23

1.1K 39 1
                                    

Środa

Nie wytrzymałam i wybiegłam ze szkoły... zachowuje się okropnie głupio, dziecinnie, bezmyślnie, egoistycznie, niepoważnie, niedojrzale, ale mam to w dupie... tylko ja o tym wiem...

Biegnę i czuje jak łzy napływają mi do oczu... Jezu!!! Jaka ja jestem żałosna... Przecież... dlaczego tak się czuje! Czy ja serio myślałam, że Adam mógłby woleć mnie od Hanny?! Od jakiejkolwiek innej dziewczyny?!

Idiotka...

***

- Hannah, mogłabyś dziś pojechać do mamy na  noc? - zapytał Luke, chwile po tym, jak wrócił do domu ze szkoły.
- Dlaczego tak? - zabrzmiało to niemiło... to jego dom i ma prawo mnie z niego wyprosić kiedy chce... - znaczy... jasne, ale jeśli mogę zapytać, jaki jest tego powód.

Luke uśmiechnął się czule.

- Wiesz... zrobimy dziś imprezę. Taki męski wieczór  i... myślę, że potrwa do jutra... - podrapał się po karku - a czułbym się dziwnie wiedząc... że jesteś na górze. Nie chcę cię wyganiać...
- Nie no co ty! Nie ma problemu haha! - no rzeczywiście śmieszne...

Dlaczego ja się śmieje?

- Tylko na dwie nocki... dobrze?
- Luke... oczywiście, że tak. Ale będziecie mieć balangę! - zaśmiałam się, na co Luke prychnął.

Nagle do domu wszedł Adam... z Hanną... nie trzymali się za ręce... on ją obejmował ramieniem.

Moje szczęście nie zna granic...

Uśmiechy z ich twarzy zniknęły dopiero wtedy, gdy nas zauważyli.
- O kurna... stary, wybacz. Nie wiedziałem, że będzie ktoś w domu - zakłopotał się Adam.

Co oni mieli zamiar robić w tym domu?! Kurwa... dlaczego mnie to tak boli? Jeszcze do tego z NIĄ! Z Hanną! Kurwa!

Luke wyraźnie zakłopotany, podniósł ręce w geście obronnym i powiedział:
- To też twój dom... tylko bądźcie cicho tam - zaśmiał się.

Auć...

Czy Luke nie poznał Hanny?! Przecież tyle razy u nas była... przecież on ją zna! Ona ma szesnaście lat! Dobra... siedemnaście, fakt... ale to nie fair.
Ze wszystkich dziewczyn w szkole, Adam, mój współlokator, obiekt westchnień i... osoba, która... mnie uspokaja - wybrał właśnie ją... Hannah... moją byłą przyjaciółkę... to tak cholernie boli... a zarazem jest to tak żałosne!

Czym ja się przejmuje? Niech robią co chcą! Przecież nie mi tu oceniać! A co do Adama... czego się łudziłam!? Adam nie spojrzał by na mnie tak jak na Hannę... ja nie jestem nią... jestem totalnym przeciwieństwem...

Ale... dlaczego Hannah się do mnie nie odzywa? Nawet ,,cześć'' mi nie powiedziała... Jest na mnie zła? Ale za co?
A może głupio jej... bo wie co się wydarzyło wtedy w jej garderobie... oby nie.

Nie wiem dlaczego, ale czuję, że ona też jest winna temu całemu zdarzeniu. Naprawdę nie wiem dlaczego...

***

Weszłam do klatki schodowej i specjalnie szłam wolniej, by jak najpóźniej być u mamy... (śmieszne, co?).
Z jednej strony nie chcę tu nocować, po tym co zdarzyło się w sobotę... ale z drugiej - cholernie za nią tęsknie.

Breathe meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz