- Fury nie może się o tym dowiedzieć- powiedział Steve, po tym jak streściłam jemu i Natashy specyficzną konwersacje z Wandą.
- Racja- zgodziła się kobieta.- A co z Tonym?
- Wnioskując z naszej dzisiejszej kłótni, nie będzie zbyt skory do pomocy. Chyba, że powiemy mu o potencjalnym zagrożeniu...
- Ja z nim porozmawiam- przerwałam głośne rozmyślania Steve'a.- Może jeśli ja mu przedstawię obecną sytuacje potraktuje to inaczej. Wiesz, sądzę, że on cię niezbyt lubi...- dodałam patrząc na Rogersa.
- Niech ci będzie- zgodził się blondyn siadając na krześle przy wielkim stole w sali konferencyjnej.
- To ja idę pogadać z Tonym, a wy idźcie powiedzieć wszystko Samowi i Visionowi- zaproponowałam kierując się do wyjścia. Z tego co się dowiedziałam Stark często przesiadywał w laboratorium albo pracowni technicznej. Sprawdziłam oba miejsca, zastając go ostatecznie siedzącego przy komputerach w pracowni. Przed nim wyświetlał się hologram metalowej dłoni, podobnej do takiej w jego zbroi. Stał do mnie tyłem, więc nie zauważył mojego wejścia.
- Tony? Musimy porozmawiać- oznajmiłam wchodząc do pomieszczenia. Mężczyzna odwrócił gwałtownie głowę w moją stronę łapiąc się przy tym teatralnie za serce.
- Prawie zawału dostałem!- krzyknął ściskając dłonią klatkę piersiową.- Co się dzieje?- dodał siadając już normalnie.
- Wanda się ze mną skontaktowała mentalnie i przekazała mi, że Hydra planuje jutro atak na naszą bazę- wyjaśniłam podchodząc do mężczyzny i siadając na krześle obok niego.
- A masz coś konkretniejszego?- dopytał odwracając się twarzą do mnie.
- Wiem, że uruchomili Bucky'emu zimowego żołnierza i jutro mają zamiar zaatakować naszą bazę. Was zabiją, a mnie porwą- dodałam patrząc w ciemne oczy Starka.- Fury nie może się o tym dowiedzieć. Stwierdziłam jednak, że ty powinieneś. Do tego potrzebna nam twoja pomoc.
- Mówiąc „my" masz na myśli Rogersa?- zapytał Tony podnosząc jedną brew.
- Tak, ale to nie jest kłamstwo. Hydra naprawdę planuje atak, pomożesz nam?- spytałam z nadzieją w oczach.
- Jeśli okaże się, że to wymyśliliście to napuszczę na was armie robotów- westchnął Stark wstając z krzesła.- Musimy omówić plan działania, powiedz im, że czekam w konferencyjnej- rzucił przez ramie wychodząc z pomieszczenia. Westchnęłam cicho i ruszyłam w poszukiwaniu Natashy, Steve'a, Sama bądź Visiona.
Po około 15 minutach siedzieliśmy w szóstkę, w sali konferencyjnej. Tony prowadził zawziętą dyskusje z Natashą, a Steve omawiał swój pomysł z Samem. Ja i Vision staliśmy pod oknem oglądając panoramę ogromnego lasu.
- Masz jakiś pomysł?- spytałam nie odrywając oczu od okna.
- Owszem. Mam tyle pomysłów ile udało mi się znaleźć w sieci bądź wymyślić na podstawie historii ludzkości- odpowiedział Vision zerkając na mnie swoimi błękitnymi, ludzkimi oczami. Odwróciłam głowę w jego kierunku rzucając mu pytające spojrzenie.
- To czemu nic nie mówisz, tylko pozwalasz im się kłócić?- spytałam zdezorientowana.
- Biorąc pod uwagę temperament pana Starka, nie będzie chciał realizować innego pomysłu niż jego własny. Podobnie jest z panem Rogersem. Jedynie z panną Romanoff byłbym w stanie się dogadać, jednak ona jest zajęta dyskusją z panem Starkiem- wytłumaczył Vision wracając wzrokiem do widoku za oknem. Pokręciłam lekko głową i podeszłam do stołu, przy którym toczyła się prawdziwa debata.
- Hej!- krzyknęłam uderzając w blat. Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni. Wykorzystałam moment ciszy i zaczęłam mówić:
- Przestańcie się na siebie drzeć jak małe dzieci i może posłuchajcie osoby, która ma zasób wiedzy trzy razy większy od was wszystkich razem wziętych!
- Dziękuje, że to zauważyłaś- zgodził się Tony.- Zamknijcie się i mnie posłuchajcie- dodał po chwili. Uderzyłam się w czoło nie wierząc w to co słyszę.
- Chodziło mi o Visiona- westchnęłam zerkając na postać pod oknem. Wszyscy również przenieśli na niego swoją uwagę.
- Dziękuje- powiedział android spoglądając na mnie. Przez następne dziesięć minut słuchaliśmy kilkunastu różnych wersji planu działania, które wymyślił. Gdy skończył wybraliśmy taki, który ma najwięcej szans na powodzenie.
- Jutro wstajemy o 4:30. Nie wiemy kiedy zaatakują, więc musimy być gotowi- stwierdził Steve wstając od stołu.
- Idę spać- westchnęła Natasha kierując się do wyjścia.
- Jest dopiero 15- zauważyłam zdziwiona jej ogłoszeniem.
- Sen to zdrowie jak to mówią- dodała wychodząc z pomieszczenia.
- Jadę do Pepper, wrócę wieczorem- oznajmił Tony idąc w ślady Natashy. Po chwili w sali zostałam tylko ja i Steve.
- Wszystko okej?- zapytał mężczyzna widząc moją przygnębioną twarz.
- Tak, tak- zapewniłam go wymuszając uśmiech.
- Chodzi o Bucky'ego i Wandę? Czy o Hydrę?- dopytał nie wierząc w moje słowa.
- Wszystko- westchnęłam.- Plan brzmi obiecująco, ale boje się, że coś pójdzie nie tak.
- Każdy z nas ma takie obawy- zapewnił mnie Steve kładąc dłoń na moim ramieniu.- Chcesz coś na sen?
- Lepiej nie... boje się, że znowu będę miała jakieś koszmary- przyznałam patrząc w podłogę.- Do jutra.
- Do jutra- odpowiedział Steve puszczając moje ramie i wychodząc z pomieszczenia. „Alex? Słyszysz mnie?"
- Wanda?- spytałam rozglądając się automatycznie po pokoju.
„Na szczęście nie domyślają się, że jestem po waszej stronie, dlatego też jadę na misje. Macie jakiś plan?"
- Tak, brzmi obiecująco. Poradzimy sobie. Co planuje ten skurwysyn?
„Barnes ma cię znaleźć i odbić. Ja mam zająć się resztą. Dodatkowo jeszcze agenci Hydry będą osłaniać Jamesa i mnie. Strasznie ta rozmowa męcząca... powiedz mi tylko, jak tam u was?"
- Jakoś żyjemy... Najważniejsze teraz to uratować was i zabić jak najwiecej tych rosyjskich psycholi.
„Musisz wybudzić Barnesa, zanim on zahipnotyzuje ciebie. Taki mają plan, chcą abyś ty też pomogła zabić Avengers. Muszę kończyć... powodzenia. Wyruszamy po północy dolecimy pewnie po 6 nad ranem."
- Powodzenia- odpowiedziałam, lecz dziewczyna już zniknęła. Uśmiechnęłam się sama do siebie i ruszyłam w stronę sypialni.~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Otworzyłam zaspane oczy i spojrzałam na zegar. 4:15, zaraz Rogers będzie nas budzić. Usiadłam na łóżku próbując się do końca rozbudzić. Nieważne ile godzin śpisz, wstawanie o 4 rano nigdy nie jest przyjemne. Wzięłam szybki prysznic, założyłam czarne jeansy, biały tshirt i czerwony, skórzany płaszcz. Wyglądałam prawie jak Wanda. Dokładnie o 4:32 do mojego pokoju wszedł Steve.
- Widzę, że już wstałaś- rzekł widząc mnie zwartą i gotową.
- Co z resztą?- zapytałam z uśmiechem.
- Wstają... jakieś wieści od Wandy?- spytał przyglądając się moim ubraniom.
- Planują przybyć około 6 nad ranem, wylecieli po północy. Bucky ma mnie znaleźć, zahipnotyzować i zmusić do pozabijania was wszystkich. Dlatego zgodnie z planem ja go wybudzę zanim zdąży cokolwiek zrobić. Wanda ma się wami zająć, ale jak wiadomo jest po naszej stronie, więc nie będzie z wami walczyć- streściłam nowe informacje, po czym podeszłam do drzwi w celu udania się do kuchni.
Szłam przez puste korytarze czując ogarniający mnie stres. Dziś miałam zmierzyć się z moją największą traumą... wiedziałam, że mogę nie mieć wyjścia i zabić kogoś niezwykle ważnego. Zjadłam na szybko jakieś śniadanie i poszłam do sali treningowej aby wyładować skumulowany we mnie stres. Co jeśli coś się nie uda? Co jeśli będę musiała zabić Bucky'ego albo Wandę? Co jeśli któreś z nich mnie zabije... Wkroczyłam do pomieszczenia wypełnionego sprzętem do ćwiczeń i walnęłam z całej siły w worek treningowy wyrywając go tym samym z łańcuchów, na których wisiał. Łzy popłynęły po moich policzkach skapując na podłogę. „Alex... przepraszam..."
- Wanda? Co się stało?- spytałam ocierając policzki.
„Chodzi o Hydrę... Strucker dowiedział się, że przekazuje ci informacje... wykorzystał to i podał mi błędne dane... Oni już tu są."
Zamurowało mnie. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa.
„Z tego co wiem już do was idą, bądźcie gotowi... przepraszam"
- Nie przepraszaj mnie- ledwo wydusiłam z siebie pod wpływem ogarniającej mnie paniki.- Zostałaś w bazie?
„Tak... nie wypuszczą mnie stąd. Zakuli mnie w jakieś dziwne kajdany żebym nie mogła użyć na nich swojej mocy. Mogę jedynie czytać im w myślach... nic więcej"
- Trzymaj się... muszę powiedzieć o wszystkim reszcie- odpowiedziałam wybiegając z siłowni. Rozglądałam się w panice po pustym korytarzu. Nagle usłyszałam strzały. Oni naprawdę już tu są.

CZYTASZ
PERFECT SOLDIER
FanfictionBól- tak opisałabym moje życie jednym słowem. Ból, walka i zemsta- to już bardziej rozwinięty opis. Hydra mnie porwała i zmusiła do zmiany w bezduszną maszynę. Od tego czasu wszystko się zmieniło, cały świat stanął do góry nogami. Tylko, jak to na...