~54~

589 35 1
                                    

                              Alex
Po krótkiej rozmowie przez telefon ze Stevem, umówiliśmy się na spotkanie przy opuszczonej fabryce na skraju miasta. Nie wiedzieliśmy czy napewno Rogers będzie sam, na wszelki wypadek poszliśmy wszyscy. Ja z Natashą spotkamy się twarzą w twarz, a reszta będzie czekała na ewentualny sygnał, aby wkroczyć do akcji. Pojechaliśmy tam około północy, mając nadzieje, że Steve'a jeszcze nie będzie. Tony swoim autem zaparkował kawałek dalej aby nie być ma widoku. Natasha zaparkowała motor tuż obok fabryki. Nie było widać żywej duszy, więc Bucky oraz Clint wysiedli z auta Tony'ego i schowali się w krzakach. Czekałyśmy może z dziesięć minut, aż na końcu uliczki pojawiła się znajoma sylwetka. Czułam bijący od niego lekki stres pomieszany z ulgą. Chciał rozejmu, tylko bał się zrobić pierwszy krok.
- Witaj Steve- przywitałam mężczyznę w dość oficjalny sposób.
- Witaj Alex- odpowiedział w ten sam sposób.- TARCZA widziała cię w Nowym Jorku, przy tym statku- dodał.
- Domyślam się- odparłam zerkając na Natashe.
- Chciałeś rozejmu tak samo jak my. W obliczu takich zagrożeń, jak powtórka z 2012 nie ma czasu na błahe konflikty- oznajmiła Nat.
- Steve wiesz, że potrafię wyczuć kłamstwo. Powiedz mi, czy jesteś tutaj sam?- zapytałam chcąc upewnić się, że możemy mu zaufać.
- Tak, Fury nie wie o tym spotkaniu- odpowiedział pewnym siebie tonem. Jego emocje zgadzały się ze słowami, nie wyczułam nuty zwątpienia.
- Okej, wierzę ci- odparłam kiwając głową. 
- Musimy coś zdziałać, oni mogą wrócić- nawiązała do poprzedniego tematu Natasha.
- Chodzi im o kamień nieskończoności, którego chroni Doctor Strange- wyjaśniłam pokrótce. 
- To jeden z tych mężczyzn, posługujących się mocami?- upewnił się Rogers.
- Tak, on i Wong potrafią się sami obronić, lecz na dłuższą metę potrzebują naszej pomocy- stwierdziłam.
- Jakie nastawienie do twojego pobytu tutaj ma reszta?- zapytała Nat.
- Nie wiedzą o tym- westchnął blondyn.- Zgaduje, że większość nie chce być w konflikcie. Może oprócz T'Challi, który wciąż wierzy, że Alex jest odpowiedzialna za atak na ONZ- dodał zamyślając się.
- Właśnie, ten facet dalej jest na wolności!- przypomniałam sobie o mężczyźnie, który porwał mnie z tamtej stacji autobusowej.
- Może powiedz o tym spotkaniu Samowi- zaproponowała kobieta.- Bo kto tam jeszcze jest?
- Sam, T'Challa, Scott, James- wymienił Steve.
- To może wtajemnicz jeszcze Jamesa Rhodes'a. W końcu to przyjaciel Starka- powiedziała Nat.
- Muszę wracać do TARCZY, ale jesteśmy w kontakcie- oznajmił Steve odchodząc. Patrzyłyśmy we dwie na oddalającą się sylwetkę i jak zniknął za rogiem, to zawołałyśmy resztę.
- I jak?- zapytał od razu Stark.
- Wszystko dobrze, był tu sam, powie o wszystkim Wilsonowi i Rhodes'owi- wyjaśniła Natasha.
- Vision został sam w domu, prawda?- spytałam po chwili.
- Tak, a coś się stało?- zdziwił się moim pytaniem Tony.
- Vision to przecież żywy kamień nieskończoności. Skoro temu Thanosowi na nich zależy, to jest w dużym niebezpieczeństwie- stwierdziłam czym prędzej ruszając w stronę pojazdu. Ruszyliśmy ja z Natashą na motocyklu, a Stark z resztą autem w stronę domku Starka. Jechaliśmy bardzo szybko, mając nadzieje, że Visionowi nic nie jest. Gdy dojechaliśmy Wanda wręcz wyskoczyła z auta ruszając biegiem do środka. Ja pobiegłam za nią, przeganiając ją w drzwiach.
- Vision?!- krzyknęła do pustego salonu. Po chwili z sufitu przeniknął android lądując przed nami.
- Tak?- spytał jakby nigdy nic.
- Jak dobrze, że nic ci nie jest- westchnęła kobieta przytulając Visiona.
- Chodzi o twój kamień. Dopiero teraz do nas dotarło, że przecież Thanos może go chcieć- wyjaśniłam patrząc na te romantyczną scenę.
- Wiem o tym, dlatego zgasiłem wszystkie światła i ładowałem baterie- odparł android.
- Trzeba jakoś przekonać T'Challe, że to nie ty jesteś odpowiedzialna za atak na ONZ- stwierdziła Natasha wchodząc do środka wraz z pozostałymi.
- Siostra T'Challi być może byłaby w stanie rozdzielić Visiona od kamienia- dodał Stark.
- W takim razie trzeba jakoś udowodnić winę tamtego mężczyzny albo przynamniej moją niewinność- podsumowałam ruszając na górę aby się zdrzemnąć.

PERFECT SOLDIEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz