36

131 3 0
                                    

***Zoe***

Jak się okazało rzeczy, które musiałam nadrobić było dość dużo, dlatego wiedząc że dzisiaj wszystkiego nie uda mi się przejrzeć postanowiłam rozdzielić to sobie na najbliższe dni, a dokładnie dzisiaj zrobić mniej więcej połowę, a jutro zabrać się za resztę. Żeby nie zmarnować jutrzejszego dnia, postanowiłam nocować w firmie, w ten sposób zaoszczędzając jakąś godzinę czasu, co akurat mi się przyda. Na szczęście w swoim miejscu pracy mam kanapę, która jest miękka więc mój kręgosłup nie powinien ucierpieć.

Po krótkiej chwili odpoczynku postanowiłam zgodnie z tym co wcześniej powiedziałam ruszyć do Kevina, który miał zrobić wszystko co musiał. Wychodząc z pomieszczenia natknęłam się na innych, którzy widząc mnie postanowili się na mnie rzucić, tym samym niestety mnie przewracając i wbijając do ziemi. Moment kiedy coś mi strzeliło opamiętał ich, bo wszyscy wstali jak w wojsku. Skorzystałam z wyciągniętej przez Kasie ręki i spróbowałam wstać, ale niestety od razu wróciłam do swojej wcześniejszej pozycji przy okazji robiąc grymas na twarzy:

-Oj no przepraszamy za to że przez nas wylądowałaś na podłodze, ale przestań już udawać

-Ja nie udaje, mnie naprawdę coś boli do cholery jasnej

-Ta na pewno

-Mam ci to kurwa wykrzyczeć w twarz? - wkurzyłam się na nich, podczas kiedy mnie coś boli i to widać na pierwszy rzut oka to oni wmawiają mi że to udaje

-Ty nie żartujesz?

-Mówię ci to Kasie cały czas

-Mamy zadzwonić po karetkę czy od razu ci zamówić trumnę?

-Wystarczy, że pomożecie mi dostać się do auta, a następnie mnie zawieziecie do szpitala

-To chyba da się zrobić

-No mam nadzieję, w końcu to tak trochę wasza wina

Zamiast mi pomóc to przez kolejne 10 minut patrzyli się na mnie gorączkowo nad czymś myśląc, w końcu nie wytrzymałam i zapytałam ich:

-To pomożecie?

-Zastanawiamy się jak ci powiedzieć, że żadne z nas nie ma auta i jedyne jakie jest to twoje, więc będziemy mogli nim pojechać?

-Chyba was pojebało, nie jestem nienormalna nie dam wam mojego auta, przecież wy byście go na pierwszym zakręcie już rozwalili, a po za tym nie kłamcie bo przed wejściem jak wchodziłam stało auto Davida

-Jak ty nam nie dasz prowadzić to on tym bardziej, nie mówiąc o tym że jego tu nie ma

-Zanieście mnie koło jego auta, a następnie ruszcie się po moje rzeczy, w tym czasie ja coś wymyśle

Tak jak powiedziałam tak też zrobili, na szczęście wszyscy poszli po moje rzeczy. Tak jakby kiedyś dorobiłam klucze do kilku aut Davida, a kluczyki schowałam pod maskę auta. Otwarłam, pogrzebałam chwilę i w końcu udało mi się wyjąć kluczyki. Kiedy reszta wróciła dość mocno się zdziwiła widząc przedmiot jaki miałam w dłoni, oczywiście zbyłam ich pytania z kąt to mam i powiedziałam że to nie ich interes. Żeby właściciel auta nie złościł się na mnie za to, że nie dość iż dorobiłam klucz do jego auta i jeszcze dałam komuś go poprowadzić, to postanowiłam zaryzykować i sama spróbować prowadzić. Reszta nie była do tego przekonana i nie zdecydowała się ze mną pojechać, jedyną osoba która mnie nie zostawiła był Kevin. W tym momencie w 100 procentach wiedziałam, że powiedzenie że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie jest prawdziwe. Pomimo tego, że jakieś dwie godziny wcześniej kłóciłam się z nim to teraz bez żadnego słowa wróciliśmy do normalnej relacji, jak widać chyba ten upadek nie był wcale tak bezużyteczny.

Pokrewne duszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz