48

767 30 6
                                    

Piątek

- Hej Han! - odwróciłam się, a moim oczom ukazał sie ON.

Osoba, której nienawidzę, a zarazem uwielbiam. Z którą chcę mieć jak najmniej wspólnego, ale zarazem chcę spędzać z najwięcej czasu. Osoba, którą chcę ignorować... ale po prostu - nie umiem.

- Hej... - odpowiedziałam niepewnie. - Adam. - Dodałam wpatrzona w jego niebieskie tęczówki.

- Co tam? - zapytał, wkładając ręce do kieszeni spodni.
- Dobrze? - odpowiedziałam zdziwiona. - Co jest?
- A co ma być? - zrobił zabawną minę. 

O co chodzi? Czemu się do mnie odzywa tak nagle po kilku dniach ciszy? Czemu interesuje go co tam u mnie?
W myślach przetwarzam sobie sytuacje sprzed kilku dni...
,,Wyżyj się na mnie''.
Po ciele przechodzą mnie ciarki i potrząsam delikatnie głową, by odgonić myśl, że jednak mu na mnie zależy.

- Wiesz... jest za niedługo u nas bal jesienny... chciałabyś pójść ZE MNĄ? - zapytał, uśmiechając się szeroko.

Nie... on... NIE! To przecież nie możliwe!
Adam... mnie zaprasza.

Humor autonatycznie mi się poprawia, a serce szybko bije. Czuję, że pocą mi się ręce, a oddech przyspiesza.

Jejku jak on na mnie działa...

Nerwowo rozglądam się po korytarzu, tym samym zwilżając językiem usta. Nagle spostrzegam... ich.

W tłumie zobaczyłam grupkę chłopaków, jakieś pięć metrów od nas, którzy lampią się na mnie i Adama, wręcz pękając ze śmiechu.

Czy to wszystko to żart?

- Bardzo śmieszne Adam. - Spojrzałam na niego z wrednym uśmieszkiem.

Tak naprawdę chcę mi się płakać... tak bardzo. Tak nagle wszystko przeminęło.

- Ale ja nie wiem o co ci chodzi - wystawił ręce w geście obronnym.
- O nich - kiwnęłam głową w stronę chłopaków. - Robicie sobie ze mnie jaja? - zapytałam.

I nic kurwa nie poradziłam na moją nadzieje w głosie... to miało zabrzmieć jakbym miała totalnie wyjebane na Adama... a nie zabrzmiało.

- Oni... nie wiem o co ci chodzi - pokręcił głową Adam. - To pójdziesz ze mną na ten bal? - zapytał ponownie, już lekko speszany, jakby zależało mu na jak najszybciej odpowiedzi.

Niestety, biedaczek nie zauważył, że ja też mam oczy i widzę, że jego koledzy śmieją się ze mnie i to wszystko wygląda podejrzanie.

- To jakiś głupi zakład co? Taki typu ,,kto pójdzie z największym przegrywem szkolnym na bal''?! - nie mogłam wymyślić nic bardziej kreatywnego... 

Adam spojrzał się na mnie, jakby żałował tego co robi... ze współczuciem, ze smutkiem, ale gdy podeszli do nas jego kumple, ocknął się i parsknął śmiechem.

Jakby było mu mnie żal... nie... ja go nie obchodzę!

- No nie daj się prosić! - krzyknął do mnie jeden z nich. - Adam Cooper - dodał śmieszny głosik - zaprasza CIĘ na bal! - krzyknął.

Zamknęłam oczy, by choć na chwilę znaleźć się w domu i wyobrazić sobie jak biorę nożyczki do ręki i robię jebany kod kreskowy na ręce.

- Ona jest jakaś pojebana - usłyszałam cichy tekst z tylu.

Adam poruszył się gwałtownie w stronę osoby, która to powiedziała, ale po chwili wypuścił powietrze i spojrzał się na mnie... bez emocji.

- To...
- Adam... darujcie sobie - przerwałam mu. - Przecież i tak wiem, że to nie możliwe byś serio mnie zaprosił na bal... - odwróciłam się i gdy chciałam ruszyć przed siebie, na drodze stanął mi jeden z tych... debili.
- Co pani taka zła. W końcu jakiś chłopak się odezwał do ciebie i nie wie pani jak się zachować? Ale spokojnie, jest jeszcze Alice, która nie ma pary.

Zachowują się jak kurwa w podstawówce...

Alice. Jak to nazwać... nasza szkolna ,,lesbijeczka''. Ogłosiła już chyba wszystkim wszem i wobec, że jest lesbijką, chwali się tym, jakby nie wiadomo co jej było.
Mamy kilka homoseksualnych osób w szkole, ale Alice jest najpopularniejsza.

Ona jest dosłownie wszędzie! Wszyscy o niej wiedzą! Nie ukrywam - jest trochę pierdolnięta. Kiedyś chciała obmacać nauczycielkę angielskiego i to nie było na żarty. Jak to ona tłumaczyła - jest lesbijką i ma ,,popędy'', bo nikt nie chce się z nią pieprzyć.

Zignorowałam głupi żart chłopaka i pokiwałam głową. Nie jestem lesbijką... na sto procent, bo właśnie jeden z moich obiektów westchnień stoi za mną.

A on nie jest dziewczyną.

Odepchnęłam go najmocniej jak potrafiłam, aż poleciał z hukiem na szafki.
Przydały się ćwiczenia co drugi dzień, pomyślałam.

Wszyscy wokoło zawyli, a ja bez słowa szybkim krokiem ruszyłam w stronę łazienki.
Jedyne co, to odwróciłam się na chwilę, by zobaczyć Adama, który wpatrzony był w podłogę. Stał... nijak. Czułam, że jest jakiś dziwny...

CO TO W OGÓLE BYŁA ZA SYTUACJA!?

Chcę do domu... chcę się pociąć.

Czemu Adam to robi... to głupie i dziecinne i nie w jego stylu, ale mnie to boli! Jestem przegrywem w jego oczach...

Czy to po tym co zobaczył? Po tym jak zobaczył, że się tnę? Stwierdził, że jednak jestem pierdolięta na jaką wyglądam i postanowił sobie pożartować z chłopakami?

Kurwa... teraz... wszyscy to widzieli. Wszyscy się śmiali...

Zamknęłam sie w kabinie, opadając bezsilnie na zamknięty sedes. Łzy zaczęły mi spływać po policzku, a ja ledwo co się powstrzymałam od głośnego szlochania.
Chcę być sama. Nienawidzę Adama za to, że pomimo tego, iż on jest taki jaki jest, zakochałam, zauroczyłam się czy Bóg wie jeszcze co...

Paznokciami zdrapuje rany po wczorajszym cięciu się. Czuję, że teraz mogłabym zrobić bardzo głębokie rany żyletką, więc dobrze, że jej nie mam.

Co jak Adam powiedział to chłopakom? Że się tnę? Że jestem głupią, proszącą o atencję nastolatką i mają teraz ze mnie bekę?!

Już pomijam fakt, że jak powiedziałam, że to nie możliwe, by on mnie zaprosił, to zabrzmiało, jakbym była tym zdruzgotana... jakby mi na tym zależało... bo tak jest.

Zależy mi na nim, nie na głupim balu, ani co inni jego koledzy myślą. Nie przejmowałabym się nimi...

Tymczasem już wiem na sto procent, ON nic do mnie nie czuje. Jasne - wiedziałam już to wcześniej... z każdym dniem chce to sobie mocniej wbić do głowy... ale do mnie to nie dociera.

Bo ja się zakochałam. Mocno się zakochałam. W debilu, typowym bad boy'u ze szkoły, w przystojnym, wysokim, wsyportowanym blondynie.

Ja. W nim.

Czuję się upokorzona... ale... kurwa.
Ja widziałam, że z nim jest coś nie tak.
Że nie chciał się w ogóle do mnie odzywać.
Że był również zdruzgotany i zażenowany zachowaniem chłopaków.

Nie. On ma na mnie wyjebane.

Tylko sobie robie nadzieje, bo kurwa nie mogę sobie tego wbić do głowy!

Nikomu się nie podobasz Hannah!
Nikt do ciebie nie czuje tego, co ty czułaś do Nicolas'a, albo Bart'a.
Nikt nie tęskni za tobą, jak ty tęsknisz za Michaelem.
Nikt nie kocha cię tak, jak ty kochasz Adama.
Nikt nie patrzy na ciebie i nie pomyśli „kurwa, kocham ją".
Dla nikogo nie jesteś ważna.
Jesteś śmieciem, Hannah.
Zrozum to kurwa wreszcie idiotko.

Wszyscy mają z ciebie polewkę...

Breathe meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz