4; rozdział 31

1.4K 60 23
                                    

Nasz pobyt w Las Vegas zleciał bardzo szybko i już za pół godziny mieliśmy wyjechać z tego kolorowego miasta. Wczoraj byliśmy jeszcze z dziewczynami i Piotrullem na fotkach, które swoją drogą prezentują się cudnie.

- Masz wszystko? - Zapytał Kuba biorąc swoje bagaże do rąk i spoglądając na pokój, zastanawiając się czy coś zostawił.

- Raczej tak. - Odpowiedziałam i we swoje ruszyliśmy w stronę parkingu, gdzie stały wszystkie auta. - Najwyżej będę żałować, że nie sprawdziłam, ale jebać.

Chyba przebywanie z Pateckim mi się udziela, bo zaczynam częściej przeklinać, a to niedobrze. Ale cóż, don't care.

Tym razem jechałam autem z Karolem, Krzychem, Martą i Kacprem. Tą ekipkę lubię tak samo jak tamtą, więc się bardzo cieszę, że trafiam na spoko osoby.

Gdy już każdy z nas wsiadł do wyznaczonych aut zaczęliśmy jechać w stronę „Wielkiego Kanionu". Droga była dość długa, ale dało się ją normalnie przejechać bez zatrzymywania się.

W naszym aucie na początku panowała dziwna cisza, która była dla mnie niezrozumiała. Normalnie wszyscy ze sobą rozmawiają i się śmieją, jednak teraz było dość dziwnie.

- Jak wam minęła noc? - Zapytałam na rozluźnienie atmosfery, lecz gdy zobaczyłam dość niezadowoloną minę Karola już wiedziałam, że raczej nie za dobrze. - Coś się stało?

- Pokłóciłem się z Weroniką, ale to nic wielkiego. - Wzruszył ramionami, udając że nic go nie rusza, lecz w jego oczach można było dostrzec smutek.

- Karolku kochany, dobrze wiesz, że mnie nie okłamiesz. - Spojrzałam na chłopaka siedzącego obok mnie, który westchnął głośno. - Jeśli nie chcesz to nie musisz opowiadać, ale wolałabym wiedzieć co się dzieje, bo widzę, że Cię to poruszyło.

- Zaczęło się w sumie odkąd wyszliśmy z apartamentu Trombalskiego, a ona była dziwnie poirytowana. Gdy spytałem ją o co chodzi, odpowiedziała mi, że „też mogłem załatwić taki pokój, bo nasz pokój jest wielkości i ich łazienki" - Powiedział skupiony. - Ja jej odpowiedziałem, że nie chciałem wydawać tyle pieniędzy na jedną noc, bo tutaj w Stanach jest dużo wydatków, ale ona zaczęła dawać mi swoje argumenty, że na pokój dla niej mógłbym wydać. Zaczęliśmy się kłócić i powiedziałem jej, że nie wiedziałem o tym, jak bardzo zależy jej na rzeczach materialnych.

- Dość słabo. - Powiedział Kacper, który właśnie kierował autem, ale przysłuchiwał się również naszej rozmowie. - Chcesz ją przeprosić czy coś?

- Prawdę mówiąc to nie mam za co, bo powiedziała te słowa w sposób naprawdę zawistny i zazdrosny. Nie myślałem, że zależy jej aż tak na tym, żeby mieć lepsze rzeczy niż inni. - Różowowłosy skończył opowiadać swoją historię i wyglądał, jakby kamień spadł mu z serca. - Dzięki, że mogłem się wygadać, ale nie mówcie tego nikomu, dobra?

- Masz nasze słowo. - Powiedział Krzychu, siedzący z drugiej strony Friza grając w grę na telefonie. - Ile zostało nam do celu?

- Pół godziny. - Odpowiedziała Marta, przeglądając swojego Instagrama i od czasu do czasu patrząc przez okno.

Reszta drogi minęła na słuchaniu muzyki i dodawaniu InstaStory z naszej podróży.

Muszę przyznać, że odkąd skończyłam osiemnaście lat czuje się trochę inaczej. Mam też wrażenie, że domownicy zaczęli też traktować mnie trochę... doroślej? A szczególnie Marcin, bo już nie może nabijać się z mojego wieku, więc jest dla mnie milszy.

Wielki Kanion zrobił na mnie ogromne wrażenie i z pewnością mogę powiedzieć, że to jest to najpiękniejsze miejsce, jakie kiedykolwiek widziałam.

Byliśmy nad Grand Canyonem dobre dwadzieścia minut z prawie wszystkimi osobami, jednak zabrakło czterech. Lexy, Pateca, Adriana i Weroniki, którym coś zepsuło się w aucie i musieli się zatrzymać, jednak już jadą do nas.

- Robimy sobie zdjęcie? - Zapytał Kacper, a ja odwróciłam wzrok od pięknych widoków otaczających nas. - Wtedy zdementujemy plotki, że jesteśmy skłóceni.

Podeszliśmy do Radka, żeby zrobił nam zdjęcie i pozowaliśmy w śmiesznych pozycjach. Większość naszych zdjęć zepsuły nam ataki śmiechu, które pojawiały się po każdym udanym zdjęciu.

- Patrzcie. - Dżodżo pokazał nam dwa zdjęcia, które jego zdaniem wyszły najlepiej; na jednym pokazywaliśmy „króliczki", podczas gdy chłopak opierał swoje ramie na moim, a na drugim uśmiechaliśmy się, patrząc na siebie. - Jak wrócimy do Los Angeles, to je poprzerabiać i wam wyślę.

Gdy już skończyliśmy zdjęcia, kątem oka zobaczyłam, że Kuba już od jakiegoś czasu stoi, rozmawiając z Weroniką i patrzy na nas z lekko złym i zazdrosnym spojrzeniem. To nie zapowiadało się zbyt dobrze.

nowa w teamie | team X i ekipa frizaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz