4

1.9K 73 5
                                    


Czuje ból. Pustkę. Jest mi wszystko obojętne, a jednak na czymś mi zależy. Na czym?

Absurd. Jestem pusta, a jednak czuje ból. Jedno przeczy drugiemu.
Mam wszystko w dupie, ale coś mi mówi, że jak sobie odpuszczę, będę tego żałować. Ale w sumie... czego będę żałować? Co mam zrobić? Co chcę odpuścić? Czego mam się trzymać?

Ona często płakała. Strasznie płakała. Słone łzy spływały jej po policzkach, a ból, który trzymała w środku, powoli ją zabijał. Czuła, jakby powoli gniła od środka. Błagała, aby ktoś zauważył jej cierpienie. Aby ktoś ją przytulił, ale nikogo nie miała. Była ze wszystkim sama...

Taki natłok myśli, a jest trzecia w nocy. Na dole dalej się bawią, jedynie muzyka trochę ucichła. Z nudów dwa razy sprawdzałam co u Hanny. Śpi jak zabita, nawet pozycji nie zmieniła. Znów trochę na nią popatrzyłam, potem zeszłam na dół, żeby zaparzyć jeszcze jedną melisę. Te ziółka działają na mnie bardziej jak placebo.

Miałam odnieść kubek do kuchni, ale gdy usłyszałam śmiech Luke'a, postanowiłam uniknąć spotkania z nim i jego przyjaciółmi i postawiłam kubek na jego stoliku nocnym.
Nienawidzę budzić się w nocy, choć trochę się do tego przyzwyczaiłam. Taka rutyna - albo nie mogę zasnąć, albo zasypiam bez problemu, lecz obudzę się w nocy. Nie pamiętam kiedy ostatnio przespałam całą noc bez problemu. Dodać do tego okropnie nieznośny natłok myśli i mamy cyrk za darmo.
Kolejnym problemem są stany lękowe. Popadam w nie bardzo często, szczególnie w nocy. Nie umiem nawet wytłumaczyć jak to działa, co się wtedy dzieje... Po prostu popadam w obłęd. Nienawidzę tego uczucia... I zawsze się boję, że dostanę ataku w najmniej spodziewanej sytuacji. Tylko czasem jestem w stanie je przewidzieć. Nie umiem nad nimi panować, a to uczucie, jakbym zaraz miała dostać zawału. Jakbym spadała z wysokości i co chwilę miała wrażenie, że coraz bliżej jest grunt.

***

Obudziłam się, gdy słońce świeciło prosto na moją twarz. Już miałam wstawać, gdy poczułam silne ramiona, oplatające mnie w talii.

Brzuch... wciągnij brzuch...

- Luke? - delikatnie wygięłam się tak, aby zobaczyć, czy brat jest choć trochę w stanie trzeźwości, bo trzyma mnie tak mocno i zbyt blisko piersi, że aż to się robi dziwne.

- Co... co jest!? - Wyrwałam się z uścisku, gdy zauważyłam za mną nie mojego brata, a ciemnoskórego chłopaka.

Kristian Cierl. Były Hanny, podkapitan drużyny piłkarskiej naszej szkoły. Dobra, wszystko pięknie, cudownie i w ogóle, tylko co on robi ze mną w łóżku?!

Zaczęłam panikować jak otworzył oczy. Co ja mam zrobić? Czemu on leży ze mną? Czemu mnie trzymał tam?!

- Co ty robisz Hannah... Nie, chwila. Kim ty jesteś? - zmierzył mnie wzrokiem, ale nawet się nie ruszył z łóżka. - Powiedział, że tu jest Hannah... - Przetarł oczy i jakby nigdy nic wstał i się przeciągnął.

Jest wysoki, umięśniony i bardzo przystojny... i nie wiem czemu ja o tym myślę teraz, bo powinnam się skupić na całej tej sytuacji!

- Bo ja jestem Hannah. Znaczy... nie ta Hannah o której myślisz. Hannah jest w pokoju obok. Dlaczego... po co? Skąd w ogóle wiedziałeś, że Hannah jest na górze?
- Zapytałem się Luke'a gdzie ona jest. Powiedział, że jest na górze w pokoju. - Sięgnął po koszulkę, która leżała zwinięta na ziemi i ubrał się.

- Dobra... pewnie zrozumiał, że chodzi o mnie. Ale jakim cudem znalazłeś się u mnie!? Spałeś... - nie powiem tego na głos... czuję się zażenowana i wstydzę się tego, że on tu spał... i że mnie teraz widzi... w takim stanie.
- Wszedłem do jednego z pokoi, patrzę, a tu leży jakaś dziewczyna. Myślałem, że to Hannah. Byłem pijany, do tego było ciemno... - złapał się za głowę i zmrużył oczy.

Breathe meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz