Adam
Mimo sporego poślizgu i tak mam zamiar zabrać ją na kolację. Kiedy wysiedliśmy z taksówki, która zatrzymała się pod restauracją, moja mała słodko się roześmiała, poznając ją.
- No co? Nie masz już argumentu, żeby tam ze mną nie iść. - biorę ją za rękę i wprowadzam do środka.
- Mam. - szepcze. - Tu nadal jest drogo i pewnie nigdy się to nie zmieni. - zaśmiałem się cicho.Zdjąłem z niej płaszcz i razem z moją kurtką, powiesiłem na wieszaku, po czym zaprowadziłem ją do jednego z wolnych stolików.
- Ale dziewczynę, powinno zabierać się na randki, prawda? - uśmiecham się, odsuwając jej krzesło.
- Adaś... - aż przystanąłem z szoku, słysząc to zdrobnienie.Tylko jedna osoba, tak się do mnie zwraca.
Moja ukochana babcia.Słysząc to od niej, to jak najpiękniejsza muzyka dla moich uszu. Mimo szoku, od razu zrobiło mi się cieplej na sercu i szczęśliwy siadam na przeciwko niej.
- ...przepraszam. Nie powinnam się narzucać. Skoro nie lubisz na nie chodzić, to... - przerwam jej.
- Nie... to ja Cię przepraszam. Owszem, bardzo rzadko zabierałem kobiety na randki i nie dlatego, że nie lubię na nie chodzić... po prostu... moje relacje z kobietami, były... dosyć proste.
- Ze mną jest trudna?
- No nie mam z Tobą lekko. - uśmiechnęła się. - I chyba to, tak bardzo mi się w tobie spodobało.
- Jestem wyzwaniem. - zamieram, gdy wspomina moje słowa.
- Tak... - westchnąłem ciężko.Chryste... nie sądziłem, że sumienie może sprawiać taki ból. Nie chcę, by tak o sobie mówiła. Nie chcę, by nieświadomie wspominała, jaki skurwielem wtedy byłem.
Z zamyślenia wyrywa mnie jej głos.
- Choć zapomniałam je teraz wziąć, to chciałam Ci podziękować za prostownicę i suszarkę. - chwyciła moją dłoń. - Dziękuję.
- Warto było się tak kłócić? - zauważam.
- Nie, ale nie rób mi więcej takich drogich prezentów.
- Dlaczego nie?
- Bo zależy mi na tobie, a nie na tym, co możesz mi dać. - wziąłem głębszy oddech.Jestem cholernie szczęśliwy, słysząc to wyznanie. Choć to są małe kroczki, cieszę się że jestem coraz bliżej celu, czyli rozkochania jej w sobie, tak jak ona to zrobiła ze mną.
Ewelina
Jesteśmy spóźnieni prawie godzinę, ale muszę przyznać kolacja była wyborna i lekka. W innych okolicznościach miałabym nerwy, na tak małe dania, ale dzięki temu, mój brzuch nie jest wzdęty od przejedzenia, a głodna też nie jestem.
Widzisz, Ewela?
Można mniej wsuwać?Taksówka zatrzymała się przed bramą ogródek działkowych, na której stoi sala. Adam widząc sporo osób, stojących przed nią na papierosie, mocniej ścisnął moją dłoń i poprowadził do wejścia.
Niestety, tak jak w Galerii, wzbudzamy jeszcze wieksze zainteresowanie. Może dlatego, że na tej imprezce, są ludzie z naszej szkoły i mnie kojarzą.
Od razu pp wejściu do środka, uderzyła w nas głośna muzyka, którą było już słychać na zewnątrz, zaduch i wszechobecny zapach potu, perfum i alkoholu.
Po oddaniu okryć wierzchnich, starszej pani w szatni, weszliśmy na salę. O dziwo, sporo ludzi tańczy na parkiecie, w drugiej części tej niezbyt dużej sali, są stoliki na środku i pod ścianami, skórzane kanapy, z mniejszymi stoliczkami. W końcu sali, jest nieduży bar, za którym stoi, jakiś facet, może w wieku mojego taty.
CZYTASZ
Moje Grube Życie
RomansaDla niektórych kobiet, rozmiar 44 jest czymś niewiarygodnym. Dla innych, maksymalną granicą, której żadna nie chce przekroczyć. I są też takie, dla których ten rozmiar, jest marzeniem. 16-letnia Ewelina, już dawno zaakceptowała swój rozmiar 48/50...