~31~

1.5K 81 7
                                    

  Wsiedliśmy do pomarańczowego samochodu sportowego. Stark odpalił silnik i ruszył w stronę bramy. Księżyc wędrował ku zachodowi, było w pół do czwartej nad ranem.
- Wiesz w ogóle kim jest Clint?- spytał po chwili Tony klikając coś na panelu wbudowanym w deskę rozdzielczą.
- To ten łucznik?- upewniłam się zerkając na Starka.
- Można tak go nazwać- zaśmiał się włączając muzykę.
- Uwielbiam Led Zeppelin!- krzyknęłam słysząc jedną ze swoich ulubionych piosenek.
- W takim razie masz dobry gust- dodał opierając się wygodnie o fotel.
Jechaliśmy słuchając muzyki i podśpiewując refreny. Nie wyjeżdżaliśmy na główne drogi, trzymaliśmy się pobocznych ścieżek. Otworzyłam okno czując jak uderza we mnie chłodne, listopadowe powietrze. Oparłam łokieć o otwartą szybę wychylając głowę na zewnątrz.
- Nie przewiej się tylko- zaśmiał się Tony widząc jak lecą mi łzy pod wpływem zimna i wiatru.
- Już, już, wracam- uśmiechnęłam się chowając głowę z powrotem do auta.- Ciesze się ostatnimi dniami wolności- dodałam zamykając okno.
- Spokojnie, to nie są twoje ostatnie dni- zapewnił mnie Stark skręcając do lasu.- Jeszcze 60 kilometrów, czyli jakaś godzina jazdy- powiedział po chwili ściszając trochę muzykę i włączając mapę z nawigacją.
- Czy TARCZA widzi twoje auto?- spytałam zerkając na ekran.
- Widać mnie tylko na satelicie Stark Industries, do której mam dostęp ja i Pepper. Jesteśmy bezpieczni- oznajmił mężczyzna zwalniając trochę, gdyż wszędzie walały się zerwane gałęzie.
- Jak długo mogę z nimi zostać?- zapytałam zerkając na bruneta.
- Narazie pewnie miesiąc, zobaczymy czy sprawa ucichnie czy nie- odparł Tony patrząc przed siebie.- Jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, zmienimy ci tożsamość i wrócisz do szkoły jak normalna nastolatka- dodał uśmiechając się do mnie.
- To w ogóle możliwe?- zdziwiłam się propozycją Starka.
- Jest taki jeden chłopak, mieszka w Queens. Prawdopodobnie zamieszkasz z nim i jego ciocią. Jak narazie chłopak nie wie, że go znam. Porozmawiam z nim, jak TARCZA zostawi cię w spokoju i będziesz mogła wrócić do Nowego Jorku.
- Powiesz mi chociaż jak się nazywa?- poprosiłam mając nadzieje, że zdradzi mi jego tożsamość.
- Pod warunkiem, że to zostanie TYLKO I WYŁĄCZNIE między nami- powiedział stanowczym tonem.
- Obiecuje!- zapewniłam bruneta.
- Peter Parker, rok młodszy od ciebie, chodzi do 2 klasy w Midtown- oznajmił z uśmiechem.
- Czekaj, czekaj... chłopak ma 15 lat i chodzi do 2 klasy w najlepszym liceum, jakie jest w tym stanie?- zdziwiłam się próbując przeanalizować to, co właśnie usłyszałam.
- Jest zdolny, tak samo jak ty. Postaram się załatwić abyś chodziła z nim do klasy- dodał skręcając na polną ścieżkę.
- Wow- szepnęłam opierając się o fotel i wpatrując się w widok przede mną.- Skąd wiesz, że jego ciotka i on zgodzą się abym z nimi mieszkała?- dopytałam po chwili zastanowienia.
- Jestem Tony Stark, kto by się ze mną nie zgodził?- zaśmiał się zerkając na mnie. Trąciłam go w ramie uśmiechając się pod nosem. Pogłośniłam muzykę podśpiewując sobie i przyglądając się widokom za oknem.

~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

  Około 4:30 zajechaliśmy pod duży, biały dom na polanie. Na ganku siedział mężczyzna bacznie obserwując nasze auto. Stark zatrzymał się paręnaście metrów od budynku i zgasił silnik. Wysiedliśmy z samochodu, a ja ruszyłam za pewnym siebie brunetem.
- Clint, jak miło cię widzieć!- powitał mężczyznę Tony wyciągając do niego dłoń.
- Witaj- odparł szatyn ściskając rękę przyjaciela oraz zerkając na mnie.- Clint Barton- dodał puszczając Starka i podając mi dłoń.
- Alex Winehouse- odpowiedziałam odwzajemniając gest.
- Jak wiesz TARCZA siedzi nam na ogonie, więc jesteś naszą ostatnią deską ratunku. Wiem, że nie chciałeś się już mieszać w sprawy zawodowe, ale to jest naprawdę ważne. Chcą ją aresztować za zamach terrorystyczny, w którym nie brała udziału. Ktoś ją wrobił, gdy była na Syberii- wyjaśnił sytuacje Stark.
- Jak długo chcesz tu zostać?- spytał mnie Clint.
- Ciesze się, że w ogóle mogę tu być. Decyzja jak długo nie należy do mnie- odparłam.
- Będę cię informował na bierząco o decyzjach TARCZY. Jak sprawa ucichnie, zmienimy jej tożsamość i wrócimy do Nowego Jorku- powiedział Tony zerkając na mężczyznę.
- Jasne- odpowiedział z uśmiechem Barton.- Masz jakąś walizkę?- skierował pytanie do mnie.
- Nie mam żadnych rzeczy- westchnęłam wbijając wzrok w ziemie.
- Kupimy ci coś, nie martw się- uśmiechnął się otwierając drzwi wejściowe.
- To ja wracam do bazy, powodzenia wam życzę- rzucił Stark zbiegając ze schodów i kierując się do samochodu. Pomachałam brunetowi na pożegnanie i weszłam do domu za Clintem.
  W środku znajdował się ogromny salon ze schodami prowadzącymi na piętro. Za salonem była kuchnia z jadalnią i łazienką. Weszliśmy po schodach na górę, gdzie znajdował się korytarz prowadzący do różnych pokoi. Skręciliśmy w prawo idąc wgłąb domu. Minęliśmy pare pomieszczeń aż w końcu zatrzymaliśmy się przy drabinie prowadzącej na strych.
- Nie martw się, mamy tam urządzony pokój. W przyszłości będzie to miejsce relaksu dla moich dzieci. Masz tam łóżko, szafę, koce, poduszki i inne potrzebne rzeczy- zaczął tłumaczyć mężczyzna.-  Najbliższa łazienka jest tutaj- dodał wskazując na drzwi obok siebie.
- Dziękuje- szepnęłam z lekkim uśmiechem i ruszyłam po drabinie na górę. Przede mną rozpościerał się ogromny strych. Poddasze było bardzo zróżnicowane, więc w niektórych miejscach, głównie przy ścianach, musiałam się schylać, a w niektórych sufit miał 3-4 metry wysokości. Na końcu znajdowało się okrągłe, duże okno z parapetem wypełnionym poduszkami. Obok stało pościelone łóżko polowe i stolik nocny. Niedaleko drabiny, po której weszłam stała różowa szafa. Nie chciałam zapalać światła, aby nie obudzić śpiących mieszkańców. Zdjęłam buty i położyłam się na przygotowanym dla mnie łóżku. Byłam wykończona, więc od razu zasnęłam.

~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

                           Tony
  Ruszyłem w drogę powrotną do bazy. Była godzina 4:40 więc chwile po 6:00 powinienem był dojechać na miejsce. Po parunastu minutach jazdy ktoś zaczął do mnie wydzwaniać. Przełączyłem na głośnomówiący i w całym samochodzie rozległ się dobrze mi znany głos pirata:
- Stark, gdzie jesteś?
- Odwiedziłem Pepper- odpowiedziałem jak najnaturalniej.
- Hmm... Właśnie rozmawiałem z Rogersem, który twiedzi, że pojechałeś zatankować samochód- odparł podejrzliwie Fury.
- Po drodze do Pepper zatankowałem, już od niej wracam, więc będę około 6:00- wyjaśniłem przeklinając w duchu głupotę Steve'a.
- Nie spotkałeś może Alex?- spytał po chwili ciszy mężczyzna.
- Przecież jest w waszej bazie, z tego co wiem pomagała agentce Hill- odpowiedziałem czując coraz większy stres. Nie miałem pojęcia co jeszcze nagadał mu Steve i na ile nasze wersje wydarzeń się różnią.
- Maria nie rozmawiała z Alex ani razu- zdziwił się Fury. Kurwa i co ja mam ci na to odpowiedzieć, przekląłem w myślach, próbując wybrnąć z sytuacji.
- Przecież komunikowaliśmy się, mówiłem jej gdzie ma iść i szukać rannych agentów. W jednym z pomieszczeń powiedziała mi, że Alex jej pomoże- wytłumaczyłem zaciskając palce na kierownicy.
- Wracaj do bazy Avengers, czekam na ciebie- rozległ się głos Fury'ego i sygnał, że rozmowa została zakończona.
- No i tutaj zaczyna się prawdziwa zabawa- westchnąłem sam do siebie włączając muzykę.
Zgodnie z założeniem udało mi się dojechać chwile po 6:00. Zaparkowałem na dworze, przed głównym wejściem. Zauważyłem, że jedynym pomieszczeniem z zapalonym światłem była moja ulubiona sala konferencyjna. Ruszyłem pewnym krokiem do wejścia próbując ułożyć w głowie sensowną historyjkę o swoim nocnym wyjeździe do Pepper. Założyłem na nos okulary z wbudowaną Friday i rozkazałem jej nagrywać dźwięk oraz obraz z sali, w której czekali na mnie pozostali.
- Nareszcie- westchnęła zirytowana Natasha widząc jak wchodzę do pomieszczenia.
- Czekaliście specjalnie na mnie? Jak uroczo- odpowiedziałem widząc jak kobieta przewraca oczami.
- Alex nie ma w TARCZY, ktoś musiał pomóc jej uciec. Tym „kimś" jesteście oczywiście wy, więc nie róbcie ze mnie idioty, tylko powiedzcie gdzie znajduje się dziewczyna- wtrącił Fury odchodząc od okna i kierując się w moją stronę.
- Nie wiemy gdzie jest- odezwała się stojąca na końcu sali Wanda.
- Chcielibyśmy wiedzieć- dodał Barnes zerkając na niezadowolonego tą odpowiedzią Nicka.
- Kto tak w ogóle pomógł wam uciec? Aresztowałem was razem z Alex- powiedział zirytowany Fury.
- Było trzęsienie ziemi, systemy przestały działać, więc wyszliśmy aby pomóc agentce Hill- odpowiedział Sam opierając się o ścianę koło telewizora.
- A potem wróciliście sobie do swojej bazy jakby nigdy nic?- spytał ironicznie pirat zerkając na zestresowanego Wilsona.
- Aresztowałeś ich bezpodstawnie, więc się nie dziw, że im pomogliśmy- wtrąciłem się do dyskusji ściągając okulary.
- Oh Stark, mogłem się spodziewać, że to ty ich tu przywiozłeś. Zawsze musisz postawić na swoim- warknął Fury obrzucając mnie wściekłym spojrzeniem.
- Cały ja- odparłem sarkastycznie. Po moich słowach kilku agentów opuściło sale zostawiając nas samych z szefem TARCZY.
- Nie będę was przywoził do zniszczonej bazy i zamykał w naszym areszcie, ale będę was pilnować. Nie opuszczajcie swojej bazy. Mam was na oku- powiedział Fury patrząc po kolei na każdego z nas, po czym opuścił pomieszczenie. Upewniłem się, że mężczyzna oddalił się od sali i założyłem okulary.
- Friday, przeskanuj sale na obecność podsłuchu- powiedziałem rozglądając się po pokoju.
- Za kaloryferem obok kanapy, pod krzesłem na prawo od wejścia oraz pod stolikiem kawowym- odpowiedziała po chwili sztuczna inteligencja. Zajrzałem w każde wymienione miejsce odczepiając malutkie pluskwy i rozdeptując je na ziemi.
- Skubany- szepnął Rogers przyglądając się rozgniecionemu sprzętowi.
- Jak tam Clint?- zapytała Natasha siadając na kanapie.
- Dobrze, będę go na bieżąco informował co z TARCZĄ. Powiedział, że Alex może zostać ile chce- odpowiedziałem podchodząc do okna.
- A co na to Laura?- dopytała rudowłosa niepewnie zerkając w moim kierunku.
- Nie rozmawiałem z nią, najprawdopodobniej spała- odparłem wiedząc, że ta odpowiedź jej nie usatysfakcjonuje.
- Czy ona w ogóle wie, że Alex tam jest?- zapytała z nutą złości w głosie.
- Napewno wie- westchnąłem zirytowany.- Jestem pewien, że Clint zdążył jej powiedzieć- dodałem patrząc na odjeżdżające auta agentów.
- Jak długo chcecie, żeby tam została?- spytała po chwili Wanda.
- Nie mam pojęcia- oznajmiłem kierując się do wyjścia.
- Stark, powiedziałeś, że masz plan. Czy ten plan składa się tylko z zawiezienia jej do Clinta?- upewnił się poddenerwowany Steve.
- Przynajmniej cokolwiek wymyśliłem i zrobiłem. Przepraszam, że nie zaplanowałem jej całego życia w ciągu kilku minut- warknąłem zakładając okulary na nos.
- A masz jakiś pomysł?- spytała z nadzieją Wanda.
- Tak. Nie wiem na ile wykonalny, ale mam. Szczegóły omówimy jak TARCZA odpuści i zostawi nas w spokoju- oznajmiłem opuszczając pomieszczenie.

PERFECT SOLDIEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz