13. Jeszcze się nie określił.

668 20 7
                                    

Ewelina

Wpatruję się w niebieskie oczy, które wyrażają determinację i strach. Boi się odpowiedzi na to pytanie, z resztą ja też, ale jest już za późno, by to przerwać i udawać, że tego pytania nigdy nie było.

Dlatego postanawiam być z nim szczera.

  - Tak. Jakieś dwa lata temu... - widzę szok na jego twarzy.
  - Co!? Dlaczego mi nie powiedziałaś? - mówi z wyrzutem.
  - To chyba oczywiste, nie? Bałam się odrzucenia i nie chciałam stracić przyjaciela. Z resztą... Ty też wykrzyczałeś na schodach do Dominiki, że jestem TYLKO PRZYJACIÓŁKĄ. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, by nic Ci o tym nie mówić. Cierpiałam jak to powiedziałeś, ale starałam się nie dać nic po sobie poznać. Było mi też trudno patrzeć, jak szykujesz się na randkę, krótko po tym zdarzeniu na schodach, ale mimo wszystko życzyłam Ci miłej zabawy. Z czasem stłamsiłam w sobie to uczucie, by nie czuć się tak fatalnie.

Blondyn łapie się dłonią za czoło, gdy kończę swój wywód. Jest bardzo zdenerwowany, ale po chwili bierze uspokajający wdech i znowu zabiera głos.

  - Powiedziałem tak, tylko po to, żeby te larwy, raz na zawsze się od Ciebie odczepiły. Tak naprawdę, to kłamałem mówiąc, że jesteś dla mnie tylko przyjaciółką. - stoję oniemiała.

Dlaczego dopiero teraz mi to mówi?

  - Pamiętasz dzień, w którym się poznaliśmy? - skinęłam głową. - Tego dnia zobaczyłem Cię, jak stoisz pod salą historyczki i w skupieniu czytasz zeszyt. Przywitałem się z Tobą i zapytałem, czy też przyszłaś poprawiać pałę. Takiej reakcji się nie spodziewałem, byłem w szoku, gdy nagle zaczęłaś się tak szczerze śmiać. Twój uśmiech był tak piękny i zaraźliwy, że i ja zacząłem. Po tym napadzie śmiechu, zaczęliśmy rozmawiać jakbyśmy się znali od lat. - uśmiechnął się lekko. - Zaintrygowałaś mnie, chciałem Cię bliżej poznać. Codziennie szukałem Cię na przerwach, by się z Tobą przywitać i zamienić choć kilka słów. Uwielbiałem Cię rozśmieszać, by tylko zobaczyć ten uśmiech. Zaczęłaś mi ufać i po mału otwierałaś się przede mną. To tak, jakbym patrzył na rozwijający się kwiat. - spojrzał na mnie z iskierkami w oczach.

Po prostu nie wierzę, w to co słyszę... to znaczy, że od samego początku, ciągnęło nas do siebie?

  - Każdego dnia, coraz bardziej siedziałaś mi w głowie. Nie było chwili, abym przestał myśleć o Tobie. W końcu dotarło do mnie, że się w Tobie zakochałem. - o Bożenko...

Jest o dużo za późno, na takie wyznanie...
Już kto inny, jest w moim sercu.

  - Oczywiście, też bałem się wyznać Ci prawdę. Małymi kroczkami starałem się pokazać Ci, jak mi na tobie zależy, żebyś się nie wystraszyła. Najpierw witaliśmy się przez jakiś czas buziakiem w polik, ale po pewnym czasie przestało mi to starczać. Potrzebowałem jakiegoś bliższego fizycznego kontaktu z Tobą. Zacząłem Cię częściej przytulać, łaskotać. Ty coraz bardziej czułaś się przy mnie swobodnie, aż w końcu zdecydowałem pocałować Cię w usta, pod pretekstem przywitania. To było niesamowite poczuć twoje pełne wargi, o których każdego wieczora marzyłem. Pamiętam ten szok w twoich oczach, ale nic nie powiedziałaś. Od tamtej pory to wykorzystywałem, by móc codziennie skraść Ci dwa buziaki i tak zostało... do wczoraj. - ...to jakiś żart?

Co teraz będzie z naszą przyjaźnią?

Znów czuję ten ucisk w żołądku i jak robi mi się nie dobrze.

  - Miałem nadzieję, że zauważysz moje starania i że też coś poczujesz do mnie. Niestety nie dawałaś mi żadnych znaków. Pech chciał, że wpadłem na ten głupi pomysł z randką, po tym wydarzeniu na schodach. Wymyśliłem tą randkę i jak też każdą inną później, by sprawdzić czy jesteś choć trochę o mnie zazdrosna, a Ty mi jeszcze koszulę uprasowałaś. - powiedział z przekąsem.
  - One były wymyślone? - dopytuję. - Nie było żadnych dziewczyn? - kręci głową.
  - Nie... mimo wszystko, nie poddałem się. Nawet miałem taką myśl, żeby nie zdać i ukończyć z Tobą gimnazjum rok później. Dlatego tak namawiałem Cię, żebyś złożyła papiery do mojej szkoły. Ten rok bez ciebie był okropny. Bardzo mi Ciebie brakowało. - podszedł do mnie i założył mi kosmyk za ucho. - Ty za to rozkwitłaś, stałaś się silna, pewna siebie i swojej urody. Nie dałaś już sobą pomiatać. Gdy tylko spotykaliśmy się po szkole, ja poznawałem Ciebie na nowo. Rozbłysłaś jak gwiazda. Bije z Ciebie taka siła, taki urok, że przyciągasz wzrok nie jednego faceta. - nie wytrzymałam.
  - Nie przesadzasz trochę?
  - Nie. Bo jednak ktoś jeszcze, dostrzegł twoje piękno i mnie ubiegł. - westchnął ciężko. - Słonko, uwierz mi... gdybym tylko zorientował się wcześniej, że Ty też coś do mnie czujesz, to dziś bylibyśmy szczęśliwą parą, z niemałym stażem - spojrzał mi głęboko w oczy. - Niczego bardziej nie pragnę, jak być kimś więcej dla Ciebie. Nie chcę być tylko przyjacielem.
  - Jestem z Adamem.
  - Który nie kocha Cię, a na pewno nie tak, jak ja. - złapał mnie za ramiona. - Proszę Cię... zerwij z nim i dajmy sobie szanse.
  - To niemożliwe... zakochałam się w nim.
  - Co? Na pewno nie. Wydaje Ci się. Jesteś nim tylko zauroczona, bo...
  - O Boże...!! Dlaczego to robisz? - chwytam się za brzuch. - Dlaczego niszczysz to, co teraz mamy?
  - Nie niszczę, po prostu możemy zyskać o wiele wiecej, nie tracąc niczego.
  - Nie... - kręcę głową, robiąc małe kroczki do tyłu. - ...jestem z Adamem.
  - Ewela... - słychać błaganie w głosie.
  - Po 1. Jestem zakochana w nim i to z nim chcę być, a po 2. Nie mogę sobie pozwolić na utratę takiego przyjaciela, jak ty? Rozumiesz?
  - Od samego początku, ta przyjaźń jest oparta, na zauroczeniu moim, jak i twoim. Wyjdźmy z tej strefy P, a przekonasz się, że będzie tylko lepiej. - podchodzi do mnie. - I uwierz... to co czujesz do tego Adama, to zauroczenie. Fascynacja, bo spodobałaś się komuś obcemu. Nic więcej. - patrzę na niego z bólem. - Kocham Cię, Ewela. Od trzech lat... jak wariat. Każdym gestem, każdym słowem, próbuję Ci to pokazać. Cholera! W ten weekend chciałem wyznać Ci swoje uczucia, bo obiecałem, że zaczekam aż ta pieprzona rehabilitacja się skończy, a Ty mi się wysmykłaś... akurat wtedy. Proszę... przypomnij sobie to, co czułaś do mnie. Jeszcze nie jest za późno.
  - Jest, Michał. Jest o wiele za późno. Przykro mi. - opuścił głowę. - Przepraszam... ale muszę już iść.

Moje Grube Życie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz