33

927 33 7
                                    


Niedziela

Leżę i rozmyślam. Nad czym? W sumie nie wiem... nie umiem tego opisać. Ale jedyne co wiem to to, że przez te myśli nie mogę spać.
Przewracam się wciąż z boku na bok. Czuję co chwilę tego siniaka na biodrach, co tylko pogarsza sprawę i nie pozwala zasnąć.

Złapał mnie mocno za biodra... to było cholernie podniecające.

Czy on mnie kocha? Nie... to niemożliwe. Mnie? Hah...
Jak tylko o tym myślę, widzę siebie, leżąca na łóżku i się zastanawiam... kto by chciał teraz podejść i położyć się obok mnie? Kto był chciał się rano przy mnie budzić? No właśnie...
Ale gdzieś z tyłu głowy mam scenę, jak on mówi, że mu się podobam. Że kocha mój charakter i wygląd. Jak mówi do mnie zdrobniale, jak słucha ze mną naszych ulubionych piosenek. Jak poznaje go coraz lepiej, on mnie. Pomaga mi w trudnych chwilach i nie śmieje się z tego. Już nie jestem dzieckiem w jego oczach. Jestem kobietą. Nie jestem żałosnym nastolatkiem, który się tnie dla atencji, tylko potrzebującą kobietą.

On kocha mnie, ja kocham go.

Coś za coś.

I już jestem przepełniona nadzieją, gdy nagle zauważam w ciemności jego twarz, jak śpi zaledwie kilka centymetrów ode mnie. I cała nadzieja znika. On nie jest dla mnie. Nie zasługuje na niego.

Jestem gruba, brzydka, obleśna... a wszyscy uważają, że jestem dziecinna i żałosna. Jak ktoś mógłby mnie serio chcieć.
Fakt. Mam kilka zalet. Ale ile ich jest? Ile jest tych wad? Za dużo. Zdecydowanie.

Już to co mówiłam wcześniej nie ma znaczenia.
To mnie strasznie boli psychicznie i fizycznie. Czuję kłucie w klatce piersiowej.

Jak ja chcę, żeby on czuł to samo co ja do niego...

Ale tak nie będzie. Ja... nie zasługuje na miłość.

Ile razy spotkałam się z opowiadaniami na wattpadzie, gdzie dziewczyna wymawia to zdanie:
,,Ja nie zasługuje na miłość''
Zawsze wydawało mi się to żałosne i głupie. I to strasznie mnie wkurzało. Tłumaczyłam sobie wtedy, że przecież każdy zasługuje na prawdziwą miłość.

Teraz poniekąd rozumiem, dlaczego one tak mówiły. Bo miały chwilowego doła. Przecież w końcu i tak sobie znalazły to co chciały.
Ja tak nie mówię kiedy mam doła. Ja jestem przekonana, że tak jest. Nie zasługuje na miłość i czuje to tak bardzo mocno... nie wiem dlaczego aż tak... że muszę się starać dwa razy bardziej, żeby ktokolwiek mnie chociaż zauważył.

To tak cholernie boli. Znowu...

Ciekawe, czy kiedykolwiek się komukolwiek podobałam...

Potrzebuje kogoś... potrzebuje Kendall blisko siebie... potrzebuje starej Hannah.

Ale nie mam nikogo.
Nawet jeśli jedna z tych osób leży metr obok mnie.

Przewracam się na drugi bok, przez co nie patrzę już na Adama. Jestem strasznie zmęczona, a nie mogę spać, a to wszytsko jego wina! Cały czas o nim myślę.

Czasem jestem przepełniona nadzieją i myśle sobie:

,,Tak... to możliwe, że on mnie kocha''.

A potem nadzieja znika i przychodzi szara rzeczywistość. On nic do mnie nie czuje.

moje ciało mnie ogranicza...

Jestem inna niż wszystkie dziewczyny?

Adam... cały czas o nim myślę... już mi się tym wręcz rzygać chce! Mam dosyć! Dlaczego nie mogę się od tak odkochać! Albo przynajmniej dowiedzieć się, co on o mnie myśli, a potem się odkochać, bo to, że on mnie kocha... jest niemożliwe.

Breathe meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz