Adam
Po otworzeniu mieszkania, nie przepuszczam jej w drzwiach, tylko biorę ją na ręce.
- Czy tobie się coś nie pomyliło? Ja dopiero zgodziłam się wyjść za Ciebie. - zaśmiałem się. - Przestań mnie dźwigać.
- A ty przestań pyskować. Będę robił, co będę chciał. - delikatnie sadzam ją na kanapie i zaczyna namiętnie całować.
- O nie! Mydlisz mi oczy pocałunkami, żeby uniknąć rozmowy! - próbuje mnie odepchnąć.
- Za bystra jesteś. - wzdycham i tylko trochę odsuwam się ode niej. - Słucham.
- Adam... - bierze głęboki wdech. - ...dlaczego mi się oświadczyłeś? - zaciskam szczękę.
- Maleńka, ja wiem... że Cię skrzywdziłem, ale to był tylko raz i to też nie do końca. Przysięgam, że to nie jest...
- Ja to wiem! - krzyczy, przerywając mój wywód. - Wiem, że to nie jest kolejny zakład, czy wyzwanie. Po prostu chcę wiedzieć, dlaczego to zrobiłeś. Jeśli oświadczyłeś mi się, tylko po to, bo chcesz mi coś udowodnić... - co? - ...lub męczą Cię jakieś wyrzuty sumienia, to ja nie chcę takich... - zamykam jej usta pocałunkiem.
- Najważniejszym i jedynym powodem, dlaczego to zrobiłem... jest miłość, skarbie. Tak ciężko Ci to zrozumieć, że kocham Cię do szaleństwa i chcę spędzić z Tobą resztę życia? - spojrzała na mnie z miłością, ale z czymś jeszcze.
- Rozumiem... ale ślub? Z nastolatką?
- To nie ma dla mnie znaczenia. Z resztą, ty też tego chcesz. Zgodziłaś się.
- Owszem. Kiedyś tak, ale nie za półtora roku. My nie znamy się tak dobrze.
- Dlatego mamy dużo czasu, żeby się poznać.
- Czy ty zawsze masz odpowiedź na wszystko? - pyta zrezygnowana.
- Uczę się od najlepszych. - parsknęła śmiechem.
- Punkt dla Ciebie. - z uśmiechem pogłaskała mnie po policzku. - Zrozum. Dla mnie to za szybko.
- Ewela... powiedz tak szczerze... czego Ty się tak boisz? Czemu masz wątpliwości? - wzięła głęboki wdech.
- Boję się reakcji wszystkich.
- Kogo? Dziadki Cię kochają, moi rodzice również Cię zaakceptowali, wszyscy nasi przyjaciele wiedzieli, że chcę Ci się oświadczyć...
- Co!? - wchodzi mi w zdanie, ale ja kontynuuję.
- ...i że planuję tak szybki ślub. Nawet twoi rodzice o nim wiedzą i więcej Ci powiem... na wszystko się zgodzili. - zatkało ją.Cierpliwie czekam, aż poukłada sobie to wszystko w głowie. Dobrze wie, że przegrała. Nie ma już żadnego argumentu, którym mogłaby obalić nasze plany.
- Naprawdę wszyscy, wszystko wiedzą? - pyta, a ja się uśmiecham.
- Tak, Maleńka. Adrian wie od dawna, reszcie powiedziałem w niedzielę, a Szymonowi, kiedy po Ciebie przyjechałem, a on powiedział Natalii i Dawidowi.
- O Bożenko... - złapała się z głowę. - Żadne nie puściło pary z ust. - zaśmiałem się głośno.
- Bo to miała być niespodzianka, ale... pospieszyłem się i muszę przyznać, że nie żałuję. - całuję ją, by w końcu zacząć to, co w aucie było tylko grą wstępną, ale ona znów się odsuwa, na co jęczę niezadowolony. - Rozumiem, że masz jeszcze jakieś pytania.
- Oczywiście. Skoro już masz ułożony plan, chcę znać szczegóły. - i tego się właśnie obawiałem.
- Otóż... musimy już teraz, rozejrzeć się za salą weselną... nawet... - mówię powoli, trochę bojąc się jej reakcji. - ...mam już kilka na oku. - podniosła brew. - Dlatego pojedziemy, jutro do twoich rodziców i zaczniemy robić wstępną listę gości. - westchnęła. - Oczywiście... wszelkie koszta związane ze ślubem i weselem, biorę na siebie. Od razu też wyprzedzę twoje pytanie... weźmiemy ślub konkordatowy. - teraz zrobiła oczy jak 5 złotych.
- W kościele? - zapytała cicho.
- Tak.
- A nie możemy...
- Nie. - przerywam jej, bo ma taki sam pomysł, jak jej mama. - Żenię się z Tobą na zawsze nie na chwilę, dlatego nie będziemy brać ślubu na raty.
- Coś jeszcze powinnam wiedzieć?
- Tak... szukam dla nas domu. - zerwała się na równe nogi.
- Co!? Po Ci nowy dom?
- Usiądź i nie "mi", a nam. - mówię dobitnie.
- Ale po co?
- Bo to jest za małe. - tłumaczę.
- No chyba żartujesz?
- Ja nigdy nie żartuję.
- Nie potrzebujemy nowego domu. - mówi spokojnie, co nie wróży dobrze.
- Potrzebujemy. Przynajmniej dwóch dodatkowych pokoi.
- Na co nam tyle? - zaczyna się denerwować.
- Jak kupimy dom, to już taki na zawsze. Taki, że jak będziemy myśleć, o powiększeniu rodziny, to wystarczy zrobić remont pokoju dla dziecka. A jak narazie stanie tam twoje biurko, żeby miała gdzie się uczyć.
- Przecież ja się mogę uczyć na stole, co masz tutaj.
- Nie. Nie możesz. Masz mieć własny kąt, w którym będziesz mogła się zaszyć i skupić na nauce. - wzdycha ciężko, opadając spowrotem na kanapę.
- Poddaję się. - no nie wierzę...
- Cieszy mnie to. - przez chwilę oboje milczymy.
CZYTASZ
Moje Grube Życie
RomanceDla niektórych kobiet, rozmiar 44 jest czymś niewiarygodnym. Dla innych, maksymalną granicą, której żadna nie chce przekroczyć. I są też takie, dla których ten rozmiar, jest marzeniem. 16-letnia Ewelina, już dawno zaakceptowała swój rozmiar 48/50...