5; rozdzial 53

975 44 5
                                    

Siedząc w domu Ekipy zdałam sobie sprawę, że naprawdę zżyłam się z tymi ludźmi. Spędziliśmy razem półtorej miesiąca, a teraz czekają nas jeszcze dwa tygodnie.

Żyć nie umierać drodzy państwo.

Patrzałam na Mateusza i Krzycha grającego w bilarda popijając mój ulubiony czarny napój. Był niezbędnym dostarczycielem kalorii w ostatnich dniach, ponieważ nie miałam zbytnio ochoty jeść.

Spojrzałam na Weronikę, która ciagle pisała jakieś wiadomości na swoim telefonie, jednak moją uwagę przejęła Lexy, która właśnie szła w moja stronę.

- Jak tam? - Zapytała ciemnoskóra, a ja wzruszyłam ramionami. - Wszystko dobrze?

- Nie wiem. - Odpowiedziałam wzdychając. - To wszystko jest bardzo skomplikowane, nie mam pojęcia co robić.

- Rób to, co podpowiada Ci serce. - Uśmiechnęła się lekko w moja stronę. - O wow, to było mądre.

Roześmiałam się na słowa brunetki i razem dalej oglądałyśmy zaciętą grę chłopaków, z której tak szczerze mówiąc prawie nic nie rozumiałam. Nigdy nie potrafiłam grać, a właściwie nie miałam do tego cierpliwości.

Wzięłam do ręki swój telefon i odczytałam wszystkie zaległe wiadomości, po czym poszłam do kuchni, aby zrobić sobie jedzenie.

- Nie możemy ich tak oszukiwać! - Uslyszałam przytłumiony krzyk, który wydawał się być z któregoś z pokoi na górze. - Nie mogę znieść patrzenia na Ciebie.

Mimo moich wewnętrznych podpowiedzi, kto mógł to mówić zignorowałam rozmowę dwójki ludzi, wzięłam swoje spaghetti i usiadłam na tarasie.

Pogoda w Krakowie dopisywała, aż było mi żal, że nie mogę wyjść chociażby na spacer. Temperatura była idealna, a niebo bezchmurne.

- Co panienka tak sama robi? - Usłyszałam zdyszany głos Karola, który usiadł na krzesełku obok mnie.

- Je obiad, a co robi samotny kawaler? - Powiedziałam, a chłopak się lekko zaśmiał. Okej, to było dziwne.

Przecież on ma dziewczynę, a zgodził się na określenie siebie jako „kawalera". Czasami go nie rozumiem. Chociaż, on chyba siebie tez sam nie rozumie,  skoro wrócił do Wersow.

Chłopak powiedział do mnie jeszcze dwa zdania po czym się zmył, a na jego miejscu usiadła szeroko uśmiechnięta Marcysia.

Dziewczyna w trakcie tego wyjazdu bardzo mi pomogła i cieszę się, ze mogłam ją bardziej poznać. Naprawdę okazała się wspaniała i godną zaufania osobą.

- Ah shit girl, musicie szybko przyjść do salonu! - Krzyknęła Lexy, tym samym zrywając nas z miejsc siedzących. - Dzieje się coś dziwnego.

Gdy stanęłam u przodu drzwi zauważyłam Weronikę, Karola i Marcina, którzy stoją na środku pokoju. Dubiel wyglądał na odważnego i rozbawionego czymś, podczas gdy pozostała dwójka stała obok niego spięta i zestresowana.

- Rozgryzłem was. - Rzucił krótko, klaszcząc dłońmi. - Wy wcale nie jesteście znowu razem, to tylko szopka.

Posłałam zielonowłosej zszokowane spojrzenie, po czym z powrotem spojrzałam na bruneta.

- Tylko dlaczego? - Zapytał, patrząc na stojących obok siebie różowowłosych.

- Powiem prawdę. - Wyrzucił z siebie Karol, a dziewczyna spojrzała na niego złowrogim wzrokiem. - Weronika powiedziała mi, ze jak z nią zerwę, zniszczy reputacje wszystkim członkom teamu x i ekipy.

ale zwrot akcji, btw jeszcze tylko jeden rozdział i epilog :(

btw zapraszam was na książkę, które pojawiła się teraz u mnie na profilu. główna bohaterka to ta sama osoba, co w tej książce, wiec myśle, ze może wam się spodobać <3 będę zaczynać pisać, kiedy skończę tę książkę.

 główna bohaterka to ta sama osoba, co w tej książce, wiec myśle, ze może wam się spodobać <3 będę zaczynać pisać, kiedy skończę tę książkę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
nowa w teamie | team X i ekipa frizaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz