Doctor Strange utworzył lasso za pomocą pomarańczowego światła i chwycił szarego Shreka. On rozszarpał liny, nie zwalniając tępa. Utworzyłam barierę ochronną naokoło siebie i zaczęłam rzucać kulami w lecącą za potworem postać, która również władała telekinezą. Z łatwością przesuwał kule lecące wprost na niego, roztrzaskując je o latarnie uliczne. Spróbowałam go chwycić mocą, lecz on skierował niebieskie światło na bok, ciągnąc mnie za nim. Odleciałam kawałek w lewo uderzając w budynek. Dzięki barierze nie zrobiłam sobie krzywdy. Wstałam jeszcze bardziej zdenerwowana. Wong i Strange starali się powstrzymać oba stwory.
- Jak mniemam ty jesteś obrońcą kamienia nieskończoności- odezwał się latający Skalmar.
- Przeprszam, ale Ziemia jest dzisiaj zamknięta!- krzyknęłam stając obok Strange'a.
- Pozwalasz temu zwierzęciu mówić za siebie?- spytał patrząc na Doctora.
- Nikt nie mówi za mnie- odpowiedział mężczyzna ruszając rękoma aby coś wytworzyć.
- To znaczy, że masz spadać!- dodałam z wściekłością. Stwór nie odpowiedział tylko próbował rzucić mną w bok. Zaparłam się nogami nie ruszając się ani o milimetr. Musiałam jakoś dostać się do jego głowy i pokonać go od środka. Nigdy nie byłam w mózgu nikogo poza ludźmi. W sumie Loki jest bogiem, ale w rzeczywistości niewiele różni się od nas. Nie spuszczałam wzroku z postaci będącej w tym momencie bokiem do mnie. Walczył ze Strangem, a Wong dalej starał się powstrzymać wielkiego potwora. Ruszyłam w jego stronę aby mu pomóc. Chwyciłam giganta mocą i rzuciłam nim o bok budynku.
- Przydałby nam się Hulk!- krzyknęłam walcząc z napierającym potworem.
- Staram się!- odkrzyknął Bruce próbując przywołać swoją drugą stronę. Przygwoździłam stwora do ściany zaciskając mu na szyi niebieską pętle. Wtem poczułam jak coś mnie odciąga od przeciwnika. Odleciałam parę metrów do tyłu lądując boleśnie na ziemi. Zanim zdążyłam się zorientować w moją stronę leciała latarnia miejska. Na szczęście Strange w ostatniej chwili ją zatrzymał tuż przed moją twarzą.
Kiwnęłam do niego głową w podzięce i zaatakowałam ponownie giganta. Rzuciłam dwiema kulami w jego ręce, ściskając je jak w kajdanach. Później podcięłam go w zgięciu kolan przez co upadł na ziemie. Wong utworzył portal, a ja wepchnęłam tam potwora, który szarpał się z energią. Odetchnęłam głęboko gdy portal się zamknął, lecz wtedy zauważyłam, że drugi przeciwnik niesie za pomocą telekinezy leżącego na płasko Strange'a. Zbliżali się do wielkiego donuta.
- Muszę się tam dostać!- krzyknęłam ruszając biegiem w stronę oddalającej się postaci. W ostatniej chwili wskoczyłam w promień światła, które teleportowało nas na pokład. Od razu odskoczyłam na bok chowając się w ciemnościach. Na szczęście skalmar był skupiony na Strange'u i mnie nie zauważył. Schowałam się za ścianą bacznie obserwując lewitującego Doctora. Zapamiętałam jak najwięcej szczegółów z otoczenia i przeniosłam się z powrotem do sanktuarium w Nowym Jorku. Wybiegłam na ulice widząc zdezorientowanego Wonga wraz z Brucem.
- Potrzebujemy planu!- wrzasnęłam przykuwając ich uwagę. Ruszyli biegiem w moją stronę. Gdy Wong zamknął drzwi wejściowe, od razu zaczęłam im przedstawiać zaistniałą sytuacje:
- Strange jest w niebezpieczeństwie. Jest unieruchomiony i najprawdopodobniej będzie torturowany aż nie odda kamienia czasu. Jakieś pomysły, jak go uratować?
- Może poprośmy o pomoc? Umiesz przenieść tutaj resztę?- zaproponował Bruce.
- Mogę spróbować- stwierdziłam zamykając oczy.
- Poczekaj!- zatrzymał mnie Wong. Uchyliłam powieki widząc jak przede mną otwiera się portal.
- Skąd wiedziałeś gdzie to jest?- zdziwiłam się widząc salon w drewnianym domku. W kuchni stał przerażony Stark.
- Tony!- zawołałam machając rękoma.- Chodź, weź zbroje, potrzebujemy pomocy!- krzyknęłam mając nadzieje, że mnie słyszy.
- Co tu się dzieje?- dotarł do mnie kobiecy głos.
- Wanda, też się przydasz. Chodźcie tutaj szybko- powiedziałam wyciągając dłoń do osłupiałej na widok portalu kobiety. Stark ruszył w moją stronę i wraz z szatynką przeszedł przez pomarańczowy okrąg. Tuż za ich plecami iskry zaczęły się zamykać, odcinając nas od domu.
- Długo by opowiadać, w skrócie czarodzieja porwali kosmici i trzeba mu pomóc- oznajmiłam patrząc na dalej zdezorientowanych Wandę i Tony'ego.
- Co mamy robić?- spytała kobieta po chwili zawahania.
- W tym tkwi problem. Mogę przenieść nas na pokład, ale nie mamy planu działania- westchnęłam.
- Jest taki film, dość stary, gdzie była metoda jak pozbyć się wszystkich z pokładu statku kosmicznego- zaczął myśleć Banner.- Jak się zrobi dziurę w ścianie, ciśnienie tak zadziała, że wywieje wszystkich na zewnątrz.
- W takim razie ja i Wanda zajmiemy czymś kosmitę, a Tony na mój sygnał zrobi dziurę w ścianie. Ja przytrzymam Strange'a aby nie wyleciał, a Wanda chwyci mnie. Wtedy Wong utworzy portal i przez niego bezpiecznie wrócimy- zaproponowałam patrząc na wszystkich po kolei.- Chwyćcie mnie za ręce- dodałam wyciągając dłonie na boki. Gdy poczułam dotyk z dwóch stron, przeniosłam nas na statek. Od razu schowaliśmy się za ścianą, bacznie obserwując stojącego na środku wielkiego pomieszczenia kosmitę wraz z lewitującym wśród igieł Doctorem.
- Chwycę go i unieruchomię, a ty wejdź mu do głowy i każ opuścić te wszystkie igły- szepnęłam do Wandy. Kobieta kiwnęła głową pokazując 3 palce. Gdy zgięła ostatni wybiegłam zza ściany chwytając postać za pomocą mocy. Nie zdążył się zorientować, więc nie miał możliwości zatrzymania mnie. Szatynka uniosła dłoń do jego skroni hipnotyzując go. Po chwili szpiczaste patyki upadły na ziemie, a wraz z nimi Strange. Utworzyłam naokoło niego barierę ochronną trzymając ją z całej siły. Spojrzałam na Wandę, która wolną ręką utworzyła naokoło mnie czerwoną poświatę.
- Teraz!- krzyknęłam, a Stark w zbroi wbił stopy w pokład i strzelił w ścianę. Powstała dziura zaczęła wysysać wszystko z wewnątrz, łącznie z nieprzytomnym skalmarem. Po chwili zobaczyłam pomarańczowe iskry, tworzące okrąg.
- To Wong!- oznajmiłam głośno przykuwając uwagę Starka i Maximoff. Strange czym prędzej podniósł się z ziemi otoczony błękitem.
- Nie martw się, zlikwiduje to jak tylko przejdziemy przez portal- powiedziałam wchodząc do okręgu. Gdy wszyscy już byli w sanktuarium, iskry zatrzasnęły portal.
- Musimy wracać do siebie- oznajmiła Wanda. Strange utworzył dla nas przejście pozwalając nam bezpiecznie wrócić.
- Będziemy w kontakcie- rzekł na odchodne zamykając za nami okrąg.
Usłyszałam kroki na schodach, po czym ujrzałam zbiegających Natashe, Clinta, Bucky'ego i Visiona.
- Gdzie byliście? Czemu nic nie powiedzieliście?- zaczął zasypywać nas pytaniami Barton. Skróciłam im zaistniałą sytuacje, a oni obrzucili się zdziwionymi spojrzeniami.
- Czy to tego typu statek, co zaatakował Nowy Jork w 2012 roku?- spytała zestresowana kobieta.
- Nie, inny- odparł zamyślony Stark.
- Musimy coś zrobić, jakoś powstrzymać tego Thanosa- powiedział donośnym głosem Clint.
- Tylko jak- westchnęłam siadając na kanapie.- Potrzebujemy ich pomocy- dodałam nie do końca pewna swoich własnych słów.
- Czyjej?- zdziwił się Tony.
- Steve'a i reszty- odpowiedziałam patrząc na Natashe i Clinta. Oni wymienili ze sobą porozumiewawcze spojrzenia i wyjaśnili, że byli w kontakcie z Rogersem. Tony patrzył na nich zranionym wzrokiem. Czułam, że jest rozczarowany i zły. Bez słowa odwrócił się i ruszył w kierunku schodów.
- Tony, zaczekaj!- powiedziała Nat, lecz mężczyzna już zbiegał do piwnicy.
- Też jestem na was zła, ale nie ma na to czasu- oznajmiłam zastanawiając się, jak wygląda sytuacja w TARCZY.~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Steve
*godzinę wcześniej*Mieliśmy ją, była w centrum Nowego Jorku. Fury i Maria stali nad ekranami, przewijając obraz z ulicznych kamer. Wielki, okrągły statek kosmiczny wisiał nad miastem. Dwójka nieznajomych mężczyzn, Bruce Banner oraz Alex stali na przeciwko tajemniczych postaci, które wyszły ze statku.
- Czy interweniujemy?- spytała Maria Hill zerkając na Fury'ego.
- Nie, ona jest w stanie ich powstrzymać, dajmy jej czas- odparł Nick.
- Co jeśli znów ucieknie?- wciął się w dyskusje jakiś inny agent. Fury obrzucił go groźnym spojrzeniem, a mężczyzna czym prędzej wrócił do swojej pracy.
- Nie wchodzimy im w drogę, dopóki nie będzie trzeba- postanowił patrząc na ekrany.
- Wiadomo kim są ci mężczyźni?- zapytałem stając za Nickiem.
- Nie, nigdy ich nie widziałem- odparł Fury. Siedzieliśmy w milczeniu obserwując rozwijającą się sytuacje. Nieznajomi mężczyźni posiadali niezwykłe moce, między innymi tworzyli portale i posługiwali się telekinezą pod postacią pomarańczowych iskier. Po niecałych 15 minutach jeden z nich został porwany, a reszta zniknęła nam z pola widzenia.
- Prawdopodobnie planują jak odbić tego magika- odezwał się Nick.
- Sądzę, że może im się udać, jeśli damy im czas- odpowiedziałem oddalając się kawałek do tyłu. Alex umie się teleportować, wiedziałem, że im się uda. W związku z kolejnym atakiem obcych na Nowy Jork, kłótnie nie były wskazane. Wiedziałem, że trzeba się pojednać z pozostałymi.
- Nie widać ich na kamerach, najpewniej się teleportują- powiedziała Hill bacznie przyglądając się ekranowi.
- Powinniśmy połączyć siły- oznajmiłem po chwili wiedząc, że nie spotkam się z aprobatą Fury'ego.
- Alex dalej jest oskarżona o zamach terrorystyczny w którym zginął mój ojciec- odpowiedział T'Challa siedzący przy stole kawałek dalej.
- Wiem, ale z każdym dniem zaczynam wątpić aby to była ona- odparłem patrząc na mężczyznę.- Jeśli to co się dzieje, jest równie groźne co 2012 rok, to nie ma czasu na kłótnie- broniłem swojego zdania. Bez Alex bądź Wandy nie mieliśmy szans. Wiedziałem, że to była tylko namiastka tego co może nas spotkać. Wtem dostałem wiadomość. Natasha Romanoff, przeczytałem w myślach otwierając sms. „Nie ma czasu na konflikty Steve, wiedzą, że się komunikujemy, musimy połączyć siły". Ulżyło mi czytając treść wiadomości, nie tylko ja chciałem rozejmu. „Spotkajmy się, wy i ja. Bez innych świadków." odpisałem chowając komórkę.
- Ktoś do ciebie napisał?- spytał Fury patrząc na moją kieszeń.
- Spam- odpowiedziałem mając nadzieje, że dobrze użyłem tego słowa. Mężczyzna wrócił do przyglądania się ekranom, a ja odetchnąłem z ulgą.

CZYTASZ
PERFECT SOLDIER
Fiksi PenggemarBól- tak opisałabym moje życie jednym słowem. Ból, walka i zemsta- to już bardziej rozwinięty opis. Hydra mnie porwała i zmusiła do zmiany w bezduszną maszynę. Od tego czasu wszystko się zmieniło, cały świat stanął do góry nogami. Tylko, jak to na...