17

1.1K 54 9
                                    

Sobota

- Dlaczego nie grasz już w butelkę? - zapytał.
- Szczerze? Obawiam się o to, co się stanie jak wypadnie na mnie. Znam tu tylko Hannę i nie chciałabym się całować, lub tym bardziej robić malinki komuś obcemu...
- Czy ja jestem ci obcy? - zbliżył się do mnie... jego twarz jest około dziesięć centymetrów od mojej twarzy...
- Obcy... nie. - Czuję gule w gardle. - Ale...
- Po prostu jesteś sztywna. Boisz się wyzwań. - Wzruszył ramionami.
- Nie prawda! Nie... po prostu... ughh.
Boli to, że Adam ma trochę racji.

Zawsze byłam śmiała, nie bałam się niczego. A teraz? Jestem beznadziejna... Boję się cokolwiek zrobić by nie zostać wyśmiana... Chcę pozostać niezauważona przez rowieśników.
- To jak mógłbym ci dodać trochę odwagi?

- C- co? Nieee... nie musisz - zaśmiałam się nerwowo.
Mój brzuch... ściska mnie w żołądku, ale to miłe uczucie... cholernie podniecające.
- To chodź - zbliżył się jeszcze bardziej - zagrać - złapał mnie za rękę - w butelkę.

Pociągnął mnie w stronę salonu. Czemu mu na tym tak zależy? Czy ma jakiś plan? Chce mnie upokorzyć... Cokolwiek?

To już paranoja.

Usiadłam na swoim miejscu i wpatrywałam się w innych, co chwile się śmiejąc. Było nawet fajnie. Hannah musiała zatańczyć na środku kółka, co wyglądało naprawdę komicznie, ponieważ była już upita w trzy dupy.

Zakręciła butelką.

- Pytanie czy wyzwanie - zapytała Hannah.

Zanim dotarło do mnie, że wypadło na mnie, trochę czasu musiało minąć...

Dlaczego wypadło na mnie... ja nie chcę. Zaczynam się denerwować. Moje dłonie zaczynają się pocić, a serce zaczęło szybciej bić.

Hannah... To tylko głupia gra. Najwyżej zrobisz z siebie idiotkę jak zwykle, wrócisz do domu i się potniesz... Czego się obawiasz?

Chciałam wziąć pytanie... ale z drugiej strony chcę sobie udowodnić - i przyznaję się bez bicia... Adamowi również - że jestem odważna jak kiedyś... będzie dobrze.

- Wyzwanie. - Wypaliłam.
- Wyzwania rządzą! - krzyknął znowu ten sam chłopak, który krzyczy tak za każdym razem, jak ktoś wybierze wyzwanie.

- Hmm... więc... - Hannah zaczęła myśleć.

Spojrzałam na Adama, który się uśmiechał cwaniacko. Kiwnął głową w moją stronę, a ja poczułam się trochę dumna z siebie, że odważyłam się wybrać wyzwanie.

- Zamknij się w garderobie z... Adamem - spojrzała na niego, na co on się uśmiechnął i mrugnął do niej. - Na siedem minut... ostrzegam... jest tam ciasno. Taka gra jak... Siedem minut w niebie! - krzyknęła Hannah.

Coś mi tu śmierdzi i tym razem to nie jestem ja, ale wyczuwam podstęp... Albo jak zwykle po prostu jestem źle na wszystko nastawiona.
- Okej! - krzyknęłam, modląc się, żeby Adam nie zrobił niczego głupiego.
W końcu wie, że gdyby zrobił mi coś wbrew mojej woli, Luke by mu nie wybaczył.

Podeszłam do garderoby, która była obok łazienki i weszłam do niej pierwsza, a za mną Adam.
Swoją drogą... czy tylko ja uważam to wyzwanie za strasznie głupie i dziecinne?

Gdy Hannah nas zamknęła, spojrzałam na Adama (to za dużo powiedziane... nic nie widzę w tym grobowcu).

- Pytanie czy wyzwanie? - usłyszeliśmy z dołu.

- Czyli dalej grają... - stwierdziłam cicho.

Adam nagle zbliżył się do mnie i ujął moje policzki.
- Co ty robisz? - zapytałam spanikowana.
- Twoje wyzwanie fujaro... - zaśmiał się. - Jak myślisz, co mieliśmy robić w tej szafie?
- To garderoba - powiedziałam, żeby cokolwiek powiedzieć... jakby to było w ogóle ważne.
- ...W tej garderobie? - Na sto procent wywrócił oczami.
- Nie wiem... myślałam...
- To źle myślałaś - przerwał mi, po czym przywarł do moich ust.

Breathe meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz