20. A co, mam płakać?

505 17 0
                                    

Adam

Gdy zabierali moją małą na operację, staliśmy we trójkę, w drugim końcu korytarza. Moje serce wręcz wyrywało się do niej. Chciałem podbiec, by powiedzieć jej, że ją kocham, żeby mi wybaczyła, ale jeśli nie chciała słuchać Kamili, to mnie tym bardziej.

  - Muszę już jechać. - mówi blondynka.
  - Dzięki, Kam... że byłaś z nią.
  - Nie masz mi za co dziękować. Na tą chwilę, bardziej ją lubię, od was dwóch. - pokazuje na nas palcem, będąc cholernie poważna.
  - A ja ciebie za to jeszcze mocniej. - przytulam ją.
  - Jedziesz ze mną Adrian?
  - Zostanę z Adamem. - odparł.
  - Jedź. Odpocznij. Jesteś też po pracy. - mówię, kładąc mu rękę na ramieniu.
  - Jesteś pewien?
  - Tak. - uśmiecham się lekko.
  - A dasz mi znać co z nią?
  - Oczywiście.

Po pożegnaniu się z nimi, udałem się do poczekalni, przed salą, gdzie przeze mnie operują Ewelę. Jej mama jest zaskoczona, gdy siadam na przeciwko nich, za to jej tata... w ogóle.

  - To pan... - odezwała się, jakby mnie poznała. - Co pan tu robi i to o tej godzinie?
  - Dorcia... - wyprzedził mnie pan Szulc. - ...poznaj naszego przyszłego zięcia. - uśmiecha się lekko, ale nie kpiąco, tylko z rozbawieniem.
  - Maciek! Czy ty się możesz uspokoić, do cholery? Naszą córkę operują, a tobie nawet teraz się żarty trzymają.
  - A co, mam płakać? Dorcia, przecież ona tam nie walczy o życie. - objął żonę, na co ona wtuliła w niego głowę. - Sama słyszałaś... poskładają jej kolano i po kilku dniach obserwacji, wróci do domu.
  - Martwię się o nią.
  - Wszyscy się martwimy. - odpowiedział, a ona zerknęła na mnie.
  - O czym rozmawialiście?
  - No bo widzisz, Dorotka... ja nie żartowałem. - odsunęła się od niego z podniesioną brwią. Znam tą minę. - Ten pan, wstępnie poprosił o rękę naszej córki.
  - A ty? Co odpowiedziałeś?
  - No cóż... skoro poprosił, to znaczy... że mu zależy.
  - Ty chyba do reszty, oszalałeś. Im starszy, tym głupszy. - nie wytrzymuję i kręcę głową z rozbawienia.
  - Dorcia... my nie możemy stawać im na drodze, do szczęścia.
  - Maciek... - mówi ostrzegawczo, ale on się nie zraża.
  - No co? On jest gotów na to, by użerać się z nią do końca życia. Ja już jestem za stary, na tą cholerę. Ty mi w zupełności wystarczasz. - zaśmialiśmy się wszyscy.
  - Przepraszam za męża... on tak zawsze się wygłupia.
  - Proszę nie przepraszać. To ja... powinienem przeprosić za niegrzeczne zachowanie, w stosunku do pani. - machnęła ręką.
  - Jak Pan widział, córkę mam kochaną.
  - Owszem. - uśmiecham się lekko.
  - Co pan tu robi?
  - Pani mąż, nie żartował... zakochałem się w państwa córce. - patrzy na mnie ze zdumieniem.
  - Ale... ona ma tylko 16 lat.
  - Doskonale zdaję sobie z tego sprawę... choć do niedawna, sam byłem zdziwiony, że zwróciła mi w głowie, jak śliczna, tak pyskata nastolatka. - uśmiechnęli się lekko.

Przez kolejne godziny, siedzimy we troje, w absolutnym milczeniu. Choć każdy był skupiony na własnych myślach, miałem przyjemność oglądania, pięknego i dojrzałego związku.

Miłość i wsparcie, jakie sobie dawali, jest tym co widziałem na codzień u siebie w domu.
Moi dziadki się tak kochają.

Rzadko widywałem miłość moich rodziców i nie dlatego, że nie kochają się tak, jak babcia z dziadkiem, czy państwo Szulc, co to to nie, każdy Winer kocha raz i na zabój, po prostu nie żyłem z nimi.

Wychowali mnie dziadki, bo oni najpierw chcieli ukończyć studia, by zostać jednymi z najlepszych neurochirurgów w Europie. Nieraz byli wzywani do skomplikowanych przypadków, do różnych miejsc na świecie, dlatego bardzo rzadko byli obecni w moim życiu.

Tak czy siak, dziadek miał racje:

  "- Nie przejmuj się troską babci. Ewa chcę dla Ciebie jak najlepiej, ale nie rozumie nas... Winerów.
  - Co masz na myśli? - pytam.
  - Nigdy nie szukaj miłości na siłę. Ona sama Cię znajdzie.
  - Miłość, czy kobieta? - uśmiechnąłem się.
  - Obie. To ona stanie na twojej drodze.
  - Skąd to wiesz?
  - Bo jesteś Winer, a historia lubi się powtarzać. Znasz mój i swojego ojca przykład, ale jak nie jesteś przekonany jak babcia, zapytaj Tadka lub Andrzeja. Każdy przyzna mi rację, że w podobny sposób, odnalazł tą jedną jedyną.
  - To super. Inni się starają, a ja mam tylko czekać. - rozsadziłem się wygodniej w fotelu.
  - Jednak jeszcze głupi jesteś. - pokręcił głową.
  - No przecież powiedziałeś, że sama mnie znajdzie.
  - I uważasz, że jak stanie Ci na drodze, to krzyknie "Mój Ci On" i rzuci Ci się na szyję? Nie. Owszem, to ona pojawi się w twoim życiu, ale to ty będziesz musiał o nią zawalczyć.
  - A skąd będę wiedział, że to ona?
  - Zwrócisz na nią uwagę. I jak tylko to zrobisz, będzie już na zawsze siedziała w twojej głowie. Winer kocha raz i na zabój."

Moje Grube Życie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz