Sobota
- Nic się nie dzieje. - Usiadłam na leżaku.
Jest jedenasta rano, a ja już mam dosyć tego dnia.Adam usiadł z kawą obok mojej mamy i brata.
Ja się wyłączyłam. O czymś rozmawiali, ale miałam to gdzieś o czym. Najważniejsze jednak dla mnie było to, że mama chciała mi dać ten karnet. Zastanawiam się co zrobić. Poddać się i tym samym zrobić sobie na złość i wziąć ten karnet, czy go nie brać i zakończyć temat.- To daj ten karnet - przerwałam im interesującą rozmowę z moim bratem i jego przyjacielem.
- Chcesz? Na pewno?
- Tak.Mama wstała i wyjęła z torebki ciemno-fioletowy karnet z ośmioma wejściami na siłownie.
- Dzięki - schowałam go do tylnej kieszeni spodni. - Idę się umyć. Do zobaczenia.- Pa skarbie. - Westchnęła mama.
***
Od: Hannah
,,Hej Hannah! Masz plany na dziś?''
Do: Hannah
,,Nie, dziś nic nie robię''Od: Hannah
,,Robię dziś imprezę urodzinową o 16. Może wpadniesz? Będzie Jacob😏''Do: Hannah
,,Jasne!''Od: Hannah
,,Znasz adres 😉
Do zobaczenia''Hannah mnie zaprosiła na swoją siedemnastkę! Jezu... czy to coś znaczy? Może ona też chce odnowić przyjaźń?!
,,Jedynie się nakręcam...''
Cieszę się, że mnie zaprosiła, ale się boje. Czego? W jej towarzystwie niekomfortowo się czuje. I jeszcze to ,,będzie Jacob''. Spoko chłopak jest... wydaje się miły, ale nie jest w moim typie.
W ogóle... w co ja się ubiorę! To jest nie lada problem! No bo... w co się ubiera na takie imprezy? Nie raz już na takiej byłam, ale czuje się jakbym szła po raz pierwszy. Chodzi o to, że nie chce wyjść na taką, co za bardzo się wszystkim przejmuje (bo wcale taka nie jestem... yhym). Chce dziś być wyluzowana, dobrze się bawić i nie przejmować się zupełnie niczym! Mam nadzieje, że choć w małym stopniu mój plan się spełni...
***
- Hej Luke... emm. Koleżanka zaprosiła mnie na urodziny. Mogę iść? - zapytałam, wchodząc do kuchni.
Nie powiem, że to urodziny Hanny.
Zaczął by o nią wypytywać, a ja chcę tego uniknąć. Sama w sumie nie mam pojęcia o co w tym wszystkim chodzi... czemu nasz kontakt nagle powstał z martywch.- Naprawdę!? To super. Jasne, że możesz. Nie pytaj się mnie, tylko informuj, gdzie idziesz. Masz już szesnaście lat a ja nie jestem twoim ojcem.- Zaśmiał się Luke.
Nagle do kuchni wszedł Adam. Spojrzał się na mnie, po czym podszedł do lodówki i zaczął w niej szperać.
- Ma ktoś może ochotę na tosty? - zapytał.
- Nie, dzięki - odpowiedział Luke.Ja nie odpowiedziałam. Otóż, zagapiona byłam w jego nagą klatkę piersiową i szczególnie w trójkącik...
- Hannah! - Luke przywołał mnie do przytomności. - Żyjesz jeszcze?
- Nie. Znaczy tak. Nie, znaczy nie chce tostów. A żyć żyje. Ja bym nie żyła? - prychnęłam.
CZYTASZ
Breathe me
Teen FictionHannah, to szesnastoletnia dziewczyna zmagająca się z życiem. Nie jest w stanie sobie poradzić z tym co czuje. Jednak to ona jest swoim największym wrogiem. Opowiadanie może być momentami lekko drastyczne. *POPRAWIAM ROZDZIAŁY*