31

967 37 10
                                    

Piątek

Ten tydzień minął niemiłosiernie szybko. Przez cały czas kombinowałam, jak zapytać się Luke'a o to, czy Adam jedzie z nami czy nie, by wyszło na to, że mam to gdzieś.

Żenada.

Ale w końcu nie zapytałam. Nie widziałam, żeby Adam się pakował, więc chyba nie jedzie...

Zadam sobie jeszcze raz to pytanie... chcę żeby jechał?

Tak. Teraz chcę. I wiem, że będę strasznie rozczarowana, jeśli się okaże, że on nie jedzie. Z tej desperacji nawet planowałam zapytać się o to samego Adama, ale na szczęście moja duma mi nie pozwoliła. A teraz siedzę w kuchni, z walizką pod nogami i czekam aż panowie wrócą z pracy i wyruszymy (w dwójkę, albo w trójkę) z domu.

Jestem okropna, ale kilka razy zaglądałam do pokoju Adama, by sprawdzić czy jest tam jego spakowana walizka. Nie było, więc trochę posmutniałam, że Adam jednak z nami nie jedzie, ale zaczęłam się pocieszać tym, że przynajmniej Adam nie zobaczy mnie w stroju kąpielowym, ani nie zobaczy jak wyglądam rano od razu po obudzeniu się!

To dwa ogromne plusy, które poprawiły mi humor.

Potem przyszło mi do głowy to, że Luke'a walizki też nigdzie nie ma, a on jedzie na pewno, więc mogli je już wcześniej schować do auta... prawda?
I w końcu stanęło na tym, że jem kanapkę z serem i nie wiem co mam o tym myśleć.

On tak siedzi w mojej głowie... to już się robi tak męczące!

***

- Możesz włączyć Joan Jett? - zapytałam.

Brat wywrócił oczami, ale włączył jedną z jej piosenek. Jedziemy już od pół godziny. Ja siedzę z tyłu i czuje się strasznie przez to poniżona... nie wiem czemu.

Chłopcy siedzą z przodu i w sumie cały czas o czymś gadają.
Ja siedzę z tyłu i słucham muzyki. Co chwilę jednak ściągam słuchawki i nasłuchuje o czym mówią, albo jaką piosenkę włączą Luke.

Oczywiście jak mam na sobie słuchawki, patrzę się w okno i robię najładniejszą minę jaką tylko potrafię, w razie gdyby Adam na mnie spojrzał. 

Miałam racje - schowali już wcześniej walizki do auta. Ucieszyłam się, że Adam jedzie, ale z drugiej zaczęłam się stresować jak to będzie wyglądać.

Chciałam zapytać się Luke'a jak będziemy spać. Czy wszyscy razem... czy jakoś inaczej to będzie... oby. Nie chcę spać w tym samym pokoju co Adam.

Też nie mogę się doczekać spotkania z Ozzy'm i Kelly. Pamiętają mnie jeszcze jako kuleczkę... zobaczą jak się zmieniłam.

Nie rozumiem siebie... mówię, że jestem gruba, a potem mówię, że KIEDYŚ BYŁAM gruba, a teraz już SIĘ ZMENIŁAM. Więc w końcu jakie jest moje zdanie na mój temat?

Nie wiem... wiem, że się nie lubię. Tyle w temacie.

***

- Luke! Stary! - Ozzy przytulił Luke'a bardzo mocno, na co się zaśmiałam.

Przywitałam się z Kelly przytulasem, po czym podeszłam do Ozzy'ego. Zawsze mam problem z tym, jak przywitać się z płcią przeciwną. Przytulas? Zbyt krępujące. Podać rękę? Zbyt poważne... w końcu znam go już bardzo długo, podanie ręki było by takie... deczko dziwne.

Więc co? Zwykłe cześć i odejść?

Na szczęście nie musiałam robić pierwszego korku, bo Ozzy uściskał mnie, po czym podniósł i odkręcił się wokół własnej osi.

Wow. Podniósł mnie. Jak mu się to udało?!
Odstawił mnie na ziemie, przez co trochę straciłam równowagę.
Adam złapał mnie od tyłu za biodra.

Dotknął mnie.
Poczułam się bezpieczna.

Uśmiechnął się ironicznie, po czym delikatnie zjechał rękami niżej. Na moje uda.

Na szczęście nikt na nas nie patrzył.

Szybko strzepnęłam jego ręce.

Pomimo tego, iż chciałam, aby mnie dotykał.

Przez te pare sekund, gdy jego ręce były na moich biodrach, moich boczkach, moich udach... nie zastanawiałam się nad tym, czy czuje fałdki tłuszczu, czy czuje moje boczki... miałam to gdzieś. Liczyło się to, że mnie dotykał i że tym sprawiał, że jest mi dobrze.

Dotknij mnie jeszcze raz, proszę.

Dopiero teraz poczułam ból na biodrze. Delikatnie podwinęłam spodenki, by zobaczyć co jest powodem nieprzyjemnego uczucia.

Auć. Mam siniaka. Przez Adama. Nawet nie poczułam... Że aż tak mocno mnie złapał.

Nie wiem czemu, ale podnieciłam się tym. Trzymał mnie mocno... zostawił ślady.

Czuję jak robię się mokra.

- Jesteście głodni? - zapytała się Kelly, wprowadzając nas do salonu.

Jestem, ale się nie przyznam. Teraz mi się włączył ,,tryb anorektyczki''.

Jesu jaka ja żałosna...

- Nie za bardzo. - Przeciągnął się Luke.

Ja jestem...

- Zmęczeni, czy chcecie jechać dziś pozwiedzać down town? - zapytała Kelly.
- Z Adamem jestem padnięty po pracy, a na zwiedzanie mamy jeszcze cały tydzień...
- Okej, rozumiem - uśmiechnęła się. - Chodźcie, pokażę wam gdzie będziecie spać - machnęła ręką w naszą stronę.

Z zadowoleniem ruszyłam za nią. Z zadowoleniem... bardziej z podekscytowaniem.

Nie mogę spać w jednym pokoju z Adamem...

- Chłopcy, wy śpicie tu - wskazała na drzwi po prawej. - Ty Hannah chodź za mną.

Chłopcy weszli do pokoju, a ja ponownie ruszyłam za dziewczyną.

Na szczęście oni śpią w pokoju razem... ufff.

- Rozłożę ci kanapę w salonie, okej?
- Nie trzeba! Po co będziesz się fatygować! Mogę spać na złożonej! Tu jest tyle miejsca!
- Będzie ci niewygodnie. Rozłożę ci.
- Kelly, uwierz. Będzie mi wygodnie. Nie musisz rozkładać kanapy.
- Na pewno?
- Tak, spokojnie.
- Dobrze, ale jak coś, to krzycz, okej?
- Jaaaasne - zaśmiałam się.

Breathe meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz