jesienna chandra

20 10 2
                                    

W porywie listopadowej wichury,
Marzę o wyjeździe w góry.
Świeżym oddechu,
Pięknym widoku, o złapaniu tchu.

Pragnę spokoju w duszy,
Od szaleńczych myśli mnie suszy.
W weekendowej chwili ciszy,
Słyszę trzask starej kliszy.

I mnie dopada jesienna chandra,
Łamie się stabilności kra.
Kolejne liście mienią się w czerwieni,
Nikt nie myśli o tym, że za kilka miesięcy wszystko się zmieni.

I choć czuję pustkę tego wieczora,
Wiem, to chwilowa zmora.
Przecież jutro jest kolejny dzień,
Dzień zmartwień.

Cierniste Łzy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz