16

1.2K 53 9
                                    


Sobota

Stoję przed domem Hanny. Ostatnio byłam tu... nie wiem. Półtora roku temu?

Ciekawa jestem czy bardzo liczy na moje przyjście czy jest jej to obojętne. Raczej to drugie. Pewnie nawet nie zauważy mojej obecności. Więc może lepiej żebym nie wchodziła? No bo... nikogo nie znam (a jak znam, to wolałabym dziś nie spotkać - np. Antonio), a za bardzo nie chce zawierać nowych znajomosci (nie na takiej imprezie, nie z takimi ludźmi), więc po co?

- Dobra Hannah. Masz wejść i bawić się dobrze. Nie zachowuj się jakbyś po raz pierwszy miała spotkać ludzi. Ogarnij się i przestań mówić sama do siebie...

Na szczęście nikogo w pobliżu nie ma.
Wzięłam głęboki wdech i nim się obejrzałam, weszłam do domu pełnego wstawionych już pewnie ludzi, ocierających się o siebie.

Pierwsze co robię zawsze na takich imprezach, to ocena... wszystkiego tak naprawdę. Wystroju, ubrań innych, zachowań (wiem jak to brzmi... zachowuje się jak lamus).

Weszłam do kuchni, nalałam sobie trochę piwa do kubka i wypiłam jednym duszkiem. Wiem, to był błąd, ale chcę mi się pić i mam zamiar się dobrze bawić, a na trzeźwo prędzej się rozpłaczę przy wszystkich.

Ile tu osób... parę kojarzę, ale tylko kilka i tylko z widzenia. Postanowiłam pójść do łazienki i sprawdzić, czy  wyglądam dobrze... przeciętnie chociaż. W sumie podejrzewam, że w łazience spędzę większość czasu na tej imprezie.

Dobra. Jest łazienka.
W tej łazience po raz pierwszy z Hanną się malowałyśmy. Znaczy ja ją malowałam. Umiem zrobić naprawdę śliczny make up, choć nie korzystam z tej umiejętności (z tego talentu... jedyny jaki mam chyba). Nie maluje się prawie w ogóle. Nie lubię tego uczucia, jak mam np. tusz na rzęsach, więc zazwyczaj mam tylko podkład i jakąś bezbarwną pomadkę na takie imprezy (miałam... dawno nie byłam na TAKIEJ imprezie).

Dlaczego ja tak nie lubię imprez!? Nie mogę się ogarnąć i dobrze bawić, tylko się wszystkim przejmuję! Co ze mną nie tak! Nie mogę się wyluzować, bawić jak inni...

Opieram ręce o zlew i wpatruje się w swoje odbicie w lustrze.
- Dobra, Hann... ogarnij się. - Zaczęłam się śmiać sama do siebie.

Ale śmiesznie... mój uśmiech jest śmieszny... moje zęby... białe, które ślicznie wyglądają na tle naturalnie malinowych ust. Lubię moje usta...
Przynajmniej teraz. Jutro już mi się nie będą podobać. Jakie to dziwne, prawda?
Raz się sobie podobam, a raz nie mam ochoty nawet na siebie patrzeć.

Wyszłam z łazienki i pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to para, całująca się naprzeciwko. Posmutniałam trochę... też chciałbym mieć kogoś, z kim mogę się pocałować. Chcę, bo mam szesnaście lat, a jeszcze nigdy w życiu z nikim nie byłam, nikogo nie całowałam, nikogo nie trzymałam za rękę... i w sumie mało co przeżyłam.
Chcę się przytulić do osoby, która mnie kocha... nie chce być sama...
Samotność tak boli.

- No proszę, proszę - usłyszałam znajomy mi głos. - W końcu widzę cię w czymś innym niż getry i bluza. Wysztyftowałaś się?
- Adam?! Co ty tu robisz? - zapytałam z ogromnym zdziwieniem, a dopiero później zdałam sobie sprawę, że on jest tu bardziej mile widziany niż ja.
- Baluję, a ty? - spytał zadziornie.
- Tak samo... ale... skąd ty znasz Hannę?
- Miałbym nie znać Hanny?
- Fakt... głupie pytanie - spuściłam głowę...

Hannah jest popularna, lubią ją wszyscy.... ja jestem nikim w porównaniu do niej. Jestem tak żałosną istotą, że tylko siąść i płakać.

- Ale... nie spodziewałam się ciebie tu... myślałam...
- To źle myślałaś - mrugnął do mnie.
- Ej właśnie! O jakim ty wysztyftowaniu mówisz?! - wypaliłam ze śmiechem, totalnie nie panujac nad moim głosem.

Breathe meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz