marzenia

42 14 22
                                    

/duet/

Czasem patrzę w gwiazdy i w ułudzie,
Cicho marzę o cudzie.

Marzenia migoczące na niebie,
Uciekają, gdy spojrzę w lustro, za siebie.

Dawne czasy w nim powracają.
Mimo lat, wciąż mnie nękają.

Chwile przypominają tragiczne,
Wspomnienia czarujące, magiczne.

Chwile bolesne, jednak tak kuszące.
Mimo bólu, chęci powrotu są tak nęcące.

Łzy, tak niechciane, szczypiące,
Zaróżowione policzki, po nich strumienie drapiące.

Drapią, falami spadają,
Lecz czy to one ból zadają?

To dręczyciele, którzy śledzą każdy Twój ruch,
Szeptają, nożem muskają niczym duch.

Chcę śmierci, więc dlaczego uciekam?
Czy w duszy słowa przeciwne wypowiadam?

W środku się duszę,
Serce czy rozum, wybrać muszę?

Niestety tak, mam nadzieję że będzie udany.
Że jakimś cudem zostanę uratowany.

We mgle się poruszam,
Serce, rozum, wybór wymuszam.

Po chwili znów myślę czy muszę wybierać.
Może do wyobraźni pójdę i położę się spać.

Wybór tylko poukładani mają,
Sen z wyobraźnią decyzji odmawiają.

W sumie, po co śmierć istnieje?
Skoro już wcześniej można stracić egzystencje.

Po nich w nicość zapaść możemy,
Przed światem, w piekle - już nie czujemy tremy.

Dlaczego nasza rola w piekle z demonami?
Może dostaniemy się do nieba z aniołami?

Zbyt wiele grzechów popełnionych na ziemi,
Zasłużyliśmy by być niemi.

Myślę że będą one nam odpuszczone.
I nasze dusze będą w raju ugoszczone.

Mnie szybko z niego wyrzucą,
W myślach demony prawdę nucą.

Moja dusza mi cicho szepce.
Iż nie widzisz że ciepłe masz serce.

Serce zmienione w pył,
Deszcz je szybko zmył.

Podniosłem je, z pyłu otrzepałem.
"Pyły do pyłów" powiedziałem.

Powstało piękne, nowe,
W kolorze czarnej otchłani, a nam odebrało mowę.

Czarnego nie widzimy.
więc prawdziwego koloru nie zobaczymy.

Dziękuję Tearsea, że zaproponowałeś mi duet, lekko odblokowałam wenę, przyjemnie się z Tobą tworzy :)

Cierniste Łzy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz