Ewelina
Wychodząc z sali, po skończonej lekcji Ekonomiki, byłam tak zajęta wyciąganiem włosów z spod uchwytu torebki, którą zdążyłam założyć na ramię, że wpadłam z impetem akurat na Szymona.
Krótko mówiąc, chłopak przyjął mój niespodziewany atak, łapiąc mnie w ramiona.
- O Bożenko, Szymek nic Ci nie jest? Normalnie bym Cię staranowała. - pytam go, nadal będąc w jego ramionach.
- Spoko, kontrolowałem sytuację. - uśmiecha się od ucha do ucha.
- Człowieku, jestem z katygorii wagi ciężkej. - żartuję i wychodzę z jego uścisku.
- Bez przesady. Nawet nie miałabyś ze mną szansy na macie. - mówi poważnie.
- Ha! Jeszcze byś się zdziwił, jakbyś dostał z pół obrotu. Będę tak gibka, jak Kung Fu Panda. - składam ręce do walki jak karateka.Nie wytrzymał i wybuchł głośnym śmiechem. Każdy kto nas obserwował zaczął się cicho śmiać. W większości, to rówieśnicy z jego klasy, w tym Rafał, który przechodził obok nas.
Naprawdę cieszę się, że mogłam poprawić im wszystkim humor.Ciekawe gdzie jest Michał?
- Wolałbym jednak nie spotkać się z Tobą na macie. - mówi szatyn, jak już sie trochę uspokoił.
- A widzisz, wystraszyłam Cię trochę. - grożę mu palcem.
- To nie o to chodzi. - uderza lekko palcem o mój palec, jakbyśmy walczyli szpadami w szermierce, czym wywołuje u mnie wybuch śmiechu. - Po 1....- kontynuuje szatyn. - ...Naprawdę nie miałabyś ze mną szans. Po 2. Nie ma takiej opcji, żebym walczył z kobietą, a po 3. Nigdy nie chciałbym zrobić Ci krzywdy. - teraz mówił poważnie.
- No i dupa blada! - patrzy na mnie zdziwiony. Nadal czekamy na Michała, który jeszcze nie wyszedł z sali. - Straciłam szansę na osobistego trenera. - zaśmiał sie.
- Że co proszę? Po Co Ci trener?
- Żeby zgubić co nieco. Nie uważasz? - dopytuję, prezentując mu się.
- Oj Ewela, Ewela. - popukał mnie palcem w czoło i odszedł w stronę naszych schodów.
- No co? Ja teraz nie żartuję! - stanął i odwrócił się do mnie.
- Pomyślę. - mrugnął do mnie oczkiem i poszedł dalej.Co za lowelas!
Bardzo dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że jest przystojny i przyciaga wzrok dziewczyn i umie to wykorzystać. Ale uwielbiam go, takim jaki jest, jak każdego z naszej paczki.Rozejrzałam się dookoła, ale nikogo już nie było.
Stoję i nadal czekam na blondyna. Kusi mnie, by zajrzeć i dowiedzieć się, na czym mu tak długo schodzi, tym bardziej że sala jest otwarta.Cofam się kilka kroków i widzę, jak Michał rozmawia z Gośką. Nic nie da się usłyszeć w tym hałasie, oni też za głośno nie rozmawiają, ale patrząc na ich twarze, to chyba się kłócą. Nagle Siwy wymija koleżankę i idzie w stronę drzwi, gdzie czekam na niego.
- Słonko, czekasz za mną? - nie czekając na moją odpowiedź, łapie mnie za rękę i ciągnie w stronę schodów.
- Michał, stój. - zatrzymał się. - Coś się stało?
- Nie, nic. Chodź, reszta za nami czeka. Już dosyć przerwy zmarnowałem. - i ciągnie mnie dalej.
- Powiesz mi, o co się z nią pokłóciłeś? - znów staję w miejscu, na co blondyn wzdycha i odwraca się do mnie.
- O Boże, po co? To nic ważnego, wkurza mnie swoim istnieniem. Chodź szybko. - i znów ciągnie mnie za rękę.Naprawdę mi nie przeszkadza, że tak robi ale jestem zła, że mnie zlekceważył. Wyrywam mu rękę. Chłopak zdębiał i stanął w miejscu zdziwiony.
- Ewela, co jest? - pyta, kiedy wymijam go z nerwami, mówiąc.
- Ciągniesz mnie, jak krowę na pole. Może tak wyglądam, ale nią nie jestem. - zostawiłam go i poszłam szybszym krokiem, w stronę naszego miejsca.
CZYTASZ
Moje Grube Życie
RomanceDla niektórych kobiet, rozmiar 44 jest czymś niewiarygodnym. Dla innych, maksymalną granicą, której żadna nie chce przekroczyć. I są też takie, dla których ten rozmiar, jest marzeniem. 16-letnia Ewelina, już dawno zaakceptowała swój rozmiar 48/50...