyśmy zaproszenia. – Zaśmiała się.

O nie, wyszło źle... ja nie mam wpływu na to, kogo Luke zaprasza... ja nawet na tej imprezie nie chcę być! A teraz wyszło jakbym ich nie zaprosiła i wyszło strasznie nieprzyjemnie... ręce mi się pocą, poczułam się okropnie.

- Może chcecie przyjść? Co prawda będzie więcej starszych od nas osób, ale my możemy się zamknąć w pokoju w trójkę.

W głowie właśnie zapadam się pod ziemię. Ja nie chcę by przychodziły... co jak będą się u mnie nudzić? Jak będzie niekomfortowa cisza i stwierdzą, że jestem nudną i żałosną jednostką, która nie umie się zachować przy ludziach? Jejku, zdecydowanie za dużo myślę!

Breathe meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz