29. Nie potrzebuję jej już.

455 16 15
                                    

Ewelina

Nie wiem, czy to przez rozmowę z Natką, czy po prostu oszukuję samą siebie, ale starałam się, nie pokłócić się w środę z Michałem.

Choć było to bardzo trudne, zagryzałam zęby i nie odzywałam się, kiedy coś mnie wkurzało, co było wbrew mojej naturze. I owszem, udało mi się zakończyć dzień bez żadnych dram, ale byłam wykończona psychicznie. Czułam się jak wyżymana ścierka do podłogi.

Jednak nie mogę tłamsić samej siebie. To zbyt duże poświęcenie.

Przez wczorajsze zmęczenie, dzisiaj przyszłam do szkoły, w złym humorze. Na dodatek jestem zmoknięta i zmarznięta.
Żebym tylko nie była chora.

Idę korytarzem pod salę, gdzie będę mieć historię. W ogóle nie zwracam uwagi na otoczenie, czytając smsy od Natki i Michała. Nie przyjechałam wcześniej tak jak zwykle, a oni już się martwią i pytają czy dzisiaj będę.

Podchodzę do mojej paczki, która stoi z moją klasą.

  - No nareszcie! - pierwsza dojrzała mnie Natka.
  - Siema. - odburknęłam i przutuliłam się do blondyna.

Nie mam ochoty na powitalne buziaki, nawet od Siwego, więc wystawiam czółko, by mnie w nie cmoknął.

  - Co sie stało, Słonko?
  - O Boże... chyba pierwszy raz widzimy Cię w takim humorze. - zmartwił sie Szymon.
  - Koszmarnie mi się ten dzień zaczął.
  - Czy ty się trzęsiesz? - pyta Michał.
  - Nie wiem. Strasznie zmarzłam i zmokłam czekając na tramwaj, bo nie przyjechał ten, co zawsze nim jeżdżę.
  - Żebyś tylko chora nie była. - mówi Dawid, a Michał zakłada mi swoją bluzę.
  - Ewela, kiepsko wyglądasz. W ogóle powinnaś wrócić się do domu.
  - Szymon, ma racje. Odpuść sobie dziś szkołę, a tym bardziej pracę. - mówi blondyn, mocniej obejmując mnie ramionami.
  - Nie będę teraz wracać, w mokrej kurtce do domu, bo to by było samobójstwo. Specjalnie szatniarka powiesiła mi kurtkę na grzejnikach, żeby wyschła za te 4 godziny.
  - No dobrze. - całuje mnie w głowę.

Czy tak miło nie może być zawsze?

  - Ty to jednak masz fajnie w czwartki. Gdybyś dziś nie szła do pracy, to szybko byś do domu wróciła. - odparła blondynka.
  - No właśnie... dlaczego kończysz 3 godziny wcześniej niż Natka? - dopytuje Dawid.
  - Po fizyce, mam dwa wf'y, a po nim niemiecki dla zaawansowanych, na które Ewela nie chodzi. - tłumaczy blondynka.
  - A nie powinna mieć wtedy angielskiego?
  - Nie. W piatek od rana mam lekcje angielskiego. Dlatego przychodzę wcześniej do szkoły.
  - To Ci się pofarciło, bo jakbyś miała w tym samym momencie, co oni niemiecki, to byś się nudziła w bibliotece dwie godziny. - zauważa Szymon.
  - Dokładnie. - uśmiecham się do niego.
  - Rozgrzałaś się? - całuje mnie w ucho blondyn.
  - Nie, jeszcze nie.
  - Może chcesz jeszcze moją bluzę? - pyta szatyn.
  - Nie róbcie ze mnie kloszarda. - wszyscy parsknęli śmiechem.
  - Już jest po drugim dzwonku, uciekam na lekcje. Do później i nie zdejmij tej bluzy.
  - Nie zamierzam. - uśmiecham się lekko.

Nie czuję się za dobrze na historii. Założyłam sobie kaptur na głowę, bo nadal mi jest tak zimno. Na szczęście nie było dziś Piotrka, więc usiadłam, w jego ostatniej ławce, by nie zarazić Natki.

  - W klasie nie siedzimy w kapturze. Proszę go zdjąć. - zdjęłam kaptur i wstałam z miejsca, zwracając na siebie uwagę wszystkich.
  - Przepraszam, Pani profesor. - blondynka spojrzała na mnie i pokręciła głową.

Siedzę, jak najbliżej kaloryfera, ale nie bardzo mi to pomaga. Musiałabym się chyba do niego przytulić, by poczuć się lepiej.

Kiedy profesorka pisze coś na tablicy, nagle odwraca się Natka i sprawdza ręką moje czoło.

Moje Grube Życie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz