11

1.4K 60 2
                                    


Środa

Wstydzę się sama siebie. Dlatego nigdy nie zagadałabym do jakiegoś chłopaka. Jak już z jakimś gadałam, to zawsze się czułam, jakby gadał ze mną z litości. Jakby stał obok mnie z przymusu. Dziwne...

,,Litości... to słowo za często pojawia się w moim życiu''

Jakbym miała chłopaka, czułabym, że nie zasługuje na niego, nie ważne jaki on by był. Po prostu wiem, że nie zasługiwałabym na jego miłość. Czułabym, że moja druga połówka zasługuje tylko na moje zalety i nie powinnam mieć żadnych wad, a przecież nikt nie jest idealny... a ja zawsze skupiałam się tylko na moich wadach.

,,The kind of love that I deserve
And you sure don't deserve mine''

Zawsze czułam się gorsza od innych. Bo to ona ma ładniejsze włosy. Bo jest bardziej wysportowana. Bo jest bardziej lubiana. Bo ona ma lepsze oceny. Jeszcze nie spotkałabym osoby, od której czułabym się... lepsza. Jasne. Na pewno jestem w pewien sposób mądrzejsza niż poniektóre osoby z mojego otoczenia, ale nie powiedziałabym, że jestem od nich LEPSZA.

Nie chcę znowu zabrzmieć jak jakaś pindziolindzia, która chcę być najlepsza ze wszystkich... to nie tak. Chodzi o to, że gdziekolwiek nie pójdę, z kimkolwiek nie przebywam, zawsze zauważam tylko rzeczy, które mają inni, a nie mam ja. Mój mózg już tak pracuje i ja nie jestem tego w stanie zmienić, nie ważne jak bardzo bym chciała. To silniejsze ode mnie...

Nowe pokolenie.
Dawniej, gdy miałam osiem, dziewięć lat, razem z Hannah i naszym kolegą Antonio i koleżanką Vicky, graliśmy w piłkę nożną w parku niedaleko naszych domów (Tak się złożyło, że większość moich rówieśników mieszka na tym samym osiedlu). Antonio był naszym przyjacielem i w trójkę często spędzaliśmy czas. Vicky tylko czasem z nami grała w piłkę - nie miała z nami aż takiego dobrego kontaktu.

Dziś, jak przechodzę obok tego parku, widzę jak jakieś dzieci grają w planszówki tam, gdzie kiedyś stała nasza bramka, zrobiona z butelki i kamienia.

,,Tęsknie... a to boli, cholernie. Świadomość, że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś''.

Antonio podobał mi się wtedy... Może tak - lubiłam go bardziej niż innych chłopaków.
Pamietam jak zwierzyłam się z tego Hannie. Niedługo po tym ona zdradziła ten sekret Antoniemu. Nasz kontakt się urwał. Przestaliśmy grać, Antonio udawał, że mnie nie zna. Już wtedy, jako dziewięciolatka, czułam ból, że już nie zagramy nigdy w nogę, ani nie zrobimy pikniku w tym samym składzie.

Vicky wyprowadziła się do Hiszpanii, Antoniego nie widziałam już jakieś... dwa lata (naprawdę, wiem, że to prawie niemożliwe, zważając na to, że mieszka cztery domy dalej od domu w którym się wychowałam i mieszkam do dziś), a Hannah... to wiecie.

Po co to mówię? Otóż wtedy, czułam się na równi ze wszystkimi. Byłam dosyć... grubszym  dzieckiem od innych, ale wtedy nie miało to znaczenia. Jako dziecko nie zwracało się na to uwagi, więc świat wydawał się beztroski, cudowny, pełen radości i przyjaźni. I nie było czegoś takiego, że nie bawimy się z nią, bo ona jest gruba, brzydka, głupia, bo umówmy się... wtedy wszyscy byliśmy głupiutcy. Dzieciństwo kończy się wtedy, gdy zaczniesz myśleć, co o tobie pomyślą inni.

- Hannah. Wrócimy o dwudziestej trzeciej. Masz ryż z mięsem w piekarniku, odgrzej sobie i posprzątaj proszę cię w salonie. Zrobisz to dla mnie?
- Jasne Luke. - Uśmiechnęłam się.

Luke i Adam pracują w barze (wiem, że już wcześniej wspominałam) i mają różne zmiany, ale od wczoraj chłopcy postanowili częściej chodzić na tę wieczorną zmianę - tak poinformował mnie Luke.

Ciekawa jestem co opowiedział Adamowi o mnie przed jego wprowadzeniem się.
,,Nie przejmuj się nią. Jak się popłacze przy tobie, to nie ty coś złego zrobiłeś, ale ona po prostu dojrzewa i ma czasem takie dziwne zachowania.'' 

Wątpię.

Luke stara się mnie zrozumieć i to bardzo widać. Choć dziwnie to może zabrzmieć zastępuje mi i matkę i ojca, a do tego jest moim bratem. Wiem jedno - jest NIESAMOWITĄ osobą i kocham go ponad życie.

Gdy chłopcy już wyszli, zdjęłam spodenki i stanik (kocham chodzić po domu w samych majtkach i koszulce - jak jestem sama oczywiście) i odłożyłam je do szafy w pokoju. Gdy już miałam wziąć zmiotkę i szufelkę, nagle usłyszałam przekręcanie klucza w drzwiach. Zanim zdążyłam się cokolwiek zrobić, przede mną stanął Adam, z kluczami w rękach.
- O kurwa... - mierzył moje ciało wzrokiem od stóp do głów... poczułam się nieswojo. - Przepraszam. Zapomniałem kluczy od auta.

Bez dłuższego marnowania czasu, wziął klucze z wieszaka i jeszcze raz zmierzył mnie wzrokiem, po czym wyszedł.

CO... TO... BYŁO...

,,O kurwa...'' ?!?!? Spodziewałam się raczej reakcji typu zasłonięcia oczu, bądź nawet obrzydzenia... nie! To na pewno było negatywne ,,o kurwa''... Przecież Adam Cooper nie mógł pomyśleć... nie mógłby tak zareagować na mnie... NA MNIE. Nie mogłabym się mu podobać.

O czym ja pierdole! Facet widział mnie w majtkach i koszulce. To nie koniec świata!
Tak. Tyle, że ja teraz nie będę mogła się skupić na niczym innym, tylko nad zastanawianiem się, na jakiej podstawie Adam wypowiedział te dwa słowa:
,,O kurwa''.

Tak wiem... jestem totalnie porypana, ale czego się spodziewać. Jestem tylko nastolatką z kompleksami, w której buzują hormony i która ma kisiel w majtkach na myśl o tym, że jakikolwiek facet mógłby się za nią obejrzeć!

Szczere do bólu...

Breathe meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz