Wpadłam do środka, wbiegłam po schodach i zamknęłam się w pokoju. Kurwa, co się ze mną dzieje! Muszę się opanować... muszę ochłonąć... myśli krążyły mi po głowie uniemożliwiając jakikolwiek relaks. Zacisnęłam palce na głowie opadając na kolana. Wanda, jesteś tam? Proszę powiedz mi, że tam jesteś! Załkałam w myślach rozglądając się po ciemnościach. „Alex?" dotarł do mnie znajomy głos. Wanda jak się czujesz, wiesz cokolwiek o swoim położeniu? Zaczęłam dopytywać podbiegając w jej stronę. „Jestem w celi ściśle tajnego, podwodnego więzienia. Chyba należy do TARCZY, nie jestem pewna. Założyli mi metalową obręcz na szyje i włożyli kamizelkę z pasami, więc nie mogę ruszać rękoma. Visiona nie byli w stanie zamknąć, nie mogą go nawet dotknąć, nie pozwala im. Siedzi w swojej celi tylko dlatego, że boi się o mnie. Wiadomo, że mógłby w każdej chwili wyjść, a jednak siedzi tu i myśli. Widzę, że myśli..." powiedziała Wanda patrząc przed siebie. Muszę z tobą porozmawiać... znasz Lokiego? Zapytałam siadając obok niej. „Nie poznałam go, ale wiem kim jest" odpowiedziała spoglądając na mnie. „Nawet nie myśl o tym, aby z nim współpracować" dodała śmiertelnie poważnym tonem. Mam plan. Pozwolę mu mnie uczyć, ale pod warunkiem, że pomoże mi uwolnić ciebie. Powiedział mi dużo o tesseract'cie, jest jeszcze wiele rzeczy, których o sobie nie wiem. Jak tylko będę miała odpowiednie umiejętności, to zabiorę cię stamtąd. Później będę musiała uwolnić też jego, gdyż znajduje się w lochach Asgardzkiego pałacu, powiedziałam kładąc dłoń na ramieniu szatynki. Jesteś jedyną osobą, której ufam bez granic. Wiem, że byś mnie nie okłamała, dodałam uśmiechając się delikatnie. „Od kiedy straciłam Pietro, nie jestem w stanie zaufać innym ludziom. Tobie jednak zaufałam i nie żałuje. Wiem, że cię nie zatrzymam, ale musisz mi obiecać, że będziesz na siebie uważać. Loki to jest niebezpieczna osoba" oznajmiła Wanda opierając głowę o moje ramie. Wrócę po ciebie, obiecuje, że coś wymyślę, szepnęłam i otworzyłam szeroko oczy. Do moich uszu od razu dobiegło głośne pukanie.
- Alex wiem, że mnie słyszysz, otwórz te cholerne drzwi!- krzyknął Stark. Podniosłam się z ziemi i usiadłam na łóżku. Gestem dłoni odblokowałam zamek i otworzyłam drzwi. Brunet wszedł do środka dalej mając na sobie zbroje. Schował hełm i podszedł bliżej.
- Co to było? Co się stało?- zaczął pytać nie rozumiejąc mojego nagłego wybuchu.
- Przepraszam...- szepnęłam wbijając wzrok w podłogę.- Czasem nie jestem w stanie zapanować nad emocjami. Poleciałam wysoko, aby nie zrobić nikomu krzywdy- wyjaśniłam.
- Ale co spowodowało ten wybuch? Rozmawiałaś z Wandą?- dopytywał mężczyzna.
- Tak, jest w podwodnym, tajnym więzieniu TARCZY- westchnęłam opierając czoło na dłoniach.- Vision jest tam razem z nią, z własnej woli. Powiedział, że jej tam samej nie zostawi- dodałam.
- I to było powodem?- upewniła się Natasha wchodząc do pomieszczenia.
- Tak- potwierdziłam zaciskając usta w wąską linie.
- Możesz nam zaufać, wiesz o tym? Jakby coś się działo, to powiedz nam o tym- powiedział Tony wychodząc ze zbroi. Maszyna wyszła z pokoju, idąc prawdopodobnie do szopy z narzędziami.
- Wiem, ufam wam, po prostu czasem nie umiem nad sobą zapanować. Przepraszam- odparłam zerkając w kąt pokoju, gdzie przed chwilą mignął znajomy cień.- Mogę posiedzieć tu sama? Muszę sobie przemyśleć pare spraw- oznajmiłam przenosząc wzrok na Starka i Romanoff.
- Jasne, za jakieś pół godziny wrócę tu wziąć prysznic- powiedziała Natasha, po czym oboje opuścili pomieszczenie. Odczekałam chwile po czym spojrzałam na stojącego w rogu pokoju mężczyznę.
- Zgodzę się na współpracę pod warunkiem, że nauczysz mnie umiejętności, dzięki której uratuje Wandę- powiedziałam stanowczym głosem.
- Spokojnie, jeśli będziesz w stanie wydostać mnie, będziesz też w stanie wydostać Wandę- odpowiedział Loki stając naprzeciwko mnie.
- Najpierw Wanda, później ty- dodałam widząc lekkie niezadowolenie na twarzy bruneta.
- Skąd mam mieć pewność, że po wyciągnięciu Maximoff, wrócisz po mnie?- zapytał po chwili.
- Bo nie jestem tobą- warknęłam wpatrując się w jego zielone oczy.- Dotrzymuje słowa. Nauczysz mnie teleportacji, wyciągnę Wandę, a później powiesz mi, jak wyciągnąć też ciebie- podsumowałam zaplatając ręce na klatce piersiowej.
- Jest jeden problem- odezwał się po chwili milczenia Loki.- Aby opanować taką umiejetność potrzebujesz dużo miejsca i czasu. Minimum kilka dni.
- Daj mi 2 dni, nauczę się- odpowiedziałam wstając z łóżka.- Od czego zacząć?- spytałam wpatrując się w mężczyznę.
- Skup się na jednym, konkretnym miejscu, do którego chcesz się przenieść. Najlepiej gdzieś niedaleko... może do łazienki. Wyobraź sobie dokładnie przestrzeń do jakiej masz się udać. Skumuluj w sobie energię i pomyśl, że właśnie się tam znalazłaś- polecił brunet splatając dłonie za plecami.
Zamknęłam oczy wyobrażając sobie dokładnie wnętrze łazienki. Zacisnęłam pięści, czując jak przez żyły płynie błękit. Otworzyłam gwałtownie oczy, lecz dalej stałam w tym samym miejscu, co wcześniej.
- To nie działa- oznajmiłam ponuro.
- Bo nie skupiłaś się wystarczająco, jeszcze raz- odparł Loki pewnym siebie głosem. Zamknęłam oczy, znów odtwarzając wspomnienie, ukazujące małą łazienkę. Zacisnęłam pięści kumulując w nich całą siłę. Może powinnam skupić energię w innym miejscu? Co jeśli muszę skoncentrować ją w nogach albo w głowie? Wątpliwości krążyły mi po głowie, potęgując poczucie bezsilności. Przeniosłam uwagę na nogi, kumulując tam siłę. Otworzyłam gwałtownie oczy widząc przed sobą półkę z mydłem oraz prysznic.
- O kuźwa, udało się!- niemal krzyknęłam wybiegając z łazienki.
- Widzisz, wystarczyło skierować swoją energię w inne miejsce- odpowiedział Loki niewzruszony moim podekscytowaniem.
- Spróbuje zrobić to na dalszy dystans- postanowiłam przymykając powieki. Wyobraziłam sobie wnętrze drewnianej szopy, stojącej niedaleko domu Bartona. Oczami wyobraźni wpatrywałam się w stół stolarski i dwa, podniszczone regały. Skumulowałam siłę w nogach czując jak wbijają się w podłogę. Po chwili uchyliłam powieki widząc przed sobą znajome wnętrze.
- To naprawdę działa...- szepnęłam sama do siebie rozglądając się po wnętrzu szopy. Znów zamknęłam wyobrażając sobie łóżko i szafki nocne w sypialni mojej i Natashy.
- Udało się!- krzyknęłam pojawiając się naprzeciw łóżka. Jednakże mężczyzny nie było w pobliżu.- Gdzie jesteś?- zapytałam rozglądając się po pokoju. Po chwili zdałam sobie sprawę, że nie jestem w swojej sypialni. Zarówno w mojej jak i Starka, znajdowało się to samo łóżko. Szybkim krokiem opuściłam pomieszczenie wchodząc do pokoju naprzeciwko.
- Czyżbyś pomyliła sypialnie?- spytał Loki z przekąsem.
- Jak widać muszę być dokładniejsza- westchnęłam siadając na materacu.
- Gdy opanujesz te umiejętność, będziesz w stanie zrobić wszystko. Teleportacja daje niezwykle dużo możliwości- zaczął mówić brunet.
- Problem w tym, że muszę znać szczegóły danej przestrzeni, a nie zawsze mam taką możliwość- zauważyłam przerywając mężczyźnie.
- Umiesz czytać ludziom w myślach. Wystarczy, że znajdziesz odpowiednią osobę, z odpowiednim wspomnieniem i załatwione- oznajmił Loki, jak gdyby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- Nie umiem wejść do głowy komuś, kogo nie widzę- burknęłam gasząc tym samym entuzjam bruneta.
- A jak komunikujesz się z Wandą?- spytał nie odpuszczając.
- Wyobrażam sobie jej oczy, ale z nią jest inaczej. Ona też ma moce- odparłam nie rozumiejąc do czego dąży.
- Jedyna różnica między Wandą, a innymi jest taka, że ona może też skontaktować się z tobą oraz może ci odpowiadać. Jesteś w stanie wejść do głowy każdej osoby, wystarczy, że znasz twarz. Nie będą zdawali sobie sprawy, że siedzisz im w myślach, bo nie mają takich umiejętności.
- A ty?- zapytałam przenosząc na niego wzrok.
- Ja widzę więcej od Midgardczyków- odpowiedział krótko Loki.
- To pokażesz mi miejsce, w którym jesteś?- spytałam podchodząc bliżej.
- Pokaże ci dopiero jak będziesz gotowa, aby po mnie przyjść- odparł mężczyzna.- Musisz poćwiczyć, narazie zajmuje ci to zbyt dużo czasu. Asgard to nie Midgard, wojownicy są dużo lepsi od tych ziemskich. Naucz się teleportować na tyle szybko, aby uciec przed gwardią strażników biegnących w twoją stronę. Przyjdę do ciebie jutro, mam nadzieje, że będziesz gotowa- dodał brunet rozpływając się w powietrzu.
- Z kim rozmawiałaś?- usłyszałam głos Natashy. Podskoczyłam przerażona, automatycznie podświetlając dłonie.
- Nie strasz mnie tak!- krzyknęłam uspokajając się.
- Z kim rozmawiałaś?- powtórzyła pytanie zamykając za sobą drzwi.
- Z Wandą- odparłam unikając kontaktu wzrokowego.
- Gdy z nią rozmawiasz, robisz to w myślach. Teraz mówiłaś na głos- zauważyła kobieta podchodząc bliżej.- Powiedz mi, kto tu był.
- Nikt- syknęłam zirytowana.- Rozmawiałam z Wandą, nie wiem czemu robiłam to na głos. Byłam pewna, że mówię w myślach- dodałam podnosząc wzrok.
- Jeśli Loki się z tobą komunikuje, powiedz nam. Nie musisz mówić akurat mnie, jeśli mi nie ufasz, ale porozmawiaj z kimś z nas- westchnęła Nat kładąc dłoń na moim ramieniu.- Pójdę wziąć prysznic, a ty proszę podejmij słuszną decyzje i powiedz komuś prawdę- powiedziała i ruszyła w stronę łazienki. Opadłam na łóżko wzdychając głośno. Jeśli ktokolwiek się o tym dowie, nie uda mi się uratować ani Wandy, ani Lokiego... nie mogę przecież złamać obietnicy. Myśli krążyły mi po głowie prowadząc zawziętą debatę. Rozsądek podpowiadał mi, abym powiedziała o wszystkim Natashy. Natomiast emocje pchały mnie w stronę kłamstwa. Wiedziałam, że muszę wybrać między lojalnością wobec zaufanych osób bądź nowo poznanego manipulatora. Podniosłam się z materaca i otworzyłam szafę aby wyjąć jakąś kurtkę. Zarzuciłam na siebie czerwoną wiatrówkę i wyszłam na dwór. Pod szopą stał Bucky, podnoszący pocięte belki, aby zanieść je do domu. Ruszyłam w jego stronę widząc jak odkłada drewno na ziemie i zerka w moją stronę.
- Musimy porozmawiać- oznajmiłam mijając go i wchodząc do drewnianej szopy.
- Powiesz mi co się z tobą dzisiaj działo?- upewnił się mężczyzna zamykając za sobą drzwi.
- Nie wiem co zrobić. Mam ogromny dylemat, o którym nie powinnam ci nawet mówić, gdyż to znaczyłoby, że podjęłam już decyzje. Oczywiście jej nie podjęłam, bo nie mam pojęcia co zrobić...- mówiłam czując jak plącze mi się język.
- Zacznij od początku- przerwał mi szatyn, widząc, że sama nie wiem co chce powiedzieć.
- Obiecałam coś komuś. Jak wiesz, nienawidzę łamać obietnic. Problem w tym, że dotrzymując słowa, będę musiała okłamać kogoś innego. Mam dylemat czy postawić na lojalność wobec znanych mi osób, czy wobec nowo poznanej osoby, która jest w stanie mi pomóc- odpowiedziałam mając nadzieje, że dobrałam odpowiednie słowa.
- Czy ten ktoś, to Loki?- spytał mężczyzna zaplatając ręce na klatce piersiowej.
- Tak...- odparłam wzdychając głośno.- Mam z nim układ. On nauczy mnie wszystkiego o kamieniach nieskończoności i o moich możliwościach, a ja pomogę mu się wydostać z miejsca, w którym jest trzymany. Wiem, że nie powinnam mu ufać, bo przecież może mnie oszukać, ale mam też swój plan. Jeśli opanuje nowe umiejętności, będę w stanie uratować Wandę.
- O jakiś zdolnościach mowa?- dopytał Bucky starając się nadążyć nad całą opowieścią.
- Teleportacja. Mam w sobie cząstkę mocy kamienia przestrzeni, czyli tesseractu. Jestem w stanie się teleportować, próbowałam i to działa- wyjaśniłam widząc szok na twarzy szatyna.
- Umiesz się teleportować? Od kiedy?!- wybuchł obrzucając mnie zdziwionym spojrzeniem.
- Później ci pokaże. Chodzi o to, że zajmuje mi to za dużo czasu. Muszę znać przestrzeń, do której chce się przenieść włącznie ze szczegółami. Do tego potrzebuje się skupić przez pare sekund. Powinno mi to zajmować maksymalnie 2 sekundy, teraz trwa to mniej więcej 10.
- To i tak dość szybko- zauważył mężczyzna analizując w głowie nowe informacje.
- Tak więc jestem w stanie odbić Wandę, ale potrzebuje pomocy. Chce sprawdzić czy umiem teleportować się z inną osobą.
- Chcesz to przetestować na mnie?- zapytał nie do końca przekonany Barnes.
- Nie wiem jak miałabym to zrobić. Wydaje mi się, że muszę skoncentrować energię zarówno w swoim jak i w twoim ciele. Być może powinnam przekazać ci moc, abyś mógł przenieść się ze mną- myślałam na głos chodząc w te i z powrotem.- Podaj mi dłonie, łatwiej będzie mi to zrobić trzymając cię w fizyczny sposób- oznajmiłam wyciągając przed siebie ręce. Mężczyzna niepewnie złapał mnie za dłonie rozglądając się po otoczeniu. Skumulowałam w dłoniach energię, czując jak przepływa przez moje żyły. Skupiłam się na nogach szatyna, chcąc zgromadzić w nich siłę. Uchyliłam powieki widząc niebieską poświatę naokoło mężczyzny. Ponownie zamknęłam oczy kumulując moc w sobie. Zobrazowałam sobie dokładnie wygląd strychu domu Bartona, na którym aktualnie spał Bucky. Ścisnęłam ręce szatyna i otworzyłam gwałtownie oczy, widząc przed sobą znajome łóżko polowe. Przede mną stał przerażony Barnes rozglądający się po pomieszczeniu. Obraz lekko wirował wywołując mdłości. Opadłam na materac łapiąc się za głowę.
- Wszystko w porządku?- zapytał mężczyzna, a jego głos odbijał się echem w mojej głowie.
- Muszę chwile odpocząć, użyłam dwa razy więcej siły niż zwykle- odpowiedziałam zaciskając powieki.- A z tobą wszystko w porządku? Nic cię nie boli?- dopytałam uchylając powieki aby przyjrzeć się szatynowi.
- Wszystko dobrze, może połóż się na chwile- zaproponował popychając mnie lekko na poduszkę. Rozprostowałam nogi czując jak powoli wracam do normalnego stanu.
- Udało się, ty naprawdę umiesz się teleportować- nie dowierzał mężczyzna.
- Muszę więcej ćwiczyć, aby nie stracić przytomności, gdy będę to robić kilka razy pod rząd- westchnęłam podnosząc się powoli.
- Rozumiem dlaczego podjęłaś taką decyzje. Chcesz pomóc Wandzie oraz odciążyć nas. Nie wiem co mówił ci Loki, ale nie musisz się nas bać. Gdybyśmy mieli się od ciebie odwrócić, zrobilibyśmy to już dawno temu. Nie wiem dlaczego Steve tak się zachował, to mój przyjaciel. On taki nie jest, to do niego nie podobne- odparł Bucky siadając obok mnie.
- Ciebie znam najlepiej i najdłużej. Mimo, że minęło tylko pół roku, zaufałam ci. Wybaczyłam ci za to co zrobiłeś mojemu ojcu, wiem że to nie była twoja decyzja. Jedyna rzecz, która mnie dręczy, to fakt, że mi o tym nie powiedziałeś. Miałeś nadzieje, że nigdy się nie dowiem. Jeśli jest cokolwiek innego, o czym powinnam wiedzieć, powiedz mi- oznajmiłam wpatrując się w zamyślony profil mężczyzny.
- Nie sądzę, aby było coś związanego stricte ze mną, o czym nie wiesz. Jednakże uważam, że powinnaś przemyśleć sprawę Lokiego. Na twoim miejscu, zapytałbym go co się stanie gdy mu pomożesz. Chcesz uciec z Ziemi, aby móc czuć się bezpiecznie. Asgard to twoja ostatnia nadzieja. Chcesz zaprzepaścić te szanse uwalniając przestępcę? On nie zapewni ci bezpiecznego miejsca do życia- odparł obdarzając mnie łagodnym spojrzeniem.- Ufam, że podejmiesz właściwą decyzje. Nie wierz we wszystko co ci mówi. Pamiętaj, że nie jest wszechwiedzący- dodał uśmiechając się lekko.
- To dlaczego nie powiedziałeś mi prawdy o tym, że macie zamiar wydać mnie TARCZY?- spytałam łamiącym się głosem. Mężczyzna odwrócił wzrok wzdychając po cichu.
- Wiedziałem, że jakbym ci powiedział, to plan Starka by nie wypalił- odparł wpatrując się w ziemie.- Uwierz mi, że czułem się okropnie okłamując cię. Gdy usiadłaś przy stole patrząc na mnie wyczekująco, miałem ochotę powiedzieć ci, żebyś uciekała. Gdy Fury wszedł do pomieszczenia zalała mnie fala wyrzutów sumienia. Mam nadzieje, że wybaczysz mi to kłamstwo- dodał skruszony.
- Nie gniewam się za to, po prostu bałam się, że naprawdę chcieliście mnie wydać- szepnęłam.
- Ile masz czasu na podjęcie decyzji?- spytał po chwili szatyn.
- Prawdopodobnie do jutra- odparłam przecierając dłońmi twarz.
- Na dłuższą metę nigdzie nie zaznasz spokoju, tak to już jest wieść takie życie jak ty albo ja. Nie wybraliśmy sobie tego, chcemy się zmienić, ale ludzie nie zapominają- oznajmił Bucky wstając z łóżka.- Zgłodniałem trochę, zapytam Laure czy mogę coś wziąć z lodówki- westchnął schodząc po drabinie na dół. Wyjrzałam za okno widząc zachmurzone niebo, zwiastujące deszcz. Muszę podjąć decyzje... albo Wanda albo Loki. W sumie to mogę uratować oboje, ale wtedy nie będzie mowy o dogadaniu się z Odynem bądź Thorem. Natomiast jak wyciągnę Wandę, to oprócz TARCZY, będę miała problemy z rządem. Wrogowie na Ziemi bądź w Asgardzie, nie ma lepszego rozwiązania. Bardzo ciężko było mi zdecydować, w jaką stronę pójść. Bucky ma racje, nie warto robić sobie nowych wrogów, którzy mogliby być potencjalnymi sojusznikami. Najpierw uwolnię Wandę, później zastanowię się co zrobić z Lokim. Postanowiłam, po czym zeszłam po drabinie na dół, aby odpocząć w pokoju.

CZYTASZ
PERFECT SOLDIER
FanficBól- tak opisałabym moje życie jednym słowem. Ból, walka i zemsta- to już bardziej rozwinięty opis. Hydra mnie porwała i zmusiła do zmiany w bezduszną maszynę. Od tego czasu wszystko się zmieniło, cały świat stanął do góry nogami. Tylko, jak to na...