Ewelina
Stoję już 5 minut pod szkołą i boję się do niej wejść. Nie chcę być na ustach ludzi, a na pewno będę.
- Ewela... - zaczęła spokojnie blondynka, głaszcząc mnie po ramieniu. - ...posłuchaj... domyślam się, jak się teraz czujesz i co chcesz zrobić, ale nie rób tego. Pokaż wszystkim, że jesteś ponad to.
- Jak? Zostałam ośmieszona. - skrzywiłam się. - Z resztą... nie chcę go widzieć, a tym bardziej słuchać.
- Dlatego pokaż wszystkim, że nie mają racji. Że jesteś silna i masz gdzieś Michała. I nie bój się, chłopaki nie pozwolą mu, zbliżyć się do Ciebie. - wzdycham.Coś czuję, że ten dzień będzie się zajebiście dłużył.
Z ciężkim westchnięciem, weszłam do szkoły, szykując się na psychiczną masakrę.
Dzięki Bożence, że mam dzisiaj tylko 4 godziny lekcji i tak wspaniałych przyjaciół, którzy nie odstępowali mnie na krok i nie odczuwałam tych wszystkich wścibskich spojrzeń.
Chłopaki też musieli coś powiedzieć Michałowi, bo choć był obecny w szkole, nie zbliżał się do mnie.
~***~
Piątek był ciut gorszy, ale ja czułam się już lepiej.
Po szkole, cała trójka zabrała mnie do Maca. Siedząc przy stoliku z Szymonem, uważnie obserwujemy, jak Dawid coraz to śmielej przytula Natkę, stojąc razem w kolejce.- Będą zajebistą parą. - mówi szatyn.
- To prawda. - przyznaję.
- Przykro mi, że Michał Cię tak potraktował.
- Co zrobić... raz się jest ofiarą zakładu, a raz zdrady. - zmarszczył ciemne brwi.
- Jakiego zakładu? - machnęłam ręką.Nagle do Maca wpada Siwy i chaotycznie rozgląda się po lokalu, zapewne szukając mnie. Jego nos nadal jest opuchnięty i zaczerwieniony.
Gdy odnajduje mnie wzrokiem, podchodzi szybkim krokiem, zaskakując tym Szymona.
- Co ty tu kurwa robisz? Miałeś się do niej nie zbliżać. - szatyn aż wstaje z miejsca, ale ten go ignoruje.
- Proszę Cię, porozmawiajmy. - patrzy na mnie błagalnym wzrokiem.
- Nie mamy o czym.
- Mamy. O nas.
- Nie ma żadnych nas, rozumiesz?
- Proszę, daj mi się wytłumaczyć. - wstaję i zabieram swoją kurtkę, ale tylko dlatego, żeby nie robił tutaj cyrku.
- Ewelcia?
- Zaraz wracam. - uśmiecham się uspokajająco do Szymona.Wychodzę z Michałem przed Maca i staję trochę dalej, od wyjścia. Czekam, aż zacznie mówić, ale on tylko się na mnie gapi.
- Długo? Marznę. - mam oschły ton.
- Skarbie...
- Nie mów tak do mnie. Nie jesteśmy razem.
- Właśnie, że jesteśmy. Nie dam Ci odejść. - w jego głosie słychać, ciutkę przerażającą determinację.
- Ty chyba oszalałeś. Nie będę z kimś, kto mnie zdradza. I spójrzmy prawdzie w oczy, nasz związek był... do bani.
- Nie był. - upiera się.
- Był, skoro pieprzyłeś inną, będąc ze mną! I ty śmiałeś mi mówić, że mnie kochasz? - pytam.
- Bo Cię kurwa kocham, rozumiesz to? - warczy na mnie.
- Gdybyś mnie kochał, to byś cierpliwie czekał na mnie. Dzięki Bogu, nie zdążyłam ulokować w tobie żadnych uczuć, a jako przyjaciel też jesteś spalony. Daj mi spokój. Zrób coś w imię tej miłości i znów udawaj, że nie istnieję. - próbuję go wyminąć, ale mocno chwyta moją rękę.
- Jesteś i będziesz moja. - warczy, przybliżając mnie do siebie.
- Puść ją! - krzyczy Szymon, który prawdopodobnie cały czas nas obserwował.
- Śnij dalej. - syczę i wyrywam mu dłoń. - Ostrzegam Cię, nie zbliżaj się do mnie. Brzydzę się Tobą!
- Z nikim nie będziesz szczęśliwa! Skoro ja Cię nie mogę mieć, nikt Cię nie będzie miał!

CZYTASZ
Moje Grube Życie
RomanceDla niektórych kobiet, rozmiar 44 jest czymś niewiarygodnym. Dla innych, maksymalną granicą, której żadna nie chce przekroczyć. I są też takie, dla których ten rozmiar, jest marzeniem. 16-letnia Ewelina, już dawno zaakceptowała swój rozmiar 48/50...