63. Powiedz, że żartujesz.

512 17 3
                                    

Ewelina

Biorę koc z namiotu, zarzucam go na siebie i siadam między Szymonem, a Moniką.

  - O czym rozmawiałaś z Adamem i tą glizdą? - pyta Natka.
  - Widzisz tą bluzę, którą ma na sobie ta glizda? - spojrzały wszystkie. - Jest Adama, dał jej.
  - Tak po prostu, dał bluzę innej? Pozwoliłaś na to? - pyta zła Monika.
  - O Bożenko... a już myślałam, że to ja jestem jakaś przewrażliwiona i przez chwilę miałam wątpliwości, że może za jakąś głupotę zrobiłam małą awanturę. - wzdycham.
  - Oszalałaś? Powinnaś ją wywalić na zbity pysk. Przecież całą noc, kleiła się do chłopaków, a najbardziej do Adama. - mówi Natka.

Po około 10 minutach, wraca Malwina w jakimś swoim swetrze i siada jak najdalej ode mnie, unikając mojego wzroku.

Ciekawa jestem, co jej powiedział.

  - Ewela... pozwól na chwilę. Musimy porozmawiać. - słyszę za sobą.
  - Musimy, ale nie dzisiaj. Chcę się dobrze bawić z przyjaciółmi, a nie przeżywać dramę.
  - Zdejmij ten koc i załóż tą bluzę. - roześmiałam się.
  - Nie chcę resztek po niej. Zresztą pewnie ona teraz śmierdzi, jej przesłodkimi perfumami, od których boli mnie głowa. - wzdycha.
  - Co mam z nią zrobić?
  - Nie wiem. - nagle widzę, jak bluza wpada do ogniska.
  - Czy porozmawiasz teraz ze mną?
  - Przepraszam Was na chwilę. - mówię, wstając.
  - Na dłuższą chwilę. - dodaje brunet.
  - Zapomnij. - odpowiadam zakładając ręce pod biustem, a reszta wybucha śmiechem.
  - Uuu... Stary, masz szlaban. - łapie mnie za rękę i prowadzi gdzieś w mrok.
  - To się jeszcze okaże. - prychnął.

Odeszliśmy dosyć spory kawałek od ogniska i znajomych. W końcu stanęłam w tych ciemnościach, a on się odwrócił.

  - Przepraszam...
  - Ok. Przyjmuję przeprosiny. - robię w tył zwrot, ale mnie łapie z rękę, która od razu mu zabieram.
  - Maleńka... naprawdę przepraszam, za wszystko.
  - Dobrze. Zrozumiałam i przyjęłam przeprosiny. - okrywam się mocniej kocem.
  - Ale nadal się gniewasz.
  - Dziwisz mi się?
  - Czy ty... jesteś zazdrosna? - pyta z szerokim uśmiechem.
  - Jeszcze się pytasz? Dziewczyna ledwo po przedstawieniu się zapytała, czy zabrałeś mnie nad zatoczkę, gdzie przeżyłeś z nią swój pierwszy raz. - zacisnął szczękę. - Od wczoraj próbuje wejść między nas, a dzisiaj to już w ogóle się do ciebie przykleiła. A na koniec, dajesz jej swoją bluzę. - westchnął ciężko. - Więc odpowiedź na twoje pytanie brzmi, tak. Jestem cholernie zazdrosna o Ciebie i zawsze będę. A to świadczy tylko o tym, że bardzo Cię kocham i bardzo mi na tobie zależy.
  - Wiem, Maleńka.
  - Boli mnie tylko, że na to pozwalałeś, gdy ja cały czas odganiałam Wojtka. - zawiesił głowę. - Czemu na to pozwoliłeś?
  - Bo... chciałem, żebyś była o mnie zazdrosna. - aż mnie zatyka.

Patrzę na niego, jak na kosmitę, po czym łapię się za nasadę nosa, i liczę do pięciu. Niestety nie pomaga mi to, więc kontynuuję do 17.

  - Maleńka... proszę, powiedz coś. - wybuchnełam, ale nie jak bomba, tylko jak mała petarda.

Zacisnełam pięść i dość mocno uderzyłam go w bark, trochę go tym zaskakując.

  - Następnym razem nie pij tyle, bo Ci głupie pomysły przychodzą do głowy. - syczę. - Jakiej reakcji się po mnie spodziewałeś? Że podejdę do was i za włosy wyrzucę ją na zbity pysk? - uśmiechnął się szeroko.
  - Taką miałem nadzieję...
  - Ty dupku! Ile ty masz lat, człowieku? Znudziły Ci się dwa tygodnie bez żadnej kłótni?
  - Co? To nie tak!
  - A jak!? - krzyczę zła.
  - Miałem jej dość. Myślałem, że jakoś zareagujesz.
  - Z tą bluzą też był twój chory pomysł? - popycham go, ale robi tylko pół kroku.
  - Nie! Z tą bluzą, sam dałem ciała. Podeszła mnie. Zapytała dopiero... jak ją założyła, a ja nie umiałem jej odmówić. - złapał się zakłopotany za kark.
  - A jak by Ci kazała przepchać sobie rurę, też byś nie umiał odmówić!? - to koniec.

Moje Grube Życie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz