58. Chyba nie chcesz jej zniszczyć?

520 15 4
                                    

Ewelina

Mimo ośmiu godzin spania, wstałam nieprzytomna o 9.00 i po umyciu się, przygotowałam śniadanie.

Trzeba coś zjeść, bo następny posiłek, to będzie zapewne rosół na weselu i to dopiero po 18.00. Przy dobrych wiatrach...

Pogoda jest piękna, ale tu w Łodzi, nie wiem jak jest w Kole. Mam nadzieję, że również dobra.

Naszykowałam kanapki z własnej roboty twarożkiem, z rzodkiewką i szczypiorkiem.

18+

Jestem w trakcie robienia kawy, gdy nagle czuję jego sprzęt w sobie, który wręcz wślizgnął się do mojego środka.

  - O Bożenko... Adam! Ja na zawał zej... Ach!
  - Nie lubię tej pozycji, ale chciałem Cię zaskoczyć i przy okazji tak słodko się wypiełaś. 
  - My nic innego nie robimy, tylko się bzykamy.- śmieje się, jęcząc.
  - Moja wina, że tak na mnie działasz? Z resztą, nie mów że Ci się to nie podoba.
  - Bardzo mi się podoba. Jak dla mnie możemy nie WYCHODZIĆ... - krzyczę kiedy wbija się we mnie znowu. - ...z łóżka.
  - I za to Cię kocham, mała. Jesteś nienasycona i zawsze dostępna. - szepcze mi do ucha, a mnie się nogi uginają.
  - Zawsze... i tylko dla Ciebie.
  - Grzeczna dziewczynka. - ściska mi piersi, wchodząc we mnie raz po raz.

♡♡♡

Ja chyba jestem w raju.
Po ostrym bzykanku w kuchni, właśnie jemy razem śniadanie na tarasie pod parasolem.
Jest po prostu cudownie.

  - Co się tak uśmiechasz? - pyta.
  - O to samo mogę zapytać Ciebie. - popijam kawę.
  - Marzyłem o takich porankach. - uśmiecha się.
  - Ja też jestem szczęśliwa. - westchnęłam zadowolona, opierając głowę o oparcie krzesła.
  - Maleńka... - zaczął. - ...chciałbym Cię zabrać gdzieś na wakacje, na przykład do Hiszpani, ale obiecałem pomóc dziadkom. Chcesz jechać ze mną na wieś? - pyta, trochę dukając.
  - Oczywiście. - uśmiecham się. - I osobiście wolę jechać do twoich dziadków, jak podróżować nie wiadomo gdzie. - zdziwił się.
  - Ale jak to? - wstałam i pod jego czujnym wzrokiem, usiadłam mu na kolanach. Od razu mnie objął i przytulił mocniej do siebie.
  - Adam, ja najpierw bym chciała zwiedzić dobrze swój kraj i nim się pozachwycać. Dopiero potem mogę jeździć za granicę. - spojrzał na mnie z niedowierzaniem w oczach.
  - Mówiłem Ci już, że jesteś niesamowita? - nie wiem o co mu chodzi, ale uśmiechnęłam się.

To takie dziwne, że kocham swój kraj i nie chcę go opuszczać, mimo że czasami mnie wkurwia?

Usiadłam przed swoją toaletką i zaczęłam się szykować. Włosy bardzo mocno pokręciłam prostownicą i tak jak wczoraj rozstrzepałam je, ale użyłam sporej ilości lakieru, by wytrwało to przez całą noc... no przynajmniej, żeby były fale.
Na koniec spinam je wsuwakami po bokach i wpinam ozdobną spinkę na prawym boku.

W między czasie, Adam zniknął w garderobie i wyszedł po kilku minutach, ubrany w ciemnoszary garnitur, białą koszulę i srebrny krawat. Aż przerwałam układanie włosów, by się nim pozachwycać.

  - Wyglądasz bosko, mój Bogu. - uśmiecham się do niego w lustrze.
  - Mam nadzieję, że chociaż w połowie, będę tak przy tobie wyglądał. - mrugą do mnie oczkiem.

Podchodzi do mnie, bym pomogła mu zapiąć guziczki przy mankietach, a potem poprawiam mu krawat.

  - Dziękuję, mała.
  - Nie ma za co, duży. - pocałował mnie krótko, ale bardzo gorąco i po zabraniu czegoś z szafki nocnej oraz naszej torby, w której mamy ubrania na poprawiny, wyszedł ze sypialni.
 

Moje Grube Życie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz