19

1.1K 50 4
                                    


Poniedziałek

Czasami zamiast ciąć się, żyletkę zamieniam na pióro lub długopis. Atrament schodzi szybciej. Nie pomaga tak jak żyletka, ale to zawsze coś. Skupiam się na tym i nie myślę o niczym innym.

Rany już się zagoiły... zostały jedynie białe kreski... ledwo widoczne

Jak piszę w tych miejscach na skórze, w których najczęściej się tnę, czuje się... niesamowicie. Uwielbiam to robić...

Mam w sobie coś, co uwielbiam. Zaparcie i chęć przygód. Uwielbiam przygody, podróże i różne wycieczki typu surwiwale itp. Uwielbiam spać w namiocie i jak byłam mała, często z tatą jeździłam na kempingi. Już jako sześcioletnia dziewczynka zdobyłam dosyć sporo szczytów. Uwielbiam ruch i takie właśnie podróże... ale teraz nie mam jak na takie jeździć. Mama nie ma czasu, z Luke'm nie pojadę bo... nie chcę. Nie chcę mu zawracać głowy. A sama tym bardziej się nigdzie nie wybiorę... a bardzo bym chciała. To mój żywioł. Bardzo mi brakuje tej satysfakcji, jak wejdę już na szczyt góry... tak bardzo chce wrócić do tamtych czasów.

- Hej Hannah!
Odwróciłam się i moim oczom ukazała się Kendall, idąca w moją stronę.
- Cześć Kendall. Co u ciebie? - zapytałam z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Wspaniale. A u ciebie? - odpowiedziała.
- Chyba dobrze... Jak ci...
- Jak się bawiłaś w sobotę? - przerwała mi.

Jej uśmiech zmienił się w taki... sztuczny. Dlaczego się stresuje i wręcz wstydzę powiedzieć, iż byłam na imprezie u Hanny?! Choć Kendall i tak już wie, że na niej byłam.

- Było... - rozejrzałam się po stołówce, nie wiedząc co powiedzieć - nawet fajnie.

Czuje dreszcze na ciele, gdy przypominam sobie o pocałunku z Adamem... nie chcę o tym pamiętać...

- Widziałam zdjęcia. Pewnie było zajebiście, co? - zapytała, ale jej ton głosu mi się nie podobał.
Wręcz sprawiał mi ból...

- Było okej... coś się stało? - naprawdę dziwnie się zachowuje.
- Myślałam, że nie lubisz Hanny. Mówiłaś nam, że...
- Nie mamy za dobrego kontaktu. - Tym razem ja jej przerwałam.

To, co mówiłam zawsze na temat Hanny... było powiedziane pod wpływem złości i smutku zarazem...
Fakt... w takich sytuacjach zazwyczaj mówi się prawdę, ale ja delikatnie naciągnęłam niektóre rzeczy...

- A jednak byłaś na jej urodzinach.
- Na jej urodzinach było wiele osób. Pewnie z większością nie ma za dobrego kontaktu, a zaprosiła mnie bo znamy się od urodzę ja praktycznie.

Ciekawe od jak dawna ma taki dobry kontakt z Adamem...

- Dlaczego jesteś taka... ughhh. - Wymamrotała Kendall.

,,O co jej chodzi''

- Jaka? - nachyliłam się delikatnie w jej stronę.
- Dwulicowa! Przy nas nadawałaś na Hannę, a potem lecisz do niej i jesteście wielce najlepsze przyjaciółki! - zaczęła krzyczeć.

- Mówiłam ci! Nie... - ściszyłam głos - jesteśmy przyjaciółkami.

- Co z tobą jest nie tak Hannah! Ogarnij się wreszcie! - podniosła się gwałtownie, zrzucając otwartą torbę na ziemie, z której wszystko się wysypało.
- Ale o co ci chodzi? - podeszłam do niej i pomogłam jej zebrać rzeczy z podłogi. - Dlaczego tak krzyczysz? Co zrobiłam źle?

Breathe meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz