40

816 25 4
                                    

Wtorek

Dawno nie byłam u psychologa, a czuję, że potrzebuję komuś się wygadać. Nie na spotkaniu grupki.

Nie żadnej koleżance.

Nawet nie chcę Adamowi nic mówić.

Ani Vicky, choć dawno się nie widziałyśmy i tak na prawdę nic między nami nie ma, tylko ja coś sobie ubzdurałam.

Jak zwykle.

Chcę się wygadać osobie, która nie będzie mnie oceniać. Która nie zna mnie na codzień. Która mi może pomóc. Poradzić coś.

Czuję się nijaka. Czuję, że nie mam co robić ze sobą.

Ostatnio moja samoocena jeszcze bardziej spadła, więc staram sobie dać spokój z Adamem.

Staram się.

I'm not gonna change myself.
I tried but I felt.
Sometimes we don't get what we want.

On by się nigdy we mnie nie zakochał. Nie w tobie.

Wczoraj przyszła do niego ,,koleżanka''.
Kto wie co robił z tą ,,koleżanką'' w pokoju...

Śliczna brunetka, długie, smukłe nogi... nie wytapetowana. Naturalnie piękna.
Krótko mówiąc:
Jakbym była homo, to bym brała.

Oczywiście jak tylko ją zobaczyłam zaczęłam ją ze sobą porównywać.

Szczuplejsza, dłuższe włosy, śliczna twarz, równe brwi... śliczna jest.

Przyszła o siedemnastej i wyszła o dwudziestej.
Przez cały ten czas grałam na gitarze piosenki z bajek.

Bolał mnie brzuch, serce i było mi wręcz słabo.
Czułam okropne kłucie w klatce piersiowej. Trudniej mi było oddychać...

Wiem. Przesadzam. Ale czułam się wtedy bardzo źle. Psychicznie i fizycznie.

Siedziałam i wręcz zdychałam z bólu i świadomości, że Adam może właśnie zabawiać się z tą śliczną brunetką w pokoju obok.

Do tego zaczęłam szperać w moich playlistach na youtubie i znalazłam playlistę, która ma tytuł 2 AM.

Są tu piosenki, których słuchałam rok temu. Jak zaczęłam się źle czuć, jak zaczęłam inaczej postrzegać świat. Jak zaczęłam się ciąć.

Ze stycznia.

Znalazłam dużo piosenek, których teraz bym nie zapisała do ulubionych.

Z pewnością stwierdzam, że bardzo się zmieniłam w ciągu tych kilku miesięcy.
Mam inny pogląd na wszystko. Jest mi o wiele trudniej.
I jak już kiedyś powiedziałam - wolę siebie taką, niżeli tą starą Hannah sprzed roku.

Głośna, wesoła, roześmiana, nieopamiętana, energiczna, nadpobudliwa... gruba.

Kurde. Jednak wtedy miałam przyjaciół.
Choć w sumie nie do końca to byli prawdziwi przyjaciele.

Dla mnie wtedy słowo ,,przyjaciel'' nie miało aż takiego znaczenia. To osoba, którą lubisz. Nic więcej. To słowo nie miało dla mnie żadnych wartości.

Kto był moim przyjacielem, byłam w stanie stwierdzić po pięciu minutach znajomosci.

Włączyłam ,,Breathe me'' Sia.

Słuchałam tego jak się głodziłam. Przez dwa tygodnie praktycznie nic nie jadłam.

Mogę stwierdzić, że dużo się wydarzyło w moim życiu.
Wiadomo - inni mają gorzej...

Nie molestował mnie ojciec. Matka nie była alkoholiczką. Nie zgwałcono mnie. Nikt z bardzo bliskich osób z mojej rodziny nie umarł.

Więc w sumie... co sprawiło, że jestem tu, leżę na łóżku, patrzę się w ścianę i słucham piosenek, których słuchałam kiedyś i jest mi tak strasznie źle?
Dlaczego mam wszystkiego dosyć?
Dlaczego tak bardzo nienawidzę siebie?
Dlaczego nie umiem sobie sama poradzić?
Dlaczego nie umiem pokochać siebie?
Dlaczego nie mogę uwierzyć, że ktoś mógłby się we mnie zakochać?
Dlaczego jestem taka beznadziejna?
Dlaczego nie mogę przestać tyle jeść?
Dlaczego nie mogę osiągnąć wymarzonej figury już od trzech lat?
Dlaczego jem, a potem patrzę na siebie w lustrze i się załamuje?
Dlaczego nie mogę tego zmienić?
Dlaczego nie widzę innego wyjścia tylko... Samobójstwo.

***
Środa

Siedzę na przystanku i czekam na autobus do szkoły. Słucham muzyki (znowu) i czuje się taka zmęczona...
Spałam mało, bo wręcz z zazdrości o tamtą brunetkę nie mogłam zasnąć.
Jak o niej pomyślę, mam ochotę się rzucić pod auto.

Odwracam głowę w lewo i... widzę JĄ.
Mamę Hannah.
Dorothy.

W jednej sekundzie tyle wspomnień powraca.

Co jej powiedzieć?
Dzień dobry?
Nic nie mówić?
W ogóle... poznała mnie?

Może głupio wyjdzie jak powiem jej dzień dobry dopiero po dłuższym czasie, odkąd ją zobaczyłam.

Patrzę na nią i przypomina mi się dzieciństwo.
Jak spałam u Hanny. Jak jej mama myła mi włosy. Jak tata Hanny mi dokuczał w śmieszny sposób. Jak wygłupialiśmy się z Peter'em, starszym bratem Hanny.
Kurde. To było super.

Podjeżdża autobus i mama Hanny wsiada.

Na szczęście.

Ale teraz czuję się jeszcze gorzej, że może mnie zauważyła, a ja nawet dzień dobry jej nie powiedziałam!

Nagle mój telefon wibruje. Patrzę na ekran, po czym energicznie wstaje na równe nogi z radości.

Od: Nicolas 7:32

Hej Hannah. Mam do sprzedania papierosa elektrycznego. 60 $. Wyślę ci zdjęcie jak się zdecydujesz. Tylko musisz mieć dobrą kryjówkę w domu!

Bez dłuższego zastanowienia się odpisuje mu, że jak najbardziej chcę.

Jestem tak podekscytowana.
Wiedziałam, że Nicolas pali. W sumie... to było jasne. On jest typem bad boy'a także... stereotypowo.

Ale ja?! Będę mieć własnego eka?!

To idealne rozwiązanie! Nie śmierdzi, wyjdzie taniej niż gdybym miała jakkolwiek kupować papierosy, do tego częściej mogę palić! No genialne!

Breathe meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz