51

780 24 0
                                    

Niedziela

Nie jestem w stanie określić jaka ja jestem. To dziwne, ale czuję, że codziennie jestem zupełnie inną osobą.

Raz jestem Hannah, która ma doła i chodzi cały czas z opuszconą głową. Najlepiej by zamknęła się w łazience i przecięła sobie żyły. Ma ochotę cały czas płakać, choć w końcu płakać nie może. Chce siedzieć w pokoju i z niego nie wychodzić.

Raz jestem Hannah, która ma nadzieje na lepsze jutro i choć wie, że jest trudno, jest w stanie się uśmiechnąć. Nie jest wtedy najgorzej. Ma siłę by iść do szkoły, ma siłę by umyć zęby. Ma siłę by zrobić cokolwiek.

Czasem jestem Hannah, która ma wyjebane na wszystko, jest wredna, szczera i ma w dupie to, co inni o niej myślą.

Czasami jestem Hannah, która... jest po prostu nijaka. Pustka... 
Muzyka, cięcie się nie pomaga. Nic jej się nie chcę, na nic nie ma ochoty. Nie ma nadzieji.
Nie ma miejsca, w którym się czuje dobrze, przytulnie. Wszystko jest nieprzyjemne, chłodne.
Nie chce iść do szkoły, nie chce iść do domu, nie chce jej się chodzić po okolicy... więc co ma zrobić? Gdzie ma pójść?

Ostatnio jestem tą Hannah za często. Nie chcę nic robić. Nie chcę wychodzić z domu, ale zarazem czuję, że jak dłużej będę w nim siedzieć to się pożygam.
Nie chcę mi się ćwiczyć, ale zarazem jak spojrzę na siebie w lustrze, to robi mi się słabo.
Nie chcę mi się uczyć, a moje oceny w cale się nie polepszają.

Czuję, że zmierzam do nikąd... że nie mam celu, do którego mogę dążyć... a nawet jeśli by był - prędzej czy później poddałabym się.

Podnieca mnie fakt, że mogę się pociąć. Żyletka jest w szufladzie, na wyciągnięcie ręki.
Czekam aż zapadnie wieczór i będę mogła się pociąć... na spokojnie... w ciemności.

- Ale Hannah... tak na prawdę nie masz powodu by się ciąć... czujesz się... nie najgorzej. Czemu chcesz się pociąć? Nie musisz sobie pomagać... więc czemu cię tak ciągnie? - szepnęłam sama do siebie.

Biorę ją jednak do ręki. Siadłam na łóżku i podwinęłam nogi tuląc je do klatki piersiowej. Palcami rozciągnęłam skórę na udzie i zrobiłam jedną, bardzo krótką, ale głęboką kreskę.

- Genialne.

Robię kolejną i kolejną... i wychodzi napis.

I don't care.

Znowu. Ten sam napis co... dawno, dawno temu. Dawno się nie cięłam, co... chyba nie wyszło mi na dobre.

Choć to wcale nie pomaga i nie czuję się lepiej - robię to dalej. Kręci mnie jak to wygląda.
Kręci mnie jak krew spływa w dół.
Kręci mnie jak przeszywa mnie nieprzyjemny ból...

Kręci mnie to, że robię coś, czego inni się boją, co inni uważają za głupie, przerażajace i chore. Kręci mnie ten ból, gdy rano zakładam jeansy na wczorajsze rany.

Kręci mnie to, że jak siadam, wstaję lub nawet chodzę, czuję te rany na udzie. Dodaje mi to odwagi i poczucie bezpieczeństwa.

Że jest coś, co może mi w jakiś sposób pomóc. Coś, co nie jest niby do końca odpowiedzialne, ale nie wiedzieć czemu sprawia, że czuję się bardzo odpowiedzialna i dojrzała.

Chcę Adama. Chcę by on czuł to co ja. Chcę, żeby mój nastoletni, miłosny koszmar się skończył.

Jestem zmęczona, mam dosyć dołowania się z powodu jakiegoś chłopaka.

Adama.

Ta bezsilność mnie wykańcza.

" Czy kiedykolwiek zdałeś sobie sprawę z tego, że gdy planujesz zrobić coś w przyszłości, robisz to w tej chwili? Jeśli boisz się czegoś, co ma dopiero nadejść, odczuwasz strach teraz. Jedyne co musisz zmienić, to obecny sposób myślenia. Przeszłość i przyszłość to dwaj złodzieje, którzy okradają cię z bezcennej teraźniejszości. Jeśli rozpamiętujesz dawne błędy, to teraz – a nie w przeszłości – pozbawiasz się radości, zdrowia i szczęścia. "

Joseph Murphy

Breathe meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz