4; rozdział 30

1.3K 57 20
                                    

Obudziłam się rano i jedyne co poczułam, to ból głowy i pleców, spowodowany całą nocą przespaną na kanapie z Lexy i Kosterą na kolanach. Nie mam pojęcia jak to się wydarzyło, ale to chyba lepiej dla mnie.

Przetarłam oczy i zobaczyłam, że znajdujemy się ciągle w apartamencie Matiego. Oprócz naszej trójki w salonie nie było nikogo, co trochę mnie zdziwiło.

- Lexuwa paruwa wstawaj. - Powiedziałam cicho, na co dziewczyna lekko się uśmiechnęła i spojrzała na mnie zaspanym wzrokiem. - Julia kołosera ty też.

Dziewczyny powolnym tempem wstały z moich kolan i zasyczały, gdy rozciągały się po śnie w niewygodnej pozycji.

- Czemu my tu jesteśmy? - Zapytała zdezorientowana Kostera, rozglądając się w około. - To pokój Trombybomby?

- Trombabomba tu mieszka. - Odpowiedziała zaspana dziewczyna siedząca koło Julii, uśmiechająca się nieprzytomnie.  - Dzwoni do mnie Trombabomba...

Zaśmiałam się na jej słowa, bo zaspana Lexy to najsłodsza Lexy, chociaż rzadziej potrafi być bardzo wkurzona i słodka. Najczęściej na samą siebie, bo często śpi za długo i potem zawsze się spóźnia, ale taki jest jej urok.

- O, księżniczki się obudziły? - Do salonu weszła roześmiana Marcysia, patrząc na nas z rozbawieniem. Miała na sobie słodziutką piżamkę i nie była pomalowana, przez co wyglądała jak nastolatka.

- Na to wychodzi. - Odpowiedziała Julia z uśmiechem, a zza Marcysi wyszedł jej chłopak, który był równie rozbawiony jak ona. - Czemu my tu w ogóle jesteśmy?

- W pewnym momencie imprezy zasnęłyście i nie dało się was obudzić, a nikt nie był na tyle trzeźwy, żeby oprowadzić was do pokoi. - Odpowiedzieli, a my z dziewczynami spojrzałyśmy na siebie ukrywając uśmiech.

Poszłam do łazienki i załatwiłam swoje potrzeby, po czym przemyłam twarz wodą. Na szczęście nie miałam na sobie śladu wczorajszego makijażu, więc nie musiałam się przejmować schodzącą tapetą.

Stwierdziłam, że lepiej będzie jeśli wrócę do swojego pokoju. Niestety czekało mnie trochę drogi, bo nasz hotel był oddalony trzy kilometry od apartamentu Tromby, a kondycja już nie taka jak kiedyś. Wypadałoby nad tym popracować, ale teraz nie mam zbytnio na to czasu.

Napisałam wiadomość do mojego chłopaka, że już wracam. Może wstanie przed moim powrotem, chociaż w to wątpię. Raczej śpioszek z niego, chodź jest tez opcja, że gra w LOL'a. Ostatnio chłopaki bardzo się w to wkręcili i kiedy tylko mają okazje to grają.

Droga do hotelu okazała się całkiem krótka, bo szlam lekko ponad dwadzieścia minut. Normalnie czuje się, jakbym przebiła swoją życiówkę na ten dystans.

Przywitałam się z kobietą w recepcji i wcisnęłam odpowiednie piętro w windzie, która była całkiem duża. Nie wiem, czy to dodaje uroku hotelowi, ale zawsze ładnie to wygląda.

Dojechałam na odpowiednie piętro i przyłożyłam kartę do czytnika, po czym drzwi się otworzyły. Były dość ciężkie, ale w sumie kogo to interesuje.

Za nimi ujrzałam Martę, Kubę i Karola, którzy siedzieli wpatrzeni w ekrany swoich laptopów grając razem w ich ulubioną grę, czyli League of Legends.

- Przybyłam. - Powiedziałam, ściągając swoje buty i wchodząc głębiej do pokoju. - Od rana napieprzacie w to gówno?

- To nie jest gówno, tylko najlepsza gra na świecie. - Przewrócił oczami Karol, wlepiając gały w ekran monitora. Wyglądał na bardzo skupionego, więc na ten widok na moich ustach  pojawił się uśmiech.

Podeszłam do Pateca i dałam mu buziaka, po czym sama usiadłam na łóżku i wyciągnęłam telefon, jak zwykle przeglądając Instagrama. Swoją drogą, jeszcze z Kubą nie potwierdziliśmy, że jesteśmy razem.

- Wygrana! - Pisknął brunet, przybijając piątki ze swoimi towarzyszami. - Dobra, ja muszę lecieć zmontować film, może jeszcze potem się zgadamy.

Chwilę później razem z Martą opuścili nasz pokój, zostawiajac nas samych.

- Jak ci minęła noc? - Zapytał, odkładając swój komputer na bok.

- Śmieszne. - Przewróciłam oczami, na co się zaśmiał i stanął obok mnie. Domyśliłam się, że też mam wstać, więc to zrobiłam. - Chodźmy na balkon.

Świeże powietrze zawsze robi dobrze człowiekowi, nawet jeśli ciagle jest na terenie swojego pokoju.

- Sorki, że Cię stamtąd nie wziąłem, ale chyba nie skończyłoby się to za dobrze. - Podrapał się po głowie, ale ostatecznie lekko się roześmiał. - Nie bądź zła.

- Czemu miałabym? - Zapytałam rozbawiona, spotykając jego spojrzenie. - To nie jest powód, żeby być złym. Nigdy o tym tak nie pomyślałam, zreszta widziałam w jakim jesteś stanie.

- Czyli nie jesteś zła? - Uśmiechnął się niewinnie, przybliżając się bliżej mnie.

- Nie jestem. - Odpowiedziałam mu, starając się wyjść przy tym słodko.

- To dobrze. - Powiedział, składając na moich ustach długi i namiętny pocałunek, wiedząc, że kocham gdy to robi. - Idziemy na miasto?

- Możemy za chwilkę? - Uśmiechnęłam się, całując go jeszcze raz. - Teraz już możemy iść, Kubuś.

nowa w teamie | team X i ekipa frizaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz